Festiwal wpisał się w tradycję wypracowaną przez Zrzeszenie Kaszubsko - Pomorskie
w Baninie. Stąd przyjęto, że jest to czwarta odsłona imprezy, podobnie jak to było w
lipcowe czwartki w Miszewku. Repertuar nieco zmodyfikowano zgodnie z przyjętym w
Łebie podtytułem imprezy "Kaszuby - Morze i Pomorze". W sezonie letnim Łeba gości
kilkadziesiąt tysięcy turystów. Najważniejszą jednak intencją jest dotarcie do stałych
mieszkańców miasta, którymi są zarówno rdzenni Kaszubi, jak i przybyli z różnych części
przedwojennej Polski. Wielu z nich odkryło w Łebie nową tożsamość i dziś czują się
Kaszubami z wyboru. Duża w tym zasługa działającego od wielu lat w mieście oddziału
ZKP. Obecnie przewodzi mu Ewa Horanin. Nie ukrywa ona, że w zorganizowaniu projekcji
kaszubskich filmów, widzi także szansę na ugruntowanie tej tożsamości.
- Uważam, że wiele z tych filmów koniecznie powinni zobaczyć młodzi mieszkańcy
Łeby. Byłoby bardzo wskazane, by takie spotkania przeprowadzić w szkołach, zwłaszcza
gimnazjach - podkreślała prezes oddziału zachwycona zwłaszcza filmem o Kaszubach w
Kanadzie, który był wyświetlany na pierwszym spotkaniu wraz z bardzo cennym filmem
dokumentalnym z 1960 roku zatytułowanym "Nad Bałtykiem zielonym", a ukazującym
działalność maszoperii wśród kaszubskich rybaków.
Na kolejnych spotkaniach pokazano na przykładzie hitowych filmów "Czarny czwartek"
i "Człowiek z nadziei", jak wielki był udział Kaszubów w procesie zmiany ustroju naszego
państwa. To właśnie Kaszubi byli wśród pierwszych ofiar śmiertelnych podczas wydarzeń
Grudnia 1970 roku. Brunon Drywa spod Sierakowic, czyli główny bohater filmu Antoniego
Krauze, zrealizowanego ze znaczącym udziałem kaszubskiego scenarzysty Mirosława Piepki,
stał się dzięki filmowi kolejnym symbolem tych zmian.
Każdy film wzbogacony komentarzem pomysłodawcy festiwalu Eugeniusza Pryczkowskiego
przyniósł duży potencjał wiedzy o regionie. Wzbudzał pytania i refleksje widzów, inspirował
do głębszego zainteresowania się swoją małą ojczyzną.
- Niedawno wróciłam z USA. Tam także mieszkają Kaszubi i Pomorzanie, którzy pielęgnują
swe tradycje od pokoleń. To dla mnie fenomen i piękne świadectwo patriotyzmu - wyznała
pani urzeczona działalnością Kaszubów w Kanadzie. Z kolei ks. dr Janusz Chyła, prorektor
Wyższego Seminarium Duchownego w Pelplinie, nie krył radości z obejrzenia dwóch
dokumentów o tematyce religijnej: "Kaszubi u Jana Pawła II" i "Od Pani Swarzewskiej do
Lewoczy".
- W 2004 roku studiowałem w Rzymie. Wówczas przybyła pielgrzymka Kaszubów. Byłem
także na spotkaniu z papieżem. Nawet jestem widoczny na filmie, który po raz pierwszy
obejrzałem. I również byłem na pielgrzymce w Lewoczy. To dla mnie prawdziwa sensacja, że
istnieje także film dokumentalny z tego wspaniałego wydarzenia, jakiego dokonali Kaszubi
pod przewodnictwem ks. prof. Jana Perszona. Bardzo się cieszę, że mogłem skorzystać z
zaproszenia ks. Zenona i obejrzeć te filmy - podkreślał pelpliński uczony.
Te dwa filmy zaprezentowano na zakończenie festiwalu w niedzielę, 24 sierpnia. W
przeddzień tego dnia pokazano film "Kryptonim Inspirator" o Lechu Bądkowskim, wybitnym
działaczu kaszubskim, który był pierwszym rzecznikiem "Solidarności'". Widzowie poznali
także film o piśmiennictwie kaszubskim "Królewiónka je w pałacu" oraz historyczny
obraz "Na Kaszubach" z 1961 roku.
- Festiwal pokazał, że jest to bardzo cenna i potrzebna inicjatywa. Wiadomo, że filmoteka
kaszubska jest całkiem spora, a przecież wciąż powstają nowe filmy. Dlatego rzecz tę należy
bezwzględnie kontynuować w przyszłych latach - mówił na podsumowanie senator Kazimierz
Kleina.
Jan Dosz