Społeczność

Kaszuby - (kasz. Kaszëbë lub Kaszëbskô) to kraina historyczna w Polsce, będąca częścią Pomorza, którą zamieszkują Kaszubi, Tutaj prezentujemy historie ludzi związanych z regionem Kaszub.

niedziela, 14 grudzień 2014 21:37

Scenariusz "Lekcji kaszubskiej"

Autor:  Barbara Pisarek
Oceń ten artykuł
(13 głosów)

Jeden z Wiela. Lekcja kaszubska

Scenariusz uroczystości Święta Patrona I Liceum Ogólnokształcącego w Kartuzach Hieronima Derdowskiego. Święto przypada na dzień 30 września.

 

 

 

Tradycyjnie występuje Nauczyciel (N) i klasa (U), w tym dwoje uczniów wyrazistych: Dziubówna i Szczątkowski (nazwiska dla celów publikacji zniekształcone), uczennice – prymuski, które przygotowały recytację tekstów oraz dwaj kaszubscy narodowcy – uczniowie w glanach i skórach, pod brodą przyozdobieni białymi chusteczkami z kaszubskim wzorem. Ponadto zespół wokalny czterech dziewcząt jako zaproszeni goście.

 

 

Wchodzi nauczyciel w wersji świątecznej (biała koszula, mucha). Uczniowie od kolan po szyje w obowiązkowych mundurkach. Poniżej i powyżej nich dziki szał: fryzury zmiędlone, farba, makijaże, ostre biżu, szalone markowe buty i kolorowe skarpetki.

 

N: Dzień dobry. 

 

U: Dzień - do - bry.

 

N: Siadajcie. Wszyscy obecni?

 

U: Taaaak.

 

N: To wszyscy macie przerąbane. Na dzisiaj mieliście przygotować  informacje biograficzne o patronie naszej szkoły.  Jest nim?

 

U: Hieronim Derdowski. Nie! Jarosz Derdowski! Derda! Nie! Heruś!

 

N: Ale zryw. Widzę, żeście cokolwiek poczytali. W okolicach Wiela, skąd pochodził Derdowski, imię Hieronim zastępowano Jaroszem. Dlaczego? Bóg raczy wiedzieć. Ja nie wiem. I rzeczywiście sam Derdowski lubił mówić  i pisać o sobie w artykułach i listach Heruś. (Nie proszona o głos wstaje prymuska i deklamuje)

 

U: Hieronim, z greki hierós – święty albo bohater. Późniejsza spolszczona wymowa Jerosz, potem: Jarosz.

 

N: (drapiąc się w głowę) No, zawsze to lepsza wersja niż ogólnointernetowa, że Jarosz to zdrobnienie od Jarosława… No to dalej. Jakie ciekawe informacje znaleźliście na jego temat?

 

U: Umarł na apopleksję w Ameryce, jak miał 50 lat.

 

N: O życie pytałem, nie o śmierć.

 

Dziubówna: Proszę pana, a co to jest apopleksja?

 

N: Udar mózgu, może być wywołany różnymi przyczynami, Dziubówna, różnymi…

 

Dziubówna: Czy pan mnie straszy?

 

N: A skądże! (wraca do ucznia) Ά propos śmierci, czemu od niej zacząłeś?

 

U: No bo tak bez broni w ręku, bez bohaterstwa… mu się…

 

N: To według ciebie przekreśla go jako kandydata na patrona?

 

U:Tak jakby.

 

N: Kochany! To byś się zdziwił, ile spraw przy dzisiejszej poprawności politycznej przekreśla Derdowskiego jako patrona dostojnej szkoły.

 

U: No właśnie! Wyłudził od rodziców jako rzekoma firma pieniądze na pogrzeb, choć wcale nie umarł!

 

U: Bo siedział w Padwie za włóczęgostwo!

 

U: Czemu aż w Padwie?

 

U: Ruszył do Rzymu z dwoma szkolnymi kumplami, żeby bronić papieża przed tym tam…  Gharibaldim.

 

U: W dodatku kilka razy zmieniał gimnazja. Ale w Braniewie był prymusem!

