Wydrukuj tę stronę
niedziela, 19 luty 2012 15:00

Miasto Kartuzy

Autor:  A.Kostuch, na podst. dr Aleksander Majkowski
Oceń ten artykuł
(2 głosów)
Widok na Kościół poklasztorny Widok na Kościół poklasztorny Aleksander Kostuch

Kartuzy

Miasto powiatowe od roku 1923, do tego czasu gmina wiejska z niemieckiego panowania 3000 mieszkańców. 31 grudnia 2009 roku miasto miało 14 951 mieszkańców, aktualna liczba to około 17 tys.

Miejscowość klimatyczna 220 m nad poziomem morza, oddalonego o 33 km, położona na zwałach morenowych ostatniej epoki dyluwialnej. Herb miasta przedstawia głowę czarnego gryfa z czerwonym ozorem na niebieskim tle, nad głową siedem gwiazd srebrnych, pięciokątnych. Kolory chorągwi: niebieski, biały i czarny.

Historia Kartuz zaczyna się od zakonu, który  tutaj założył swoją siedzibę na przełomie XIII i XIV wieku. Osada Kartuzów została założona przez panujących Krzyżaków i obcych przybyszów. Wywarła wpływ na ziemie Kaszubskiej Szwajcarii.

A.Majkowski w swojej książce "Szwajcaria Kaszubska" tak opisuje historię Kartuz:

Zakon kartuzów został założony przez św. Brunona z Kolonii w roku 1084 koło Grenoble we Francji, w dolinie Chartreuse, od której zakonnicy otrzymali nazwę. Ostra reguła ściągała doń początkowo członków arystokracji krajów kulturalnych Zachodu, przesyconych życiem i uciekających odeń w samotność. Swój erem, z trzech stron zamknięty murami i tylko po jednej stronie wspólnym krzyżowym gankiem połączony, kartuzjanin opuszczał z reguły trzy razy dziennie, aby pójść do kościoła, gdzie mur wysoki w połowie nawy dzielił duchownych braci od świeckich (professi), i wypełnić służbę Bożą. W całym eremie panowało grobowe milczenie, bo mowy używać wolno było tylko przy modlitwie, śpiewaniu na chórze, spowiedzi, czytaniu Pisma Św., wreszcie w czasie obrad w kapitule. Nawet przy spotkaniu wolno było pozdrawiać się jedynie krótkim ponurym: „memento mori”. Używanie mięsa całkowicie było wzbronione. Ser, jaja, ryby dozwolono spożywać tylko w niedziele i święta przy wspólnym stole wśród ścisłego milczenia w refektarzu. Poza tym kartuzjanin sam musiał sporządzać sobie z jarzyn pożywienie. Dla większego umartwienia ciała wprowadzono przerywanie snu, biczowanie, noszenie Włosienicy i powroza na gołym ciele.

