Niestety nie zachowała się kultura i język Słowińców. Badania nad tą ludnością prowadził rosyjski uczony Aleksander Hilferding, oraz wielu etnografów jak Wanda Brzeska, Bożena Stelmachowska, a także Franciszek Treder.
Słowińcy mieszkali nad jeziorami Gardno i Łebsko (obecnie północno- zachodnia część województwa pomorskiego). Sami nazywali siebie Kaszubami. Słowińcami nazwał ich Aleksander Hilferding . Kaszubi Nadłebscy mieli niezwykłą siłę i dar przetrwania. Przez lata niewoli potrafili zachować swój odrębny język, zwyczaje, kulturę Było to tym trudniejsze, gdyż żyli wśród społeczności niemieckiej, która miała własne, partykularne interesy narodowościowe.
W czasie zaborów Kaszubi traktowani byli jako społeczność drugiej kategorii, mówiący dla większości przybyszy nie zrozumiałym językiem. Dowodem na to są chociażby zachowane wypowiedzi mieszkających na tym terenie Prusaków: „Ludzie z tutejszych wiosek (Kluki, Główczyce B.K.) opowiadał Rosjaninowi Hilferdingowi jeden z miejscowych junkrów pruskich – mówili po kaszubsku. Ale kiedy wychodziłem na łąki, zabraniałem im tego. Nie mogłem znieść ich mowy. Przypominała mi gęganie gęsi”[1].
173 lata niewoli nie złamało Kaszubów nadłebskich. Trwali przy swoich obyczajach, kulturze i języku. Prawie dwa wieki wyparcia języka polskiego z szkół, urzędów spowodowały powszechność niemczyzny.
Nieco inaczej sytuacja przedstawiała się na Pomorzu Gdańskim. Tutaj język polski z językiem kaszubskim przetrwał lata okupacji. Dzieci kaszubskie wraz z rodzicami strajkowały przeciwko zakazowi używania języka polskiego na lekcjach religii. W czasie II wojny światowej Kaszubi sprzeciwiali się germanizacji. Przykładem jest postawa mieszkańców Sianowskiej Huty, którzy mimo przymusu nie podpisali listy narodowościowej. Za to spotkała ich ogromna kara tak jak wielu mieszkańców innych wsi. Zostali wysiedleni, a w ich domostwach rozgościli się Niemcy z Besarabii.
W ślad za tym naziści przeprowadzili na Pomorzu wielką akcję eksterminacyjną. Tysiące działaczy społecznych, przedsiębiorców i przedstawicieli inteligencji zostało zamordowanych w lasach Piaśnicy, Szpęgawska i Kalisk. Kolejne tysiące wysiedlono lub osadzono w więzieniach i obozie koncentracyjnym w Stutthofie.
Kiedy przetoczyła się fala terroru, Niemcy zaczęli się zastanawiać, co zrobić z resztą ludności na podbitych terenach. Odpowiedź na to pytanie jak uważa autorka artykułu „Jak SS badało Kaszubów” miały dostarczyć m.in. badania komisji, która na początku stycznia 1940 r. pojawiła się w Kartuzach[2]. Program narodowościowy przygotowany w 1939 r. przez dr. Erharda Wetzela i dr. Günthera Hechta. nosił tytuł "Sprawa traktowania ludności byłych polskich obszarów z rasowo-politycznego punktu widzenia". Autorzy związani z Urzędem Polityki Rasowej NSDAP, wnioskowali w nim o likwidację ludności polskiej na terenach wcielonych do Rzeszy. Zaproponowane przez Wetzela i Hechta koncepcje miały zdecydowanie antypolski charakter, niemniej przewidywały odmienne traktowanie Kaszubów, Mazurów i Ślązaków. Potwierdza to raport odnaleziony przez Jana Daniluka pracownika Instytutu Pamięci Narodowej w Archiwum Federalnym w Berlinie. Zgodnie z tym dokumentem 5 stycznia 1940 r. pojawiła się w Kartuzach komisja z Placówki Uzupełnień Kadrowych Nad-okręgu SS "Wisła" (niem. SS-Ergänzungsstelle Weichsel). Chcieli oni skontrolować reprezentatywną grupę ok. 100 Kaszubów. Na wezwanie stawiło się ich tylko 57. Byli to mężczyźni w wieku od 17 do 60 lat. Zostali oni zbadani pod kątem rasowym. Odnaleziony przez Jana Daniluka dokument jest podpisany przez SS-Sturmbannführera Ferscha, ale skierowany był do Bergera. Raport z berlińskiego archiwum odsłania politykę Niemców w stosunku do ludności kaszubskiej w latach II wojny światowej. Kaszubi (ale tylko u których dostrzeżono rysy nordyckie) mieli ulec zniemczeniu. Nieprzydatnych wysiedlano do Generalnej Guberni. Pomóc w tym miała także niemiecka lista narodowościowa. Na Pomorzu – w przeciwieństwie do Generalnego Gubernatorstwa – wpis na nią był przymusowy. Za odmowę podpisania DVL groziło osadzenie w obozie koncentracyjnym lub przesiedleńczym. Kaszubów zapisywano głównie do III grupy (Eingedeutsche), przez co zmuszani oni byli do służby w Wehrmachcie. W przypadku dezercji konsekwencje – na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej – wyciągano wobec całego oddziału, z którego pochodził zbieg, natomiast jego rodzinę wywożono do obozu koncentracyjnego. Pomimo tych kar Kaszubi masowo dezerterowaliz wojska niemieckiego . W 1944 r. stanowili oni znaczną część II Korpusu gen. Andersa.