 

U: Starzy i tak przestali się nim zajmować, gdy nie chciał się uczyć na księdza, dlatego wciąż klepał biedę.

 

U: A pracy to szukał po wszystkich trzech zaborach, i jeszcze w Rosji i Francji. We Francji  tak się naszukał, że na Pomorze wracał pieszo. I znowu go złapali za włóczęgostwo, i wydalili z Drezna. Chciał tam wyrwać trochę kasy „na literata” od pisarza Józefa Kraszewskiego? Krasickiego? Krasińskiego?

 

N: Dobrze mówisz, Kraszewskiego. Z tym Kraszewskim to cała historia. Był bardzo szanowanym i czytanym przez Polaków pod zaborami pisarzem. Gdy Derdowski napisał swój najważniejszy kaszubski utwór O Panu Czorlińskim, co do Pucka po sece jachoł, wysłał go do Kraszewskiego z listem i pytaniem, czy może mu poemat zadedykować. Kraszewski nie odpowiedział ani na pierwszy, ani na drugi list, unikając recenzji utworu. Potem w jakimś polskim czasopiśmie zamieścił opinię o poemacie. Że zgrabny, że dość ciekawe humorystyczne scenki, ale że Kaszubi powinni się poprawnie nauczyć pisać po polsku. Derdowski odebrał to jako policzek. Po latach jego dedykacja dla Kraszewskiego nabrała innego znaczenia, otrzymała muzykę i stała się ładnym kaszubskim polonyzrem, wykonywanym dziś z godnością przez zespoły folklorystyczne. Chcecie posłuchać tego poloneza, bo mam dla was niespodziankę?

 

U: (bez przekonania) Nooo…

 

(Wchodzą cztery dziewczęta ubrane
w szlacheckie kaszubskie stroje, śpiewają Polonyzer kaszubski. Po prezentacji nauczyciel dziękuje gościom
).

 Polonyzer Kaszubski

 

Wezce ryme te ubodże

Kaszebsczego łgorza,

Chterne kładę Wóm na prodże

Ojczezne wołtorza.

Store gware, store godczi

I babscze bajanie,

Wejle, co żem zebroł w zwrotczi,

Co Wóm daję, Panie!

 R: Czujce tu ze serca toni

Skłod nasz apostolsczi:

Ni ma Kaszeb bez Polonii,

A bez Kaszeb Polsczi. X2

 

 

N: Przed wojną nasza szkoła miała za patrona Henryka Sienkiewicza. Kto wie, kiedy tego patrona zmieniono na Hieronima Derdowskiego?  (Cisza. Uczniowi w przebraniu kaszubskiego narodowca dzwoni telefon, reszta w śmiech)

 

N: (do narodowca) Rozumiem, że zamawiasz krzesła? Narodowcy, do mnie. Proszę cztery krzesła dla gości. (narodowcy uwijają się w sekundę, dziewczęta siadają). To kiedy zmieniono nam patrona? Nikt! W 1947, za czasów głębokiej komuny.

 

Dziubówna: Proszę pana, co to jest komuna?

 

Szczątkowski: Taki gatunek sera szwajcarskiego! He. He.

 

Dziubówna: Weeź, się ogarnij.

 

N: Milczeć. (do Dziubówny, z subtelnym sadyzmem) W Polsce Ludowej. Coś kojarzysz? Derdowski zmarł w Ameryce w 1902, okrzyknięty królem kaszubskim. Dla komunistów w Polsce tuż po wojnie  był patronem wygodnym. Taki król, ale poddany.

 

Dziubówna: W sensie że co?

 

N: W sensie, że w ustroju socjalistycznym, gdzie jak w komunie wszyscy musieli być do siebie podobni, nie tolerowano żadnej odrębności etnicznej. Każda odrębność był traktowana tylko jako folklor, czyli ludowa odmiana polskiej kultury narodowej. Język kaszubski traktowano tylko jako dialekt, lokalną odmianę języka ogólnopolskiego. Dlatego patronem szkoły nie mógł naówczas zostać taki na przykład działacz kaszubski jak trochę starszy od Derdowskiego Florian Ceynowa. Bo ten głosił, że Kaszubi to odrębny słowiański naród, który ma swój odrębny słowiański język i trzeba mu stworzyć osobną pisownię i literaturę.