Na Pomorze pierwszy sprowadził kartuzów pobożny książę zachodnio-pomorski Barnim I, zakładając w r. 1345 erem Łaska Boska pod Szczecinem. W naszej okolicy uczynił to u schyłku tegoż wieku możny pan kaszubski Jan z Rusocina, leżącego obecnie na obszarze W. M. Gdańska. Przodek Jana, Wojsław z Rusocina, jako chorąży gdański, kasztelan pucki, w roku 1306 bronił z ramienia Łokietka twierdzy gdańskiej przed Waldemarem, margrabią brandenburskm. Wojsław, dostawszy się do niewoli krzyżackiej, pogodził się z panami Pomorza, a jego synowie, Piotr i Bartłomiej, wzięli od nich swoje majątki na prawie chełmińskim. Po śmierci Bartłomieja posiadał już Piotr razem z bratankami swymi prócz Rusocina, obszarów i łąk na Żuławach - pół wsi Gołębiewko (Golmkau), pół jeziora Ząbrsko (Somerkauersee), wsi Gdynię i Gowino w puckim okręgu, Sulęczyno w ziemi chmielnieńskiej. Ród przez cały czas panowania Krzyżaków utrzymał się przy swej świetności. Jednym z synów Piotra był Jan, który w roku 1380 sprowadził z Ernau, z Ogrodu Marii Panny pod Pragą czeską, mnicha Jana Deterhusa, późniejszego pierwszego przeora naszego klasztoru. Po długich pertraktacjach Deterhus, wbrew nawet woli swoich przełożonych, dnia 8 sierpnia 1381 r. poświęcił miejsce, na którym miał stanąć klasztor. Z chwilą mianowania Jana Deterhusa przeorem w roku 1384 klasztoru pod nazwą „Raj Panny Marii" (Cartusia Paradisi Bae Mariae in Cassubia prope Gedanum sita), można uważać klasztor za ufundowany. Powstanie klasztoru w dzikiej lesistej okolicy połączono z legendą ze świata nadprzyrodzonego, co było zgodne z duchem średniowiecza. Żona Jana z Rusocina, dumna ze swej piękności, miała porównywać się z pięknością Matki Boskiej, której obraz znajdował się w ołtarzu. Kiedy cudownym sposobem obraz w oczach próżnej kobiety i jej sługi stawał się coraz piękniejszym, kobieta, złorzecząc, wypadła z kościoła. Tam porwał ją diabeł i uniósł przez powietrze. W miejscu, gdzie spadł jej złoty bucik z nogi, mąż szukający żony, odebrał bucik z rąk pasterza i dla ekspiacji postanowił postawić klasztor. Tyle podanie. Historycznie pewne jest, że założona osada mnichów od razu rozwijała się pomyślnie, a przy opiece władzy krzyżackiej i przyjaźni gdańszczan, z którymi panowie z Rusocina zawsze dobre utrzymywali stosunki, prędko powstały potrzebne budynki. Posiadłości ziemskie rozciągały się w długości ok. 40 km od Szumlasu w pow. kościerskim aż do Małkowa w pow. kartuskim o szerokości około 10 km, nie licząc posiadłości poza granicami tego terenu, jak klucz krokowski i Gdynia z daru panów z Rusocina, posiadłości na Żuławach i kilku domów w Gdańsku. Klasztor kartuzów - chociaż najmłodszy - prześcignął wnet bogactwem sąsiedni żukowski, a nawet najstarszy, oliwski, w którym spoczywają książęta kaszubscy. Z ducha niemiecki zakon kartuzów ciężko ucierpiał w czasie trzynastoletniej wojny. Jeszcze w roku 1461 przeor klasztoru, Schnelle, kierował w porozumieniu z doradcami krzyżackimi planem napadu na Gdańsk, któiy miał tę główną twierdzę oddać Krzyżakom. W porę ujęty przeor Schnelle musiał opuścić Pomorze Gdańskie, a król Kazimierz po zawarciu pokoju w Toruniu 1466 wziął klasztor kartuski w opiekę. Odtąd klasztor zajął się w pierwszej linii kulturalną pracą na Kaszubach. Najstarsze części budowy wykonane są przez mistrza Tiedemanna z Gdańska i dzięki hojności bogatego rajcy Tieigarta. Pierwotny kształt wieży i dachu był prosty, jak się z obrazu w kościele zawieszonego przekonać można. Obecny barokowy dach w kształcie trumny i wieża zostały wykonane w ówczesnym stylu (barokowym) w latach 1731-1735. Kościół otaczało od początku 16 cel, a raczej eremów, bo każdy składał się z przedsionka, kuchni, izby, sypialni i ogródka. Wszystkie eremy wychodziły na wspólny krużganek, który otaczał cmentarz. Okres spokojnej pracy pokojowej przerwały wojny polsko-szwedzkie XVII i XVIII stulecia. Podczas pięcioletniej wojny, jaką Zygmunt III prowadził z Gustawem Adolfem, Szwedzi w r. 1626 po raz pierwszy spustoszyli klasztor gruntownie. Naprowadził ich niejaki Goldschmidt, szlachcic, dzierżawca wsi klasztornej Czaple. W następstwie wojny zjawił się głód i mór w Kaszubskiej Szwajcarii. Podczas wojny ze Szwedami za czasów Jana Kazimierza (1655-1660) Szwedzi doszczętnie zrabowali majątki klasztorne. Okres rozpraw wojennych ze Szwedami za czasów Augusta III sprowadził znowu rekwizycje szwedzkie na klasztor. W pewną niedzielę roku 1703 sam król szwedzki, Karol XII, w porze obiadowej zajechał do klasztoru, przyjrzał się w refektarzu milcząco jedzącym mnichom i tegoż dnia ruszył dalej. Walka pomiędzy Augustem III a Stanisławem Leszczyńskim o tron sprowadza w nasze strony rosyjskie wojska, które podczas oblężenia Gdańska po barbarzyńsku splądrowały majątki klasztorne. 48 procent gospodarstw zmarniało podczas tych wojen, które w roku 1734 ustały i pozwoliły, mimo niepewnych stosunków wewnętrznych, na podźwignięcie się gospodarstw klasztornych z ruiny. Już w latach 1731 do 1735 mógł klasztor nałożyć na kościół nowy dach z płyt miedzianych i dać wieży dzisiejszy kształt barokowy. Kiedy w roku 1772 Prusy zajęły Pomorze, a z nim Kaszubską Szwajcarię, klasztor posiadał: 40 wsi, tyleż jezior, 9 młynów, 20 karczm, 24 rybników, 11 borów wielkich i liczne domy w Gdańsku i innych miastach. Posiadłości te objął skarb pruski, kiedy w roku 1826 rozwiązał klasztor, płacąc pozostałym mnichom pensję do końca życia. Ostatnim zakonnikiem był o. Piotr Kazimierz, który umarł w Kartuzach roku 1859.