Polityka narodowościowa Niemiec hitlerowskich wobec Kaszubów miała niekorzystny wynik na ich położenie po zakończeniu II wojny światowej. Polska administracja musiała uporać się z wieloma problemami. Podstawowym zadaniem było zapewnienie mieszkańcom Pomorza środków do życia i bezpieczeństwa. Panujący chaos, bezład oraz duża liczba ludności niemieckiej destabilizowały sytuację. Poprawie tego stanu rzeczy nie sprzyjała obecność żołnierzy radzieckich. Na Pomorzu i Kaszubach moment zakończenia wojny i wkroczenia Armii Czerwonej zwykło się określać mianem „klęski wyzwolenia”[3]. Była to bowiem długo wyczekiwana chwila na zakończenie wojny i powrót do normalnego życia, jakże jednak inna od wyobrażeń i oczekiwań.
Wkraczająca do Kartuz Armia Czerwona wraz z oddziałami NKWD zajęła miasto 10 marca 1945 r. Od wyzwolenia, władze administracyjną sprawowały radzieckie komendantury wojenne. Powstały one przede wszystkim w miastach. Do podstawowych zadań komendantur należało zabezpieczanie odpowiednich warunków na zapleczu frontu, ochronę mienia poniemieckiego i sprawowanie funkcji administracji cywilnej. Siedziba Komendantury w Kartuzach znajdowała się w budynku apteki przy Rynku. Komendantem wojennym miasta został ppłk Popow, a jego zastępcą był kpt. Czekalin. W willi doktora Aleksandra Majkowskiego kwaterował sztab dowódcy II Frontu Białoruskiego z marszałkiem Konstantym Rokossowskim[4]. Eugeniusz Koko w Dziejach Kartuz, w tym miejscu lokalizuje NKWD. Znajduje to potwierdzenie, że dowództwo wojsk NKWD przy danym froncie miało swą siedzibę z reguły w miejscu postoju dowódcy frontu. NKWD likwidowała polski ruch niepodległościowy.
Pomorze traktowano jako zdobycz wojenną. Jednostki przednie Armii Czerwonej umieszczały wzdłuż dawnej granicy polsko – niemieckiej, drogowskazy o treści „Wota na praklataja Germanija” (Oto te przeklęte Niemcy)[5]. Armia Czerwona była przekonana, że wkracza już do Niemiec. Czerwonoarmiści zdobywający Pomorze w marcu 1945 r. zazwyczaj nie rozróżniali Kaszubów od Niemców. Ich wkroczenie szczególnie boleśnie odczuła ludność cywilna, doświadczając masowych gwałtów, rabunków, mordów. Stąd dla wielu Niemców wyjazd, opuszczenie na zawsze swoich domostw było jedyną szansą na polepszenie warunków życia. Władze wojewódzkie usiłowały wyjazdy Niemców (do nich też zaliczano dużą liczbę autochtonów) połączyć z jednoczesnym osiedlaniem polskich osadników.
Po klęsce Niemiec hitlerowskich, zgodnie z decyzją Wielkich Mocarstw w Poczdamie, przystąpiono do przesiedlenia ludności niemieckiej z Polski na teren Niemiec .
Ustalenia te zawarte zostały w protokole z konferencji, zwanym Umową Poczdamską, podpisanym 2 sierpnia 1945 r. W rozdziale XIII Umowa Poczdamska postanawiała „zorganizowane przesiedlenia ludności niemieckiej” z Polski, Czechosłowacji Węgier.
Najważniejsze stwierdzenie brzmiało: „Trzy Rządy rozważywszy sprawę pod każdym względem, uznają, że należy przystąpić do przesiedlenia do Niemiec ludności niemieckiej lub jej części pozostałej w Polsce, Czechosłowacji i na Węgrzech”.
Wówczas przed odrodzonym państwem polskim stanął problem ustalenia przynależności narodowej ludności zamieszkałej na odzyskanym terytorium.
Po wojnie przeprowadzono różne akcje, które miały uregulować sytuację wielu osób. Jedną z nich była akcja rehabilitacyjna, przywracająca obywatelstwo polskie tym osobom, które je utraciły w latach do II wojny światowej w wyniku nacisku lub też terroru stosowanego przez okupanta, jeśli oczywiście nie działały one na szkodę narodu polskiego i nie należały do partii hitlerowskiej[6].
Chodziło zwłaszcza o stworzenie takiej pozycji społecznej ludności rodzimej, która umożliwiałyby jej pełne włączenie się do form działalności ekonomicznej, społecznej i politycznej. Drogi jednak kariery politycznej w 1945 roku były zamknięte dla tych Kaszubów, którzy brali udział w partyzanckim ruchu oporu, mieli bliskie związki z Kościołem lub też nieodpowiednie pochodzenie społeczne[7].
Sprawy narodowości i obywatelstwa regulowano przez tzw. weryfikacje ludności. Po zaliczeniu jej do narodowości polskiej przyznawano dopiero obywatelstwo, czyli wiązano sprawę obywatelstwa z narodowością.
Do udowodnienia polskiej przynależności narodowej miały prawo osoby, które utrzymywały łączność z narodem polskim.
Wyłączeniu mieli podlegać wszyscy, którzy mimo polskiego pochodzenia, swym zachowaniem wykazali związki z narodem niemieckim lub mieli wrogi stosunek do polskości.
Weryfikacja narodowościowa w województwie gdańskim rozpoczęła się po wydaniu zarządzenia z 20 czerwca 1945 r. przez Edwarda Ochaba. Na jego podstawie 22 czerwca 1945 r. wojewoda Mieczysław Okęcki skierował odpowiednie pismo do starostów i prezydenta Gdańska. Urzędy administracji publicznej I instancji zostały zobowiązane do wydawania zaświadczeń (terminowych) upoważniających do korzystania z pełni praw obywatelom Polski.