 

U: I co, Derdowski tego nie kupił?

 

N: Derdowski poznał Ceynowę, ale sam poglądy miał zupełnie inne. Angela, przeczytaj kilka zadanych kawałków.

 

(Angelika czyta fragmenty polonofilskie):

 

                                   - (…) We tak ladnie poloszece mową barzo czestą.

                                   Cze we moce też Kaszebe za zemnię ojczestą?

                                   - Gwesno! rzecze pąn Czorlińsci – Jo jem też Kaszubą,

                                   Ale wierę i jo godąm mową kąseczk grubą.

                                   Ciejm z kupcami we Warszawie bewoł tak przed rociem,

                                   Tej nie chcele mnie tam wierzec, że jem jech rodociem (…)

                                   I nie chcele mnie też wcole podac bratni dłoni,

                                   A jo z duszą i ze sercem Polok jem, jak oni.

                                   Me, Kaszube, jesz strzeżeme Polsczi morsciech granic,

                                   A w Warszawie naszy braco mają naju za nic.

                                   Ale ma le mowę naszą serdecznie kochejma

                                   I po polsku coraz lepi godac sę starejma!

                                   Le słuchejma co niedzielę polsciego kozanio

                                   I nałożma sę do polsciech gazetow czetanio!

                                   Choc jesz dzys nasz polsci jęzek kąseczk sę opaczy,

                                   Choc godają u nos dyso w kożdy wse jinaczy.

                                   Ciej le wjedno będzem dzałac rączo i wetrwale,

                                   W kuńcu tak jak we Warszawie będzeme godale (…)

 

N: I co? Treść - separatystyczna?

 

Szczątkowski: No bardziej polska chyba nie może być…

 

N: A co powiecie o jego kaszubszczyźnie?

 

U: Też jakaś taka… polska. Nad morzem jest ciekawsza.

 

(Powszechny śmiech w klasie. Specjalistka!)

 

U: Czego? Mam ciocię w Kusfeldzie.

 

U: W czym?

 

U: Nie – w czym, tylko – gdzie. W Kusfeldzie. W Kuźnicy na Helu.

 

N: Wracając do Ceynowy i twojej Kuźnicy. Ceynowa urodził się niedaleko, w Pucku. W otoczeniu ciekawej, archaicznej kaszubszczyzny. Dla niego brzmiała ona jak odrębny język. Derdowski urodził się na południu Kaszub, we Wielu, gdzie kaszubszczyzna jest już bardzo podobna do polszczyzny, a jednocześnie charakterystyczna. Nazywa się dialektem południowokaszubskim albo zaborskim. Takie: Mniec Mniemca za odmnieńca. Dla Derdy zawsze była tylko odmianą języka polskiego. I cały poemat zapisał polską pisownią. Nie wyczytasz z niej kaszubskich brzmień. Dlatego nadawał się na patrona szkoły w czasach komuny.

 

U: A dziś się nadaje?  Przecież na FB jest strona Kaszëbskô Jednota, gdzie chcą wydzielenia narodu kaszubskiego. Ci by nam patrona od razu wymietli!

 

N: Patrona to nam może nie wymiotą, ale pieśni Derdowskiego, którą Kaszubi od ponad stu lat uznają za swój hymn, niektórzy młodzi Kaszubi starają się pozbyć. Słyszeliście ją nieraz?

 

U: No, coś tam o marszu za wrogiem. Za wrodżiem. Za wrogã ?

 

N: Ktoś zna?  (cisza) Żałość. Martyno, czytaj.

 

(Czyta Martyna):

 

                                                                              Hymn kaszubski

 

                                                                               Tam, gdze Wisła od Krakowa

                                                                              W polscie morze płenie,

                                                                              Polsko wiara, polsko mowa

                                                                              Nigde nie zadzinie.

 

                                                                             R: Nigde do zgube

                                                                              Nie przyńdą Kaszebe,

                                                                              Marsz, marsz, marsz za wrogem!

