Wydrukuj tę stronę
środa, 23 wrzesień 2015 00:00

DRUKARNIA PODZIEMNA z lat 80. XX w.

Autor: 
Oceń ten artykuł
(2 głosów)
DRUKARNIA PODZIEMNA z lat 80. XX w. DRUKARNIA PODZIEMNA z lat 80. XX w.

11-12 września w Muzeum Kaszubskim w Kartuzach odbył się pokaz podziemnej drukarni z lat 80 XX w. Było to możliwe dzięki współpracy z gdańskim Instytutem Pamięci Narodowej. Dla gości przygotowano oryginalne pamiątki drukowane na miejscu na autentycznym sprzęcie z podziemnej solidarnościowej drukarni.
Prezentacja odbyła się w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa Kultury, które w tym roku organizowane były pod hasłem Dziedzictwo Utracone.


Gościem specjalnym spotkania był Andrzej Czerski, działacz solidarnościowy, uczestnik strajków w stoczni gdańskiej. Ukończył budowę okrętów na Politechnice Gdańskiej. Podjął pracę w Stoczni Gdańskiej w 1969 roku na Wydziale Budowy Kadłubów K2. Był kierownikiem zespołu osprzętu i oprzyrządowań pochylni.
Spotkanie odbyło się w 35 rocznicę zawarcia porozumień sierpniowych sygnowanych w Gdańsku przez Lecha Wałęsę, ze strony rządowej przez premiera Mieczysława Jagielskiego.
Jednym z postulatów ze strony rządowej było stworzenie niezależnych związków zawodowych i ograniczenie cenzury, tak niezrozumiałej dla obecnego pokolenia, które korzysta z wyrażania publicznie własnych myśli i przekonań (niekiedy stosując nadużycia tzw. hejty)
Dla wielu z nas w dobie pisania wszystkiego o wszystkim niepojęte, iż nie można było publikować niezależnej prasy. Były to publikacjebezdebitowe, czyli bez dopuszczenia do rozpowszechniania przez Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk, który w Polsce istniał do 1989 r. Wydawnictwa drugiego obiegu, ukazywały się od połowy lat 70 XX w. do 1989 r.
Przygotowywanie i wydawanie publikacji niepoddawanych cenzurze państwowej, powstających w oficynach wydawniczych działających wbrew kontroli PZPR i państwa wymagało ogromnej odwagi cywilnej. Osoby drukujące, kolportujące prasę były prześladowane przez służby bezpieczeństwa, milicję, infiltrowane agenturalnie. Czytanie prasy bezdebitowej groziło aresztowaniem.
W sumie w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ukazało się blisko 10 000 tytułów niezależnej prasy i książek. Jest to jeden z fenomenów polskiego podziemia, które poprzez publikacje drugoobiegowe znalazło sposób na walkę z reżimem komunistycznym.
Drukarnie znajdowały się w stoczniach gdańskiej, gdyńskiej, w prywatnych mieszkaniach, a nawet w szkołach.
Drugi obieg pełnił olbrzymią rolę w kształtowaniu się środowisk i programów opozycyjnych. Powstawała sieć kolporterów, aktywnie funkcjonująca w mieście, kraju, a nawet poza jego granicami. Podziemne publikacje uczyły odważnego i niezależnego myślenia bez propagandy rządowej. Dominował druk na powielaczach z matrycami białkowymi i woskowymi, sitodruk oraz druk offsetowy. Żelazną zasadą podziemnego drukarstwa było utrzymywanie w największej tajemnicy lokalizacji i zasad pracy podziemnych drukarni.
Andrzej Czerski relacjonował, iż drukarnia w stoczni gdańskiej znajdowała się w pomieszczeniu położonym niedaleko Sali BHP. Drukowało się biuletyny strajkowe, dystrybuowane na terenie stoczni i poza nią. Na terenie stoczni słuchało się w nocy radia Wolna Europa. Czerski pracował w Biurze Konstrukcyjnym Stoczni Gdańskiej z Jackiem Merklem, który w czasie strajku zajmował się m.in. drukowaniem ulotek i strajkowym Biuletynem Informacyjnym. (Jacek Merkel zasiadał dwukrotnie w sejmie, w latach 1989-91, druga kadencja z ramienia Kongresu Liberalno Demokratycznego1991-93).
Iskrę odwagi stoczniowcom gdańskim dał Lubelski Lipiec.14 sierpnia1980 r. wybuchł strajk w stoczni gdańskiej. Pracę przerwali robotnicy Stoczni Gdańskiej im. Lenina w tym Andrzej Czerski. Stoczniowcy domagali się przywrócenia do pracy Anny Walentynowicz, Andrzeja Kołodzieja i Lecha Wałęsy, zbudowania pomnika ofiar masakry robotników z grudnia 1970 roku, podwyżki płac, dodatku drożyźnianego, wyrównania dodatków rodzinnych do wysokości, w jakiej otrzymuje je milicja, oraz gwarancji dla strajkujących.