Archiwum Muzeum Kaszubskiego w Kartuzach, zbiory map, sygn.. Z. 58/8
Zbyt późne wdrożenie aktów prawnych miało niekorzystne skutki na Pograniczu Kaszubskim. Ludność mieszkającą na tych terenach, mimo polskiego brzmienia nazwisk Rosjanie traktowali jak wrogów, grupując ich w obozach lub wywożąc w głąb Rosji[8].
Błędne wrażenie pogłębiał jeszcze fakt, ze wielu autochtonów nie potrafiło swobodnie posługiwać się językiem polskim. Dlatego część pracowników państwowych, samorządowych oraz członków politycznych, społecznych i gospodarczych myślała, że jest to ludność niemiecka.
O ludności kaszubskiej mieszkającej nad jeziorami Gardno i Łebsko, nowe władze polityczne kraju nie wiele wiedziały. Byli oni dla nich Niemcami i tak ich traktowano. Trzeba jednak dodać, że ludność miejscowa często nie przejawiała żadnej inicjatywy, aby udowodnić pochodzenie słowiańskie[9].
Władze polskie wysiedlały Słowińców z terenów Pomorza Zachodniego uważając ich za Niemców. Miejsce deportowanej ludności za Odrę zajęli przesiedleńcy z Kresów Wschodnich i Polski centralnej.
Ludność polska osiedlona po wojnie we wsiach kaszubskich nie przyjmowała do wiadomości, że miejscowi to nie Niemcy tylko Słowińcy. Własne badania o Słowińcach prowadził L. Zabrocki, który po wojnie zwiedził Gardnę, Smołdzino, Kluki i Główczyce. Stwierdził on, że ze strony polskiej nic nie uczyniono, aby zaopiekować się ludnością słowińską oraz, że Polacy osiedlający się na tych terenach zajęli od razu wrogi stosunek do ludności autochtonicznej[10].
Obywatelstwo polskie mógł otrzymać tylko ta osoba, która została zaliczona do narodowości polskiej i złożyła odpowiednią deklarację. W przypadku Słowińców był to złożony proces, gdyż formalnie byli oni obywatelami państwa niemieckiego.
15 stycznia 1946 r. Ministerstwo Ziem Odzyskanych wydało tajne zarządzenie w sprawie rozpoczęcia zorganizowanej akcji przesiedlenia ludności niemieckiej z Polski do Niemiec[11]. Na mocy tego zarządzenia wysiedlono także ludność słowińską. Z Gardny Małej wysiedlano ludność autochtoniczną począwszy od września 1946 roku do 1948 r.
Wysiedlono również ludność z Równego, Rumska i Kluk[12]. Po licznych interwencjach chwilowo wstrzymano wywóz, ale tylko na kilka miesięcy. Mieszkańcy wsi nie mieli żadnego wpływu na decyzje władz.
Autochtoniczni mieszkańcy Kluk byli wyznania ewangelickiego i używali języka niemieckiego i kaszubskiego jako mowy codziennej. Zbyt powierzchowne badania komisji weryfikacyjnej powodowały wysiedlenia kluczan. A przecież Słowińcy brali udział w Kongresie Kaszubskim, który odbył się w dniach 12-13 stycznia 1946 r.[13]
Na złą sytuację Słowińców wpływał także stosunek ludności napływowej, która przyjmowała często wrogi do nich stosunek. Ludność, która osiedlała się na tych terenach, grabiła mienie Słowińców i odnosiła się do nich w nieprzychylny sposób.
Zachowanie takie nie wpływało na dobre współżycie obu grup. Nienawiść ta przybrała w późniejszym czasie różne formy agresji, powodując trwałą dezintegrację mieszkańców tych ziem.
Na podstawie kolejnego Zarządzenia Ministerstwa Ziem Odzyskanych z 6 kwietnia 1946 r., stwierdzano narodowość polską i nadawano obywatelstwo polskie ludności zweryfikowanej.
Komisje weryfikacyjne miały działać do końca sierpnia 1946 r., a później całą procedurę winna prowadzić administracja ogólna I instancji, czyli starostwo[14].
Weryfikacja narodowościowa w powiecie i mieście Słupsku trwała właściwie już od początku 1945 r., ale nie obejmowała początkowo ludności uznanej za słowińską. Głównym powodem była niechęć ze strony tych, którzy mieli być jej poddani. Najbardziej opornych próbowano zastraszyć przesiedleniem do innych miejsc zamieszkania.
Pod koniec 1950 r. w powiecie słupskim było 679 osób zaliczanych do ludności autochtonicznej, w tym w gminie Gardna Wielka – 198, w Główczycach – 28, Pobłociu – 70[15].
Ludność rodzima Pomorza Zachodniego była wyznania ewangelickiego. Społeczeństwo polskie, a także władze lokalne nie stwarzały warunków do właściwej działalności Kościoła ewangelickiego. W opinii społecznej był to Kościół niemiecki, nie cieszył się więc dużym poparciem. Poza tym Kościół Katolicki przejął po 1945 r. obiekty sakralne, a wobec tego ewangelicy zostali pozbawieni miejsca modlitwy.
Do czasu uregulowania sprawy wyznaniowej, ludność sama organizowała sobie życie religijne. Wielu dawnych mieszkańców ziemi słupskiej, mimo znacznej asymilacji z ludnością napływową, pozostało wiernymi wyznawanej religii, m.in. autochtonki, żony osadników polskich, którzy z kolei pozostali katolikami[16].