                                                                              Me trzimóme z Bogem!

 

                                                                              Me z Mniemcami wieczi całe

                                                                              Krwawe wiedle wojne,

                                                                              Wolne piesnie wjedno brzmniałe

                                                                              Bez gore i chojne.

 

                                                                              Przeszed Krzyżok w twardy blasze,

                                                                              Poleł wse i mniasta,

                                                                              Za to jego cepe nasze

                                                                              Grzmocełe lot dwa sta.

 

                                                                               Nos zawołoł do swy rote

                                                                              Polsci krol Jadziełło,

                                                                              Tej w mniemniecciech karkach gnote

                                                                              Trzeszczałe jaż mniło.

 

                                                                               Gdze krol Kazmnierz gnoł Krzyżoka?

                                                                              Gnoł go pod Chonice!

                                                                              Bo go zgnietle jak roboka

                                                                              Kaszubscie kłonice.

 

                                                                               Ciej roz naju okrętami

                                                                              Szwede najachale,

                                                                              Me żesme jech kapuzami

                                                                              Z Pucka wenekale.

 

                                                                              Krzyżem swiętym przeżegnanie,

                                                                              Sec, secziera, kosa,

                                                                              Z tim Kaszeba w piekle stanie,

                                                                              Djobłu utrze nosa.

 

                                                                               Nasz Stanisłow Kostka swięty,

                                                                              Co sę u nos rodzeł,

                                                                              Nie dopuscy, be zawzęty

                                                                              Wrog nąm długo szkodzeł.

 

                                                                              Płaczą matczi nad senama,

                                                                              Płaczą dzys dzewice,

                                                                              Hola! Jesz je Bóg nad nama,

                                                                              Doł cepe, kłonice!

                                                                         

 

                                                                               R: Nigde do zgube

                                                                              Nie przyńdą Kaszebe,

                                                                              Marsz, marsz, marsz za wrogem!

                                                                              Me trzimóme z Bogem!

 

N: W poemacie  Czorliński gwiżdże ten marsz na melodię Mazurka Dąbrowskiego, gdy odkrywa, że zdobyty od wojska stary koń nabiera wigoru, słysząc wojskowe marsze. Proszę mi nie wstawać, tylko zademonstruję ostatnią zwrotkę (śpiewa o matkach i dziewicach).

 

Szczątkowski: (cienkim głosem naśladując Dziubównę) Proszę pana, a co to są dzewice?

 

Dziubówna: Panie profesorze, Szymon nas obraża!

 

N: Szczątkowski, bo wylądujesz u dyrektora. I poznasz, co to jest kłonica. A czemu ty nie pytasz, co to są cepe? W 1911 Feliks Nowowiejski stworzył do tego tekstu osobną muzykę. Pieśń bardzo szybko zaczęto traktować jako kaszubski hymn w zaborze pruskim, na emigracji, a po wojnie na całych Kaszubach. Również w 1911 w Prusach Zachodnich opublikowano spis 244 zakazanych pieśni. Oczywiście, wśród nich Mazurek Dąbrowskiego i Hymn Kaszubski. Mazurek miał 29 wyroków sądowych za publiczne śpiewanie, a Hymn kaszubski, który dopiero co otrzymał własną melodię - już 3 wyroki sądowe. Kaszubi go pokochali. Po wojnie władze komunistyczne też starały się nie dopuszczać do jego publicznych wykonań. Najpotężniejsze jego wykonanie miało miejsce tuż po odwilży politycznej 56 roku. Utworzył się wówczas silny ruch kaszubski skupiony w Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskim. Kilka tysięcy Kaszubów przybyło w 58 roku do Wiela, gdzie ponownie odsłonięto ukrywany podczas okupacji pomnik Derdowskiego. Wyobraźcie sobie popłoch władzy komunistycznej, gdy ta masa ludzi wykonała kaszubski hymn. Zabrzmiało to jak jakieś przebudzenie narodowe. Były represje. Po latach Hymn kaszubski wciąż jeszcze jednoczy Kaszubów, ale jego świetnego Czorlińskiego mało kto czyta.