Sytuacja była na tyle poważna, iż obawiano się spacyfikowania stoczni, wówczas wydawało się to realnym zagrożeniem widząc za oknem milicję. Andrzej Czerski opowiadał, iż nieocenioną rolę spełnił kościół katolicki w walce z komunizmem. Ogromne znaczenie dla uświadomienia Polakom ich narodowej tożsamości i praw miał wybór na papieża w 1978 r. Karola Wojtyły. Strajkującym stoczniowcom ducha solidaryzmu wszczepiał ks. Henryk Jankowski na organizowanych na terenie stoczni mszach świętych. Pomniejszana jest także rola prymasa Stefana Wyszyńskiego. A przecież informował Edwarda Gierka, że Kościół poprze żądania robotników.
16 sierpnia Komitet Strajkowy podpisał porozumienie z dyrekcją. Lech Wałęsa ogłosił zakończenie strajku, ale przedstawiciele innych zakładów, z którymi władza nie podjęła negocjacji, zażądali jego kontynuowania. Alina Pieńkowska, Anna Walentynowicz i Ewa Ossowska zdołały zatrzymać wychodzących ze stoczni robotników.
Po początkowych próbach rozbicia jedności strajkujących, władze przystąpiły do pertraktacji z przedstawicielami robotników. Do Gdańska udał się premier Jagielski. Politycznej i prawnej pomocy udzielali robotnikom intelektualiści. Dnia 31 sierpnia 1980 roku podpisany został tekst wspólnego porozumienia.Pierwszy punkt słynnych 21 postulatów brzmiał: "Akceptacja niezależnych od partii i pracodawców wolnych związków zawodowych wynikających z ratyfikowanych przez PRL Konwencji nr 87 Międzynarodowej Organizacji Pracy, dotyczących wolności związków zawodowych".
Skompromitowane kierownictwo partyjne zgodziło się na daleko idące ustępstwa, bez wykorzystywania siły. Nie było to jednak długotrwałe posunięcie. W styczniu 1981 roku władze bez porozumienia z NSZZ „Solidarność” ograniczyły liczbę wolnych sobót (mimo zawartego porozumienia). Równocześnie odmawiano prawa legalnego działania wolnym związkom zawodowym na wsi i studentom wyższych uczelni, którzy powołali Niezależne Zrzeszenie Studentów. W wielu miejscowościach w kraju dochodziło do protestów.
W Kartuzach strajk powstał w Kartuskich Zakładach Produkcyjnych „Veritas” największym zakładzie w mieście (sąsiadujący z Muzeum Kaszubskim w Kartuzach). W zakładach tych na portierni od marca 1981 roku funkcjonowała rozdzielnia materiałów związkowych (prasa, biuletyny „Solidarności”), którą opiekował się Zygmunt Brylowski. W mieszkaniu jednego z pracowników działała nieformalna wypożyczalnia prasy drugiego obiegu. Była ona czynna także w okresie po wprowadzeniu stanu wojennego (E.Koko, Okres PRL 1945-89, w: Dzieje Kartuz, t.II, s.325).
Prośba Wojciecha Jaruzelskiego o zawieszenie na 3 miesiące akcji strajkowych, została przez Związek spełniona. Nie zmieniła ona jednak stosunku władz do „Solidarności”. Kulminacją konfliktu była tzw. Sprawa bydgoska, zawarta porozumieniem w Warszawie (przedstawicieli Solidarności zaproszono na obrady WRN w Bydgoszczy, po czym przy eksporcie milicji usunięto z budynku). 13 grudnia Wojciech Jaruzelski ogłosił wprowadzenie stanu wojennego i ukonstytuowania się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. W Kartuzach nie było większych represji. Odwołaną dyrekcję zakładów przemysłowych „Veritas”, a wojsko rozpoczęło ich kontrolę przez stałą obsadę portierni. Przewodniczącemu ZKZ NZZ (Zakładowy Komitet Założycielski Niezależnych Związków Zawodowych – B.K) Janowi Kamińskiemu odebrano dowód osobisty, prawo jazdy i zakazano opuszczać miasto.