Podstawowym jednak problemem oprócz wyznania był konflikt między ludnością polską, a zweryfikowaną i nie zweryfikowaną ludnością miejscową.
Pomoc udzielana ludności zweryfikowanej, pogłębiła konflikt ponieważ ludność polska czuła się pokrzywdzona. Dla nich byli to Niemcy, którzy z powodów materialnych pozostali w Polsce.
Pewną zmianę w stosunkach do ludności rodzimej wprowadził rok 1949.
W tymże roku Komitet Centralny PZPR zebrał informacje na temat polskiej ludności rodzimej. W 1950 r. Prezydium Rady Ministrów wystosowało pismo zalecające uregulowanie stosunku państwa do ludności autochtonicznej. W województwie koszalińskim na podstawie zaleceń władze powiatowe i poszczególne wydziały WRN opracowały szczególne plany poprawy sytuacji ludności rodzimej. Mimo wielu narad i zebrań efekty tej działalności były znikome[17].
Lata 1945-1950 dla ludności rodzimej nad jeziorami Gardno i Łebsko nie były dobrym okresem. Istniejący system polityczny, cechujący się brakiem demokratycznych form rządzenia i poszanowania praw jednostki, nie sprzyjał tolerowaniu ludności uważanej za niepolską. Były to bolesne wydarzenia dla polskiej społeczności, bowiem likwidacja resztek potomków ludności kaszubskiej w ich rodzimym środowisku dokonała się w okresie istnienia państwa polskiego na tych terenach.
Podobna sytuacja ludności rodzimej przedstawiała się na Pograniczu Kaszubskim w powiecie bytowskim. Oprócz Niemców mieszkali tam Kaszubi. Władze administracyjne po wyzwoleniu przeprowadziły spis ludności mający na celu wyodrębnienie ludności polskiej odrębnej etnicznie.
Gmina Ugoszcz była jednym z większych skupisk autochtonów w powiecie, a parafia ugoska skupiała ludność rodzimą o wysokim stopniu świadomości narodowej, walczącą o utrzymanie polskości mimo nacisku germanizacyjnego. W całym powiecie mieszkało 3707 autochtonów[18].
Powiat lęborski po zakończeniu działań wojennych został włączony do okręgu zachodniopomorskiego, jednak bez wsi Wierzchucino, która znalazła się w nowo utworzonym województwie gdańskim. We wsi tej komendant wojenny zlecił sołtysowi sporządzenie listy rodzin, które miały pozostać na tym terenie. Nie mogło być ich jednak więcej niż 70, pozostałych miano przesiedlić na inne ziemie.
Ludność kaszubska nie chciała opuszczać swoich siedzib, stąd też w tajemnicy przed komendantem, sołtys wraz z najbliższymi współpracownikami sporządził listę 70 rodzin, ale w skład jednej rodziny wchodziło 10-15 osób[19].
Ludność miejscowa, żyjąca od lat w państwie niemieckim, dobrze znała język niemiecki, na co dzień posługiwała się kaszubszczyzną, nie zrozumiałą jednak dla wojsk radzieckich. Osadnicy przybyli na te tereny podobnie myśleli o Kaszubach z Wierzchucina jak o Słowińcach.
Rdzenni mieszkańcy Wierzchucina odczuli skutki tego nastawienia. Weryfikacja polskiej ludności autochtonicznej z tego terenu dotyczyła przede wszystkim Polaków z gminy Wierzchucino. Pozostałą ludność z ziem należących do 1939 r. do Polski objęło akcją rehabilitacyjną, która miała przywrócić pełnię praw Polakom wciągniętym na niemieckie listy narodowościowe. Akcja ta została zakończona w lipcu 1946 r. W jej wyniku zrehabilitowano z powiatu morskiego/ wejherowskiego/ 38 tys. osób[20].
Rozłazin/ powiat lęborski/ podobnie jak Ugoszcz należał do miejscowości, w której zachowała się znaczna grupa polskiej ludności rodzimej. W powiecie lęborskim w 1949 r., już po procesie weryfikacyjnym, wskazywano, że osób miejscowych pochodzenia polskiego jest 3294[21].
Największe skupiska autochtonów znajdowały się w Rozłazinie, Nowej Wsi, Łęczycach i Gniewinie. Z sondażu przeprowadzonego wśród mieszkańców Rozłazina wynikało, że wszyscy byli zadowoleni z faktu przyłączenia wsi do Polski. Jednak i tam często zdarzało się, że ludność rodzimą mylono z ludnością niemiecką i w tej sytuacji zmuszano autochtonów do wyjazdu z Polski.
Ważną rolę w Rozłazinie i sąsiednich miejscowościach odegrało osadnictwo przygraniczne. Obejmowało ono ludność z powiatów i województw nadgranicznych. W tym przypadku była to ludność z powiatu kartuskiego i wejherowskiego, a więc ludność autochtoniczna – etnicznie kaszubska, wychowana w podobnych obyczajach i mówiąca tym samym językiem.
Ludność powiatu kartuskiego w porównaniu z okresem międzywojennym zmniejszyła się znacznie. Przyczyną tego było m.in. wysiedlenie przez okupanta całych rodzin, a nawet całych wiosek, wysyłanie setek ludzi na roboty do Niemiec, pozbawienie wolności a nawet życia. Charakterystyczną cechą powiatu kartuskiego po II wojnie światowej jest to, że w przeciwieństwie do innych powiatów Pomorza, był on całkowicie zamieszkały przez ludność miejscową. Nie zorganizowano tutaj akcji osiedleńczej, a liczba ludności napływowej jest nieznana. W 1949 r. oszacowano ją na około 6 procent[22].
