W gminie Sierakowice czci się te święta. W Kartuzach natomiast znane jest powiedzenie, które mówi, że
„Św. Agnieszka
wypuszcza ptaszka z mieszka”.
W tradycji kaszubskiej oraz w roku liturgicznym Kościoła Katolickiego okres Bożego Narodzenia trwa do święta Ofiarowania Pańskiego zwanego „Gromniczną”. Do tego też dnia śpiewa się kolędy, a w kościołach i niektórych domostwach stoją jeszcze choinki. Do tego święta przywiązywano i przywiązuje się wielką wagę. Niegdyś i dzisiaj święci się świece, z którymi dawniej obchodzono pola. Zgodnie z ogólnopolskimi wierzeniami Matka Boska Gromniczna podczas podróży broniła od napadu wilków, chroniła od diabła, ognia i pioruna[1].
Według wierzeń ludu kaszubskiego - światło gromnicy posiada moc magiczną, chroni od wszelkiego zła i przepędza je. Zwyczaj nakazuje, aby w razie rozszalałej burzy stawiać płonącą gromnicę w oknie od strony nadciągającej chmury gromowej, zaś w bardzo groźnych sytuacjach należało obnosić gromnicę wokół zagrody chroniąc ją tym samym przed nieszczęściem[2].
Jeszcze dzisiaj na Kaszubach Środkowych poświęcone świece zapalane są w domach, gdy jest np. burza.. Natomiast poświęcone gromnice powinny znajdować się w domu i służyć ludziom także na łożu śmierci. Gromnice zapala się i wkłada do ręki umierającego człowieka, aby Matka Boska Gromniczna przeprowadziła go w chwilę ciemności, obroniła od wilków i wprowadziła do Światłości, która nie zna zmierzchu.
W Kartuzach po dzień dzisiejszy ze świętem Matki Boskiej Gromnicznej znane są takie przysłowia[3] :
„Na Gromniczną z dachu ciecze,
to się zima przewlecze”,
albo
„Na Gromniczną mróz
to sanie na szopę włóż”,
oraz
„Gdy na Gromniczną rozstaje,
rzadkie będą urodzaje”.
Natomiast w Sierakowicach mówią:
„Gęś musiała dostać wody
to znaczy z deszczu lub roztopionego lodu”.
W Mrozach, gm. Sierakowice mówią, że
„Jeżeli gęsi na Gromniczną dostaną wodę (pada deszcz),
to na Strumianną owce dostaną trawę” .
W dniu święta Matki Boskiej Gromnicznej mieszkańcy Kaszub Środkowych udają się do Kościoła ze świecami i gromnicami, aby tam dokonać ich święcenia (informacja większości ankietowanych). Tego dnia święci się również wodę i ogień.
W dniu 3 lutego Kościół czci św. Błażeja, który jest patronem chorych na gardło i górne drogi oddechowe. Stąd też podczas Mszy św. kapłan błogosławi osoby z chorobami gardła. Ci wierni, którzy nie są chorzy, wierzą, że będą odporniejsi na te choroby. Natomiast po Mszy św. kapłan przykłada wiernym świece do gardła i uszu. Jest to dzień wolny od pracy dla rolników .
W dniu 14 lutego szczególnej czci doznaje św. Walenty (Walentynki). Czczą go przeważnie ludzie młodzi, jest to dzień zakochanych. Młodzi składają sobie życzenia i dają drobne prezenty, a często przesyłają pocztówki w ramach przyjaźni czy miłości.
Z okresu od Bożego Narodzenia do Zapust znane jest także takie powiedzenie:
„Na świętego Szczepana
bywa błoto po kolana” .
Po południu ostatniej niedzieli karnawału na Kaszubach rozpoczynają się „Zopuste”. Nazwa ta obejmuje trzy dni poprzedzające Środę Popielcową. Jest to ostatni akt zimowego czasu świątecznego i karnawału. Jak dawniej mieszkańcy spędzają je na zabawach, tańcach i śpiewach[4]. W dni „zapustów” robione są różne wypieki – kręgle, chruściki, topielce i inne łakocie. Od ostatniej niedzieli karnawału do wtorku w kościele przed wystawionym Najświętszym Sakramentem wierni modlą się i proszą o wybaczenie grzechów, szczególnie tych, które popełnili w okresie karnawału. Natomiast w ostatni dzień zapustów – karnawału przygotowuje się uroczystą kolację ze śledziem w menu - tzw. śledzik. Nazwa ta została przyniesiona na Kaszuby przez przybyszów z Polski i na Kaszubach nie była znana.
Natomiast w „tłusty czwartek” powszechne jest, że mieszkańcy Kaszub spożywają pączki, co potwierdzają niemal wszyscy ankietowani. Każdy objada się do syta.
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu nazwa ta na Kaszubach nie była znana. W zwyczaju Kaszubów była natomiast radykalna zmiana menu związana raczej z przygotowaniem się do postu. Stąd też gospodynie domowe czyściły garnki i patelnie z tłuszczu[5]. Mięso i tłuszcz bowiem spożywano dopiero po długim okresie Wielkiego Postu i spożywano je dopiero wieczorem pierwszego dnia Wielkanocy. Czas postny był przestrzegany bardzo rygorystycznie. Patelnie wieszano w kominie lub wyrzucano za płot, skąd wydobywano je dopiero w Wielkanoc. Podobnie chowano wszelkie zapasy tłuszczów[6].
Główne pożywienie postne stanowiły niegdyś żur, krupy jęczmienne, ziemniaki, śledzie i olej lub tzw. sledzówka (solona woda ze śledzi) do omasty[7]. Jeszcze przed nastaniem postu zamożniejsi gospodarze (gburzy) nabywali beczkę solonych śledzi, zaś biedniejsi dzielili jedną beczkę na kilka rodzin. Jadano również zupy owocowe przyrządzane na suszonych owocach – gruszkach, jabłkach, wiśniach, śliwkach. Podstawowym jadłem Kaszubów był żur i solony śledź. Unikano spożywania jaj i masła, zastępując je olejem i wodą śledziową. Stąd też mówiono, że „żur i śledź to są dwaj postny braco”[8] (żyr i śledź są to dwaj postni bracia).
Na Kaszubach zachowała się tradycja poszczenia przez 40 dni. Nie jest ona obecnie tak samo surowo i rygorystycznie przestrzegana jak przed laty. Często spotyka się ograniczenie spożywania tego, co stanowi największą pokusę i przyjemność. U dorosłych zauważyć można ograniczenie lub całkowitą rezygnację z alkoholu, u dzieci natomiast powszechne jest umartwianie się przez unikanie słodyczy i telewizji.
Dawniej w okresie od święta Trzech Króli do Popielca na Kaszubach Środkowych był zwyczaj chodzenia po wsiach maszkar. Dzisiaj zwyczaj ten zginął i młodemu pokoleniu nie jest już znany.
[1] W. Odyniec, op. cit., s. 55.
[2] L. Malicki, op. cit., s. 25.
[3] Por. J. Perszon, Rëbocczi Godë..., s. 49.
[4] Ibidem, s. 52.
[5] Por. J. Perszon, Jastrë na Helu..., s. 13 – 17.
[6] Relacja Stanisława Szlicht – przewodnika Muzeum Kaszubskiego im. F. Tredera w Kartuzach.
[7] L. Malicki, op. cit. , s. 31.
[8] B. Sychta, Słownik gwar...., t. VI , s. 317