Na Pomorzu internowano ponad 1000 osób. W wielu zakładach pracy rozpoczęły się strajki. Z 14 na 15 grudnia duże siły milicyjne otoczyły stocznię gdańską. 16 i 17 grudnia w całym centrum Gdańska trwały ostre starcia uliczne z milicją. Wprowadzenie stanu wojennego objęło represjami cały naród. Nie działały telefony, zawieszona została służba zdrowia, wprowadzono godzinę milicyjną… (7 stycznia 1982 r. wojewoda gdański zarządza godzinę milicyjną od 22.00 do 5.00 rano). Mimo woli utrzymania represyjnej polityki wobec społeczeństwa, władze PRL zdecydowały się na zawieszenie stanu wojennego z dniem 31 grudnia 1982 r. Nie zmieniło to nastawienia do społeczeństwa. Permanentnie łamano prawa człowieka w Polsce. Pomimo tego, wiele osób angażowało się nadal w działalność solidarnościowego podziemia. Bożena oraz Sierdziesława córki Stefana Bieszka (pisarza, poety, regionalisty kaszubskiego – B.K) rozprowadzały wydawnictwa podziemne. Sierdziesława pomagała więźniom politycznym w Toruniu. W zakładach mięsnych kolportowała gazetki „Solidarności”. Wnuk Stefana Bieszka - Rafał Sadowski w stanie wojennym wraz z trzema innymi osobami wydrukował ulotkę. Jej tekst napisano na matrycy sporządzonej z folii aluminiowej i papieru ściernego i powielano za pomocą wałka. (W.Polak, Kaszubi toruńscy w podziemnej Solidarności i ZKP w okresie stanu wojennego i w latach następnych, w: Kaszubi w PRL). Później posiadano nieco lepszy sprzęt, matryce białkowe, na których przedrukowywano ulotki z Gdańska.
Jedną z osób aresztowanych za trzymanie w domu prasy drugiego obiegu to Janina Wehrstein znana na Wybrzeżu działaczka opozycyjna. Jedna z dzielnych, niezłomnych kobiet pokolenia Solidarności. Z upoważnienia Lecha Wałęsy oraz Zofii i Zbigniewa Romaszewskich założyła w Gdańsku oddział Komisji Interwencyjnej. Aresztowano ją w sierpniu 1982 roku. Doniósł kolega z pracy, stąd funkcjonariusze SB mieli informacje o znajdującej się w mieszkaniu drukarni. Była w więzieniu dwanaście miesięcy. Wyrok odsiadywała z dziewczynami z Solidarności, ale też z prostytutkami i złodziejkami. Jedna z kobiet handlowała kartkami żywnościowymi, inna zabiła męża w alkoholowym amoku.
- Najbardziej bałam się lesbijek, bo były bardzo agresywne - mówi i łzy spływają jej po policzkach. - Nie mogę mówić o tym spokojnie… Bo jak mówić spokojnie o przymusowych badaniach ginekologicznych, podczas których lekarz nie zmienia nawet rękawiczek, a w kolejce przed gabinetem stoją także prostytutki? Jak zapomnieć o tym, że zanim wypuszczono ją na widzenie z księdzem, musiała na polecenie klawiszki zdejmować majtki i kucać nad lustrem? I powalająca bezczynność. Nie dostawała ani książek, ani prasy, o telewizorze w ogóle nie było mowy. - Dajcie mi chociaż druty, będę robiła swetry! (cytat za Barbara Szczepuła, Pani porucznik sb i jej ofiary). Janina Wehrstein jak i wiele innych działeczek opozycyjnych przesłuchiwana była przez porucznik SB Janinę Kwicińską. W stanie wojennym działaczki opozycji zapamiętały ją jako wyjątkowo bezwzględną i wulgarną. W wolnej Polsce dostała order od prezydenta Kwaśniewskiego.
W działalność w opozycji zaangażowany był także znany działacz kaszubski Jan Wyrowiński. Został internowany w 1981 r. w Potulicach ( w czasie II wojny światowej znajdował się tam niemiecki obóz pracy, zginęło tam ponad 1000 osób w tym wielu Kaszubów). Jan Wyrowiński zaangażowany był prace Solidarności podziemnej. W jego mieszkaniu przeprowadzano próby Radia Solidarność. Od koniec lat 80. Był aktywnym publicystą podziemnego tygodnika Przegląd Pomorski. Działał w Zrzeszeniu Kaszubsko – Pomorskim.
Zrzeszenie Kaszubsko – Pomorskie w latach 80. Zachowywało dużą niezależność od władzy komunistycznej. Miało kontakty z Solidarnością, zaś działacze solidarnościowi mieli kontakty z zrzeszeńcami. Wydział Społeczno- Administracyjny Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku rozesłał w 1985 roku po sąsiednich województwach pismo ostrzegające przed działaniami Zrzeszenia (W.Polak,op.cit).
Artykuł nie wyczerpuje tematu jedynie sygnalizuje o istnieniu drukarni podziemnych na Pomorzu i heroicznej postawie wielu osób związanych z „Solidarnością”.

 {gallery}stories/2015/Drukarnia{/gallery}

Czytany 4137 razy Ostatnio zmieniany środa, 23 wrzesień 2015 13:00
Barbara Kąkol

Barbara Kąkol - Dyrektor Muzeum Kaszubskiego w Kartuzach (od 2015 r.)

Zapraszam do http://muzeum-kaszubskie.pl/

Najnowsze od Barbara Kąkol

Artykuły powiązane