Po wojnie nastąpiło w kartuskim zmniejszenie ludności rolniczej spowodowane dużym odpływem młodzieży do miast oraz nowym kształtem administracyjnym. Również w powiecie kartuskim w porównaniu z innymi powiatami kaszubskimi, istniał najniższy przyrost naturalny a najwyższy odsetek starców[23].
W wyniku ruchów ludnościowych liczba ludności powiatu kartuskiego uległa znacznemu obniżeniu. Ubytek ten był nie tylko rezultatem odpływu Niemców, ale i ludności kaszubskiej, która opuszczała swoje tereny, udając się na tzw. Ziemie odzyskane (głównie do powiatów sąsiednich) w poszukiwaniu nowych gospodarstw. Trudna do określenia część tej ludności kierowała się najprawdopodobniej także do Trójmiasta w nadziei znalezienia pracy w tamtejszym przemyśle. Spadku tego nie rekompensował napływ ludności z innych terenów[24].
Podanie statystyki demograficznej jest tym trudniejsze, gdyż wielu autochtonów miało bliskie stosunki z Niemcami, którzy zasiedlali te tereny z racji tego, że znajdowały się przed II wojną światową w obrębie granic niemieckich.
Układ stosunków rodzinnych pomiędzy Niemcami i Polakami zamieszkującymi te ziemie był bardzo złożony. Wśród rodzeństwa zdarzało się, ze jedni wytrwali w polskości, gdy drudzy zniemczyli się i opuścili swe rodzinne strony. W czasie łączenia rodzin dwu narodowości pewna liczba osób pochodzenia polskiego wyemigrowała do swych krewnych w Niemczech. Decydowały o tym pobudki natury nie tylko rodzinnej, ale i ekonomicznej. Olbrzymia jednak większość polskiej ludności rodzimej pozostała na ziemi swych przodków[25].
Najczęściej ludność z dawnych terenów województwa gdańskiego (głównie powiatów: tczewskiego, starogardzkiego, kościerskiego i kartuskiego) osiedlała się w powiecie gdańskim – 11 948 osób[26].
Tereny (Żuławy) należały do tych obszarów województwa gdańskiego, na których zachowała się stosunkowo najmniej liczna grupa polskiej ludności rodzimej. Rozmieszczenie autochtonów na obszarze powiatu gdańskiego nie było także równomierne. Największe jej skupiska zachowały się na terenach sąsiadujących z dwoma powiatami kaszubskimi: kościerskim i kartuskim.
Ludność rodzima i ludność napływowa z województwa gdańskiego stanowiły ponad 30% ogółu mieszkańców. W powiecie malborskim udział obu tych kategorii ludności wynosi około 20%, w elbląskim natomiast zaledwie 6%. Jedynie w powiecie gdańskim ludność rodzima i ludność napływowa z województwa gdańskiego stanowiła ponad 30% ogółu mieszkańców. W powiecie malborskim udział obu tych kategorii ludności wynosił około 20%, w elbląskim natomiast zaledwie 6%.
Różnie potoczyły się losy autochtonów, jedni zginęli walcząc zbrojnie, inni zostali zesłani w głąb Rosji, jeszcze inni przeżyli straszne chwile lub zginęli w obozach koncentracyjnych. Kiedy skończyła się wojna zakończyła się również gehenna wielu osób, a wraz z nią zaistniała nowa rzeczywistość – wolność. Ale i wtedy rodowici mieszkańcy tych ziem nie zaznali spokoju.
Zaczęły pojawiać się nowe trudności związane z polityką odrodzonego państwa polskiego. Władze komunistyczne bardzo nieufnie odnosiły się do Kaszubów, podejrzewając ich m.in. o sympatie proniemieckie. Byli oni traktowani jak obywatele drugiej kategorii. Część została pozbawiona swojego domu i wywieziona do Niemiec, część pozostała i włączyła się w życie społeczno-polityczne kraju, jeszcze inni sami dobrowolnie wyjechali z Polski ze względów politycznych jak i ekonomicznych.
Jednak największy procent ludności rodzimej pozostał na swej ziemi zachowując swą tożsamość, tradycje i pielęgnując własny język.
Stosunek władz do Kaszubów zmienił się nieco po 1956 r., kiedy to pozwolono na utworzenie Zrzeszenia Kaszubskiego. Pierwsze spotkanie organizacyjne odbyło się 22 stycznia 1956 r. w Muzeum Kaszubskim w Kartuzach. Zrzeszenie podjęło szereg działań na rzecz zachowania przez Kaszubów swojej tożsamości. W pełni sprzyjające odrodzeniu kulturalnemu Kaszubów warunki nastały dopiero po upadku PRL.
Swoje badania o ludności słowińskiej znad Jeziora Gardno i Łebsko prowadził Franciszek Treder założyciel Muzeum Kaszubskiego w Kartuzach. Zebrał on nazwy geograficzne oraz występujące nazwiska na tym terenie.
Mapa zatytułowana Ziemia Kaszubska z 1970 r. AMKK sygn. Z.58/8 zbiory map
Franciszek Treder
Od rybaka Hermana Schimanke z Lisiej Górki, urodzonego w roku 1880, spisałem w roku 1952 następujące nazwy toni jeziora Łebsko: Dzekla, Hok, Zotor, Bolenc, Stodolno, Morvjinc, Kolk, Mjol, Pletka, Kaszten, Wjerznica, Pomjele, Rzeczka, Kampjina, Polovka, Leskote, Babe, Babidolcze Bucht, Kewnotka, Szaplenc, Czarnowskie Bucht.
