Dla naszego pokolenia tradycja ta stanowiła alternatywę dla oficjalnych obchodów i świąt w PRL – u. Pozwalała nam wtedy oderwać się od smutnej rzeczywistości, wyrazić własną niezależność w stosunku do władz.
Pod wieczór, gdy wszyscy podzielili się rolami i kat, w którego rolę wcielił się gospodarz checzy Mateusz Łącki dokonał symbolicznego ścięcia nadszedł czas wspólnej zabawy przy ognisku. Podczas niej można było podyskutować, zjeść kiełbaskę czy też wspólnie zaśpiewać tradycyjne polskie i kaszubskie pieśni. Satysfakcji z sobotniego spotkania nie kryła Anna Selke, gospodyni checzy.
Najważniejsze jest to, że na tej imprezie mogli się spotkać zarówno obecni jak i starsi Pomorańcy. Mogliśmy wysłuchać dużo ciekawych opowiadań i anegdot z dawnych lat. Służyła temu wspaniała atmosfera, jaka udzieliła się wszystkim podczas zabawy.
Następnie Ścinanie Kani w Łączyńskiej Hucie już za rok.