Ruchome majątki klasztorne wójt pruski sprzedał na licytacji. W ten sposób niektóre cenne rzeczy dostały się do British Muzeum w Londynie, jak np. boczne skrzydła gotyckiego ołtarza znajdującego się obecnie w bocznej kaplicy kościoła oraz kilka tomów rękopisów przeora Schwcngla, dotyczących historii klasztoru i Kaszubskiej Szwajcarii pod tyt: „Apparatus ad annalcs Cartusiae paradisi B. M. V.” Kościół poklasztomy dla parafii katolickiej zdobyła ludność wiejska. Odznaczyli się przy tej obronie kościoła gospodarze wsi Prokowa. W roku 1830 w czerwcu zostali oni zaalarmowani wieścią, że Niemcy zabierają kościół poklasztorny. Zebrali się wszyscy i uzbrojeni w torfiarki (długie wąskie łopaty do rżnięcia torfu), łopaty żelazne, kosy, widły i cepy co tchu przebyli odległość 5 km do Kartuz, aby bronić kościoła. Gospodarz Michał Dawidowski pierwszy wtargnął do kościoła, gdzie pewien Niemiec stał już na drabinie i usiłował zdjąć jeden z obrazów. Nie namyślając się długo, Dawidowski wywrócił drabinę. Gospodarze Walenty Rybakowski, Trepczyk i inni wypędzili Niemców z kościoła. Następnego dnia przybył z Gdańska oddział czarnych huzarów, a w Kartuzach został ogłoszony stan oblężenia Obrońcom kościoła wytoczono proces i zapadły wyroki, skazujące gospodarzy prokowskich na długoletnie więzienie. Oprócz tego Dawidowski, jako najmajętniejszy, musiał płacić wszystkie koszty i grzywny, wynoszące kilkaset talarów.

Po kilku latach król pruski Wilhelm IV (roku 1851), przybywszy do Kartuz, zlikwidował sprawę na korzyść dzielnych prokowian. Aż do pobudowania w 1883 r. kościoła ewangelickiego, miał refektarz poklasztomy służyć nabożeń¬stwom ewangelickim, kościół zaś poklasztomy miała objąć gmina katolicka Kartuzy. Gmina ta, jako lokalny wikariat, była złączona z Goręczynem, a w 1861 r. została urządzona jako samodzielna parafia. W roku 1848 Kartuzy były już siedzibą administracji powiatowej, sądu ziemskiego, miały lekarza i aptekę oraz pocztę. Liczba mieszkańców wynosiła 817, w tym 273 ewangelików Niemców Żydów wówczas nie było. Dnia 8 lutego 1920 r. Polska objęła Kartuzy, które w r. 1923 podniosła do rzędu miasta, odwracając w ten sposób nową kartę w ich dziejach.

 

Galeria

{gallery}53{/gallery}
Czytany 5158 razy Ostatnio zmieniany niedziela, 17 maj 2020 15:46

Artykuły powiązane