Od Wilhelma Klicka, rybaka z Kluk, przezywanego „Opa”, obecnego pod sołtysa w Klukach, spisałem w roku 1952 nazwy następujących toni i kęp jeziora Łebsko: Rzeczka, Ćvjardi, Pondela, Polowka (od pali), Dokolan, Lodno, Rozbjeca (rozbjec se = rozchodzić się), Zator, Pjeszczita, Rosocha, Mjol, Vesok, Rovodzene, Czarna (zarosła woda), Szinke, Porawa, Babe, Bóżo, Babidolskje Koreto, Brinszk, Notoczna (kepa w jeziorze), Koza (kepa w jeziorze), Stodolno (kepa w jeziorze), Koscelna (kepa w jeziorze), Naróżno (kepa w jeziorze), Rebnice (dało dużo ryb), Zakaczno, Zielkele, Bolinsko Din, Slivkes, Sucha, Marvijnc, Kocel (kocioł), Stanje (przerwy miedzy mieliznami), Mało Kępka, Kacze grona, Gżaba, Czorno pazecha, Dembocze mjol, Smocze mjol;
Flurnanem w Klukach: Dambovi (rosło wiele dębów), Lugovi (lug, luzk – małe drzewa, krze), Zeloni, Pjoskovi (było wiele piasku), Sikor (gdy zaczęli tam kiedyś budować zabudowanie to przyleciał przy rozpoczęciu budowy ptak-sikorka)
Od Elfrydy Melan z domu Schimanke, urodzonej 1918, zamieszkałej w Izbicy, chłopki, spisałem w roku 1952 następujące Flurnamen z Izbicy:
Kline, Dambowa, Poramba, Zelonka, Zagumna, Szifk, Westrow, Warne, Neuk, Dąbrowka, Seekampje
Od Augusta Gresensa, rybaka, zamieszkałego w Lisiej Górze, urodzonego w roku 1876, dowiedziałem się że w roku 1884 jego ojciec wzniósł wybudowanie Gwizdówka koło Lisiej Góry. Podczas budowy ponoć bardzo śpiewały ptaki i stąd nazwa.
Od Karola Judaschke, urodzonego w roku 1880, rybaka z Gardna spisałem w roku 1962:
tonie, miejsca na jeziorze, 13 ciągów na jeziorze, które należały do Feurstelellen, i to na jeziorze Gardno – Baba, Milewo, Brodowa, Husna, Pazecha, Kolonisce, Glabijce, Slatan, Jizbi pamiętał.
Werner Knop, urodzony 29.4.1872 w Smołdzińskim Lesie, długoletni sołtys w Klukach, od wielu lat mieszka w Klukach, niski staruszek, silnie zbudowany, solidny wąs, długie włosy i wąs siwe, twarz czerstwa, mieszka dziś u krewnych, którym przekazał swoje małe gospodarstwo rolne.
Dziś mieszka w małej izdebce, żyje wspomnieniami, zna dużo kaszubskich wyrazów, chętnie chodzi po swoim gospodarstwie, służy radą i wskazówkami. A i w gospodarstwie się nieraz przyda. Jego krewni, którym przekazał gospodarstwo, Reimanowie, nie mogą nachwalić starego „Opy” za jego drobne a nieraz jednak bardzo wartościową pomoc.
To naprawi grabie, czy jakieś narzędzie rolnicze, zrobi miotłę, pasie bydło, przypilnuje ptactwa domowego, a myśli o całej gospodarce, wszystkiemu zaradzi.
Dziadek Knop żyje jednak głównie wspomnieniami. Jest chodzącą kroniką Kluk. Był tu przecież przez 18 lat sołtysem. I to sołtysem nie byle jakim, wzorowym. Za jego głównie staraniem wybudowano szosę z Smołdzina do Kluk. Przeprowadzono melioracje wielu zagonów pól należących do Kluk.
Gromada Kluki za rządów Knopa wydźwignęła się jako jedna z najbardziej zaniedbanych w powiecie słupskim do gromad przodujących. Knop z dumą opowiada o swoich osiągnięciach.
Od samego początku rządów hitlerowców przeciwstawiał się władzy hitlerowskiej(podkr. B.K). We wszystkich wyborach należał do nielicznych mieszkańców Kluk, którzy oddawali kartki nieważne do urny wyborczej. Opowiadał mi, że w początkowym okresie rządów hitlerowskich wielu Kluczan było przeciwnych nazistom. Ale terror i propaganda faszystowska zrobiły swoje. Podczas ostatnich przedwojennych wyborów tylko pięć osób oddało kartki nieważne. Kto je oddał wiedzieli wszyscy, wiedzieli mieszkańcy Kluk, wiedzieli działacze hitlerowscy, wiedziało gestapo. Już wkrótce po objęciu władzy przez hitlerowców Knop został usunięty ze stanowiska sołtysa, choć wszyscy mieszkańcy, cała wieś obdarzała go zaufaniem, i nie życzyła sobie innego sołtysa, ale naziści zrobili swoje. Sołtysem został hitlerowiec. Knop został podsołtysem. Pomimo tego, cały ciężar obowiązków spadał dalej na Knopa. Sołtys hitlerowiec był tylko do reprezentacji i do szerzenia hitlerowskiej propagandy. Po ostatnich wyborach przed wojną, gdy padło w Klukach pięć głosów nieważnych, wiedziano, że do liczby tych, którzy głosowali przeciw hitlerowcom należały dwie rodziny: Knopa i Dargusza.