 

U: To czemu niektórzy Kaszubi chcą się pozbyć  tego hymnu? Bo jest antyniemiecki, a dziś Niemcy rządzą Unią?

 

N: Hymn przypomina różnych historycznych wrogów Polski i Pomorza, ale rzeczywiście Niemców przedstawia jako śmiertelnego wroga Kaszubów, Pomorzan i Polaków. Z tą antyniemieckością wiąże się jeszcze jedna historia. Derdowski w tym poemacie heroikomicznym pokpiwa niekiedy  z głównego bohatera. W zakończeniu utworu nawet bardzo. Do sieci łowiącego ryby Czorlińskiego dostaje się pływający w jeziorze trup jego wroga - Żyda Szmula. Efekt? Czorlińsciemu sę potemu pomnieszało w głowie, A tej Mniemce go zrobjele burmnistrzem w Betowie. Derdowskiemu wytoczono proces o obrazę niemieckiej władzy, ale sprytnie go wygrał. Zapowiedział, że pracuje nad utworem, w którym Czorliński pomyślnie rządzi Bytowem. Nigdy go nie napisał.

 

U: He. He.

 

N: Pewnie i dziś ten fragment może być dla niektórych niewygodny. Ale poemacik staje się w dzisiejszych czasach niepoprawny politycznie i z innych powodów. Słyszeliście, że refren marsza kaszubskiego i liczne zwrotki odwołują się do Boga i wiary katolickiej, którą Derdowski utożsamia z polskością. Niektórzy Kaszubi już takiego hymnu nie chcą. Chcą bardziej „neutralnego”. A kłócą się zażarcie od 2008 roku. Na razie zwycięża opcja tradycjonalistów. Ich argument: Hymn odwołuje się do okoliczności historycznych. Nie zmienia się go tylko dlatego, że okoliczności się zmieniły. Jest trwałym nawiązaniem do tradycji. Zostawmy sprawę hymnu, zaśpiewamy go sobie na końcu. Cały poemat O Panu Czorlińskimprzez badaczy  uznany jest za skarbnicę wiedzy o kulturze Kaszubów i pierwszy kaszubski utwór literacki. (dla hecy) Pierw – szy -  ka – szub – ski – u – twór -  li – te – ra – cki! Powtórzyć!

 

U: Pierw – szy -  ka – szub – ski – ut – wór -  li – te – ra – cki! Po – wtó - rzyć!

 

N: Druk - 1880. A z punktu widzenia rozmaitych współczesnych radykałów, jak już zaczną w nim grzebać jak w kaszubskim hymnie, to i antyżydowskie nastawienie w nim znajdą, i antyfeminizm, i zabobonną religijność.

 

U:  No co pan, antyfeminizm?

 

N: Czemu nie? Czorliński, wyruszając z Chmielna przez Kożyczkowo na Puck, musiał gwałtownie skręcić do Kartuz, bo przez drogę przełazi mu… baba. Pech. Nawet konie to czują, bo nie chcą ruszyć z miejsca.  No więc gdyby czarny kot, to jeszcze do przyjęcia. Ale potraktować kaszubską babę jako licho przebrane w spódnice? Skandal. Kpię, oczywiście. My potraktujmy utwór poważnie. Posłuchajmy dwóch fragmentów poematu, żeby ocenić majstersztyk Derdowskiego. Pierwszy tekst dotyczy sytuacji, gdy w jeziorze Łebsko ginie tragicznie ulubiony towarzysz podróży Jana Czorlińskiego, Żyd Bartek. Jan martwi się o jego zbawienie, ale od mieszkańców dowiaduje się, że zbawienie może mu zapewnić klang kościelnych dzwonów. Zamawia więc takie dzwonienie i oto, co słyszy. Aleksandro, proszę.

 

(Fragment Czorlińskiego mówi Ola):

 

                                   (...) Odezwałe sę trzech zwonow brzęcie pokłocone,

                                    Jęk żałosny sląc w powietrze w tę i ową stronę.

