Wielopokoleniowa trudna walka na rzecz niepodległości nieistniejącego kraju trwała do ostatecznego skutku. W całym tysiącleciu toczyły się zwycięskie i przegrane bitwy, wojny, powstania. Jej uczestnicy przeszli ból, cierpienie, tęsknotę za rodziną, upokorzenie, głód, nieszczęścia, wreszcie śmierć. Pozbawieni ojczyzny, domu i rodziny szli na nierówny pojedynek z zaborcą i okupantem. Nie sposób myśleć bez wdzięczności o ludziach, którzy oddali najczęściej młode życie dla Polski, w powstaniach: Kościuszkowskim, Listopadowym, Styczniowym, poległych w bitwie z Bolszewikami i podczas obu wojen światowych. Jak to było w polskiej naturze często kierowali się romantyzmem celów, mniej oglądając się na realne możliwości. Najpierw był Grunwald, Kirholm, Jasna Góra, Chocim, Wiedeń, Monte Casino. Przeszli piekło obozów Oświęcimia, Dachau, Majdanka, zesłania na Syberię, Zbaraż, Kazachstan, Workutę, dramat Powstania Warszawskiego. Powinniśmy poległym w różnych miejscach Polski oddać szacunek i zachować o nich pamięć bo „jeśli zapomnimy o nich, Ty Boże na niebie zapomnij o nas”, jak pisał Mickiewicz.
Oprócz często bezimiennych bohaterów należy przypomnieć nazwiska powszechnie znane z kart historii, które miały udział w dążeniu do odzyskania Polski: Kościuszko, Mickiewicz, Wysocki, Chłopicki, Traugutt, Paderewski, Dmowski, Piłsudski, Haller, Pilecki, Fieldorf, Inka. Pamiętajmy o zamordowanych pięćdziesięciu tysiącach po 1945 roku, już w wolnej, ale nie suwerennej Polsce. Oni zostali skazani na śmierć w walce o niepodległość, przez nowe prosowieckie władze. Miną kolejne pokolenia, będą się zmieniały ekipy rządzących, wielu odejdzie w niesławie i zapomnieniu a pamięć o poległych bohaterach będzie trwać. Potrzebna jest edukacja historyczna, która spełnia rolę podtrzymywania historycznej pamięci. Józef Piłsudski powiedział, ….że kto nie szanuje i nie ceni przeszłości, nie jest godzien szacunku teraz, ani nie ma prawa do niej w przyszłości…
11 listopada po raz drugi uczestniczyłem w Bydgoskim Rajdzie Niepodległości, który ma zaledwie ośmioletnią obecność w patriotyczno-sportowym kalendarzu w Polsce. Organizatorem rajdu od jego powstania jest Klub Turystyki Rowerowej „Rowerowa Brzoza” i jej szef Zbigniew Wiśniewski, nauczyciel, czynny i wszechstronny sportowiec, oraz działacz społeczny. Patronat nad Rajdem sprawowali prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski i starosta powiatu bydgoskiego Wojciech Porzych. Po zapaleniu znicza pod Pomnikiem Wolności w centrum miasta, na trasę o długości 111 kilometrów wyruszyło 286 rowerzystów, aby w ten sposób, uczcić święto Niepodległości. Wszyscy uczestnicy otrzymali jednakowe sportowe bordowe bluzy z logo Rajdu na plecach, napisem słów” Bóg Honor i Ojczyzna” na prawym ramieniu, a także wizerunkiem orła białego na piersiach. W gronie uczestników byli ludzie różnego wieku i profesji, a wśród nich spora reprezentacja województwa pomorskiego. Rajd ruszył chłodnym porankiem, gdy ulice Bydgoszczy dopiero budziły się ze snu. Z wozu transmisyjnego popłynęła pierwsza pieśń „Biały Krzyż”, w przejmującym wykonaniu Krzysztofa Klenczona. Słowa i treść pieśni wprowadziły podążający peleton w uroczysty nastrój „ szli by walczyć o swój dom wśród zielonych pól”. Nie sposób być obojętnym, gdy słyszy się słowa Ewa Demarczyk pieśni do słów K.K. Baczyńskiego „Niebo złote ci otworzę” i pieśni legionowe. Trasa prowadziła szosami publicznymi, a niekiedy traktami leśnymi przez 15 miejsc pamięci poległych na terenie miasta Bydgoszczy i kilku gmin wokół niej: Kolejne znicze zapłonęły w: Białych Błotach przy Pomniku Ofiar II wojny światowej i w Brzozie przy Pomniku Powstańców Wielkopolskich. Tu również została odprawiona Msza św. w intencji Ojczyzny. Wnętrze kościoła było w bordowym kolorze. Program rajdu przewidywał zapalenie zniczy na Cmentarzu Bohaterów Bydgoszczy, Pomniku w Lesie Gdańskim, Mogiłach powstańca Władysława Kierońskiego, w Osielsku i Żołnierza Wojska Polskiego w Żołędowie, na cmentarzu Ofiar Terroru Hitlerowskiego w Borównie-Augustowie, Obelisku Poległych Żołnierzy w Pszczynie, w Miejscu straceń w Dębowej Górze, Pomniku Chwały Oręża Polskiego w Koronowie, oraz w miejscu pamięci narodowej w Tryszczynie. Na niektórych mogiłach trzeba było odgarnąć zeschnięte jesienne liście i dopiero zapalić znicz. W gąszczu rowerów na trasie łatwo było potrącić sąsiada, a wtedy następowała reakcja domina i upadek prawie gwarantowany. Przekonałem się o tym później, na trzy kilometry przed metą. Za bardzo chciałem przedostać się do czołówki rajdu. Wykręconą kierownicę w żaden sposób nie mogłem wyprostować, musiałem się dostosować do jej udziwnionej konfiguracji. Identycznie, jak na początku rajdu, „ Biały Krzyż” Klenczona doprowadził nas do mety na Starym Rynku, głównym placu Bydgoszczy. Po kilkunastu minutach na przygotowanej scenie, każdemu uczestnikowi rajdu który go ukończył, został wręczony pamiątkowy medal. Kilkanaście osób nagrodzono pucharami, między nimi znalazłem się i ja. Na koniec pożegnaliśmy się mając poczucie duchowej łączności z tymi, którzy na bydgoskiej ziemi oddali życie w imię Ojczyzny. Odszukałem swój rower, na którym chciałbym znowu w przyszłym roku powieźć wolną, chociaż dziś mocno zagrożoną Polskę.
Tadeusz Gawlik