I wówczas Knopa pozbawiono urzędu podsołtysa a Darguszowi odebrano zezwolenie na prowadzenie restauracji. Obu prześladowało gestapo. Ciągnięto ich na przesłuchy, robiono rewizje. Ale podobnie jak Dargusz, nie ugiął się Knop i w sposób stanowczy odrzucał różne propozycje hitlerowców, z odwagą przeciwstawiał się ich pogróżkom.
U Knopa byłem kilkakrotnie w czasie pobytu w Klukach. Od niego zdobyłem szereg cennych informacji dotyczących wsi i życia jej mieszkańców. U Knopa tez znalazłem mapę o której tu będzie mowa i Knop mapę tą mi ofiarował.
Jest to duża mapa, wielkich rozmiarów, zżółkła i poniszczona, choć podklejona mocnym zielonym samodziałem. Dziadek Knop przechowuje ją od wielu lat, jeszcze z okresu swego sołeckiego urzędowania. Zachował ją u siebie pieczołowicie.
Jest to Grundsteuergemarkungskarte wsi Kluki. Skala 1:2000. Ciekawe nazwy najstarszych zabudowań w Klukach: Luschk Zickor Seloni Lugowi Dambowi Grczendowi Gorni Pawelke Piaskowi Jach Novidowmski Novotko, Piecowi Choiovi +++
Mapa wykonana w roku 1906 (…) w Frankfurcie nad Odrą, wg pomiarów przeprowadzonych w latach 1903 – 1906. (….) Flurnamen w Gardnie: Kujec, Kowalec, Knotken, Hurcen, Czajken, Storchelc, Szerko, Krepjec, Kramajec, Haaken, Kleczken, Bibalken, Mistrasen, Lauen, Kamloo, Gorni, Kristofesz, Merdesen, Frensken, Jerenten.
W licznych szkołach, które zwiedziłem w powiecie słupskim, były w użyciu do ostatnich chwil panowania Niemców (do roku 1945), mapy powiatu słupskiego wydane w roku 1888, na których wiele nazw miejscowości miało brzmienie zupełnie polskie.
Stare nazwy zabudowań w Izbicy – nauczyciel Nimz w swojej kronice szkolnej w roku 1885 przytacza następujące Flurnamen: Bilejawa, Bilowa, Birk-Lessagurka, Buttaw, Czefka, Dobrowka, Goulätsch, Kamstätsch, Klina, Kwistrow, Misk, Pojanke, Saborra, Samuczefka, Sekampja, Woiistrow, Wolitsch.
Nauczyciel Bolt w swoim artykule w roku 1896: Poagekraug oder Froschkrug, Jerusalem, Oberstrasse, Parambow. Budda, Wolitz, Nord, Bierk, Pajnik (Parzonka, Paris), Quidofka, Bobann, Muisk, Zoll, wovon die ersteren: Plätze, die von Bierk an: Ausbauten oder Buskowen (Puskovia) bezeichnen[27].
Najpospolitsze nazwiska mieszkańców Kluk:
Klück, Klick, Kirk – stanowią 70% ogółu, Poler, Czir, Barnow, Janke, Kaitczick, Schimanke, Mancek, Bauke,, Rosike, Burow, Gauen, Vogatzke, Jach, Pinzke
- Leba See
- Schmolsiner Klucken
- Selesener Klucken
- Zemminer Klucken
- Klilhelmspof
- Kirchpof
Lewa strona
- Mjiestock (Wittstock)
- Kriez Koppel
- Wittstocker damm
- Klatt
- Klädronkes
- Pompstation
- Heringe sien Fisch band
- Botter Kollklel
- Brenkenhofsdamm
- Kleine
- Kleine Seekoppel
- Plawe
- Plawe damm
- Eck honk
- Hundswäsch
- Raschkenwäsch (Reschka)
- Haumannswäsch
- Platätschne
- Russedamm (Rustje)
- Ruschgordsch
- Kanoul
- Kanouts damm
- Lockzowe
- Lübbko (Lübken)
- Kleinschonung
- Grot Dreiangel
- Kaiserdamm
- Hochnult
- Streifen
- Schon rewier
- Klein Gordsch (Mole Gardsienstje)
- Krochullka
- Plawe Wildbonn
- Piskowe Wildbonn
- Marwjienstje Wildbonn
- Zikorrschitz Wildbonn
- Kattäschonung
- Dausendtorf
- Roundung
- Luk
- Dreischwartbräch
- Kerche damm
- Bandemers Schonung
- Gaalos
- Drei angel
- Schiwwe
- Schiwwe damm
- Schkoonka
- Schleichstich
- Weid (=abfindung)
- Läbbzietsch Puotock
- Dambrooska
- Luschk
- Luschke damm
- Koppel
- Sougon
- Klucksche Pschieston
- Buer wäsche
- Njäsche chrollk
- Schäferka
- Nieschäke
- Schopp
- Brienschk
- Stubble brink
- Grot schonung
- Grochuelen
- Souka
- Specktoufeldamm
- Klein Dreiangel
- Sand Wild Bonn
- Tweischwart bräch
- Wolfs Kuhl
- Lang morj
- Königlich
- Deipwäch
- Regin wäch
- Grenz
- Wjeldje Ground
- Molo Ground
- Groundowo scheiäja
- Konbruägo
- Rook
- Ponnjidje
- Seleisch
- Granzowo Scheiäja
- Jasno
- Joulzowe Ground
- Grohnda
- Barack
- Krakowa
- Knettsko Scheiäja
- Kawluäwo (Kawelwäch)
- Schaduschka
- Zaddasch sch