                                    Brzęk sygnarka notwardzeszy beł w mieszanym chorze,

                                    Wołoł jakbe zwonieł skargę: - Grzesznika Bog korze!

                                    Za nim mały zwon wedowoł mniły głos, uroczy,

                                    Przegłuszając skarżycela zwonieł: - Bog weboczy!

                                    Duży zwon dwa pierwsze wjedno godzy jak le może,

                                    Litoscewie za zmarłego prosy: - Zbaw go, Boże!

                                    Tak szło wjedno, pierwszy woło: Grzesznika Bog korze!

                                    Drudzi zwoni: Bog weboczy! – Trzecy: Zbaw go, Boże!

                                    Wreszce pierwsze dwa ucechłe, len en trzecy duży

                                    Głoseł swoje: - Zbaw go, Boże! – jesz chwileczkę dłuży.

                                    Ciej ostatne wedoł zwęcie żałośnie a czesto,

                                    Tej nastała chwila głucho… teskno… uroczesto…

 

N: Drugim fragmentem będzie pieśń o rzezi gdańskiej, dokonanej na gdańskim ludzie przez Krzyżaków w 1308 roku. Wymordowano ponoć blisko 100 tysięcy mieszkańców, a Radunią płynęła żywa krew…To  tzw. Żużunka kaszubska, którą pani Czorlińska śpiewa córeczce, gdy dowiaduje się z listu o nieszczęściach wędrującego po Pomorzu męża. Prosimy naszych gości.

 

(Śpiewa zespół)

 

                                                                              A w Raduni krwawo woda

 

                                                                               Żużu, żużu, córulenku,

                                                                               Zabile ce ojca w renku.

                                                                               Zabile go ze dredżima

                                                                               Toporama żelaznyma.

  

                                                                               R: A w Raduni krwawo woda,

                                                                               Szkoda ojca, żeco szkoda!

  

                                                                               Matka płacze, te spij sobie,

                                                                               Oj nie tobie płacz, nie tobie.

                                                                               Tobie aniół cacka strugo,

                                                                               W gaju żółty ptoszek frugo.

  

                                                                               R: A w Raduni…

  

                                                                               Matka płacze bez ustanku,

                                                                               Te spij sobie na posłanku.

                                                                               Tobie pluszcze rybka w stawie,

                                                                               Gaska gęgo na murawie.

  

                                                                               R: A w Raduni…

  

                                                                               Cebie matka wepiasteje,

                                                                               A stróż aniół cę pilneje;

                                                                               Weprowodzo cę na łączka,

                                                                               Wiónek daje dzecku w rączka.

  

                                                                               R: A w Raduni…

 

                                                                                Wiónek bierzesz dodóm sobie,

                                                                               Kładzesz go na tatczi grobie,

                                                                               Klęcząc modlisz sę za ojca,

                                                                               Co go zabił Krzeżok zbójca.

 

                                                                               R: A w Raduni…

 

N: Czas kończyć. Myślę, że najlepszym zakończeniem naszych zajęć będzie odśpiewanie dwóch strof Hymnu kaszubskiego. Nawet jeśli ktoś z was nie czuje się Kaszubą czy nie ma kaszubskich korzeni, wszyscy żyjemy , uczymy się i pracujemy na Kaszubach. Oddajmy szacunek ich tradycji, naszemu patronowi, i do ich hymnu powstańmy. (Klasa i pozostali, którzy znają, śpiewają hymn z zespołem).

Spektakl opracowany przez Barbarę Pisarek wystawili uczniowie klasy 2a nieco przed 30 września 2014 r. W rolę nauczyciela udatnie wcielił się Filip Roszkowski. 

 

Czytany 7831 razy Ostatnio zmieniany wtorek, 26 marzec 2019 15:32

Skomentuj

Komentarz zostanie opublikowany po zatwierdzeniu przez redakcję.


Proszę rozwiązać proste zadanie (blokada antyspamowa):

Skocz do:

Polecamy

Zdjęcie z galerii

Ostatnie komentarze

Gościmy

Odwiedza nas 456 gości oraz 0 użytkowników.

Akademia Kaszubska

szwajcaria-kaszubska.pl