- Bschooschtje Luk
- Bschäsoofts
- Stroietje
197.ÄK
Środek
198. Born Koppel
199. Nowidomski (Schramme)
200. Nou
201. Doo
202. Gromollä damm
203. Justawe Schonung
204. Gromolla wäsch
205. Wienjinä damm
206. Lehrer wäsch
207. Buerdamm
208. Marschke Land
Prawa strona
- Latschiescha
- Misästrähmjen
- Strahmjan
- Weidegenossenschaft
- Mählenchrouw (Broddren)
- Kabottke bräch
- Jägerstiech
- Chorschiewe damm
- Baddjem
- Opp Stäk (nedder stäk)
- Selone
- Zikorr
- Zikorrschitz Gorka – gemeide sandberg
- Dobbtje
- Jache Gorka
- Jache
- Hinderdoobtje
- Strojik
- Jache Groundk
- Woggert Kowe
- Piskowe (Piaskowe)
- Piaskowe Gorka
- Scharowtje Pjoosk
- Lugowe
- Pizowe
- Choinowe
- Kristkauz
- Kschandowe
- Saweläsch
- Wieke
- Dambowe
- Schkanjowe
- Gorni
- Torfkuhledamm
- Querdamm
- Grohnka
- Kriezbrach damm
- Schraue damm (Pawälkutzdamm)
- Kurewje
- Daampel
- Kulturwäsche
- Browdpan
- Muckro
- Niemory
- Litschen gord
- Krischkawa Loonschka
- Krischkawa damm
- Ruschke damm
- Kapälka
- Pawälkutz
- Pawälkutz Pschieston
- Zediienstje
- Stouka
- Petewitz
- Petewitz Pschieton
- Posuch
- Pikniere
- Schkottä
- Koutne
- Leicha damm
- Lanschkowe
- Martienken
- Niwe
- Bozienstje
- Bozienstje Pschieton (Zees)
- Narrkäwe
- Opp Mosst
- Izaldotschne (In de Banke)
- Wjasek
- Wokoolko
- Kopp Schiewje
- Zemieztje
- Wokula
- Strom (Kluckenbach)
- Klein Rän
- Grot Rän
- Zwäscheuräna
- Höhleck
- Moss Kollwiel (Mächowattje
- Prozie damm
- Pustienke
- Schorinerbach
- Sapotock
- Wienjina
- Bandskosch
- Sziessen oord
- Darschiko – Bodarschik
- Kuttschowo
- Choijena
- Klenziensch damm
- Schoriensch
- Schoriensch damm
- Wullschinä
- Karschte
- Wooschnitza
- Wokolle
- Jäjer wäsch
- Schulze wäsch
- Zemminsch damm
Tlurkarte von Klucken nut Tlurnaman
Die Ortlisch keit der Flur namen warde lestimnet durch H. Hermann Eiek
Skala 1:5000
[1] Cyt. za F. Fenikowski, Płomień na Rewokolu. W: Suita kaszubska. Reportaże o ziemi i ludziach, Gdańsk 1982, s. 19
[2] http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/734027,magazyn-historia-jak-ss-badalo-kaszubow,id,t.html
[3] C.Obracht-Prondzyński, Kaszubi między dyskryminacją a regionalną podmiotowością, Gdańsk 2002, s. 222
[4] N.Maczulis, , Z dziejów Kartuz i walk Kaszubów o niepodległość w latach 1918-1945, „Kaszubskie Zeszyty Muzealne” Z.4, s 97
[5] W. Stankowski, Niemcy na Pomorzu Gdańskim i Kujawach w latach 1944/45 – 1950. Bydgoszcz 2000, s. 108
[6]B. Maryniuk, Osadnictwo i zaludnienie, W: Pojezierze Kaszubskie, pod red. Bolesława Augustowskiego, Gdańsk 1979, s.437.
[7]Historia Wejherowa, pod red. Józefa Borzyszkowskiego, Wejherowo 1998, s. 410.
[8]Pogranicze Kaszubskie po II wojnie światowej. Materiały z badań nad przemianami ludności. Praca zbiorowa pod red. Hieronima Rybickiego, Słupsk 1993, s.15
[9]H. Rybicki, Nazywano ich Słowińcami, Słupsk 1993, s.15.
[10]Tamże, s.104
[11] AAN, MZO, sygn. 527, Zarządzenie MZO w sprawie rozpoczęcia zorganizowanej akcji przesiedlenia ludności niemieckiej z Polski do Niemiec.
[12]H. Rybicki, Nazywano ich Słowińcami, s.123
[13] T.Bolduan, Nie dali się złamać, Gdańsk 1966, s. 49
[14]Tamże, s.136
[15]Tamże, s.142
[16]Tamże, s.148
[17]Tamże, s.199.
[18]W. Mielewczyk, Ludność Ugoszczy, W: Pogranicze Kaszubskie..., Słupsk 1993, s.55
[19]C. Tatarczuk, Kaszubska wieś Wierzchucino, W: Pogranicze Kaszubskie..., Słupsk 1993, s.55
[20]Tenże, op. cit., s. 57.
[21]E. Stubińska, Przemiany ludnościowe w Rozłazinie po II wojnie światowej, W: Pogranicze Kaszubskie..., Słupsk 1993, s.77.
[22]J. Węsierski, Ziemia kartuska, Gdańsk 1961, s.62.
[23]Tamże.
[24]Dzieje Kartuz, I. II
[25]Polska Zachodnia i Północna, t. l., Poznań 1961, s. 250.
[26]B. Maroszek,Stabilizacja i integracja społeczna mieszkańców Żuław, W: Pomorze Gdańskie, nr 3, Gdańsk 1966, s. 157.
[27] Archiwum Muzeum Kaszubskiego w Kartuzach (AMK) Zbiory akt Franciszek Treder, sygn.. Z.58/9