Szlaki turystyczne

Znajdziesz tu informacje na temat miejsc, które są ciekawe do odwiedzenia. Prezentacja wizualizacji i zdjęć oraz opisów szlaków pieszych, rowerowych i Nordic Walking.

wtorek, 26 lipiec 2016 00:00

BESTIALSKIE MORDY HITLEROWCÓW NA ŻOŁNIERZACH 1 I 2 ARMII WOJSKA POLSKIEGO W WALKACH NA TERENIE RZESZY W 1945 R., Cz. 2.

Autor: 
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Norbert Maczulis

    

   Niemcy, jak i inne kraje europejskie podpisały Konwencje – Genewską i Haską. Podpisały, ale w rzeczywistości, nie stosowały się do wielu jej postanowień. Dokonywali zbrodni wojennych.

   Książka J. Gerharda, Zwycięstwo. T. 1 - 3, przedstawia te fakty. Morderstwa, bestialstwa, były dla hitlerowców normalnością. Polacy, jednak zachowywali się z honorem, mimo, że dzisiaj próbuje się nam przypisywać różnego rodzaju przywary, jakie nie miały miejsca w rzeczywistości.  

                                                        *****

   Pod wieczór żołnierze 33 pułku majora Siginiewicza z 7 dywizji pułkownika Prusa-Więckowskiego dokonali odkrycia, które wstrząsnęło całą armią. W płytkim dole z lekka tylko przysypanym ziemią, na skraju szosy z Klitten do Nesky leżało w bestialski sposób zamordowanych 14 żołnierzy 5 dywizji, którzy zostali wzięci do niewoli w pamiętnym okrążeniu. Mieli pogruchotane czaszki, wyłamane ręce, amputowane palce, wykłute oczy. Zginęli w nieopisanych mękach[1].

Ale zdarzy się i tak..

                           

                                                        *****

  

Rzadkością było też tak:

   Żołnierzom 2 pułku Sienickiego maszerującym ku Koenigshorst poddała się bez wystrzału cała kolumna niemiecka, złożona z 400 ludzi, i pod wodzą swego generała poszła spokojnie na punkt zborny[2].

 

                                               *****

   Ale w walkach pod Budziszynem. Było znacznie gorzej.

   36 pułk podpułkownika Kiryluka zdobył Neudorf, ale zwiadowcy – chorąży Kraszewski i strzelec Czerwiński – wpadli na minę. Pierwszy zginął, dugi został ciężko ranny. Płonęło kilka czołgów 4 brygady pancernej na szosie Budzisyn – Koenigswartha. Pod Schwarzadler ranni zostali fizylierzy Ławrynowicz i Piasecki. W bagnistym terenie pod Weidlitz-Luga wyłoniły się jakieś niesamowite postacie, obdarte, oblepione błotem, ale wydające słabe okrzyki radości i machającymi peemami. Byli to słaniający się na nogach wygłodniali żołnierze 2 armii, którzy w dniach 26 – 28 kwietnia nie zdołali przedrzeć się do swoich z okrążenia i ukrywali się w tych bagnach od  9 – 11 dni. Kilku z nich było rannych, kilku miało gorączkę. Natychmiast zajęli się nimi sanitariusze. Po godzinnej walce żołnierze Kiryluka opanowali Salzenforst.

   5 dywizja pułkownika Kupsza doszła do Teschendorf. Pocisk artylerii niemieckiej trafił kuchnię 17 pułku majora Barańskiego. Jeden z kucharzy został ranny. Padły oba konie.

   W 30 pułku 9 dywizji ciężko ranny został szeregowy Tadeusz Wabia. Żołnierze podpułkownika Żuka ścigali teraz Niemców przez dobrze im znany z niedawnych tragicznych wydarzeń rejon Kuckau. Dywizja pułkownika Popko mogła mieć obecnie pełna satysfakcję. W Jesau uciekający pod jej naporem hitlerowcy musieli zostawić 25 dział 75 mm z ogromnymi zapasami amunicji! Była to rekompensata za minioną porażkę, ale niestety nie za życie ludzi, którzy tu wtedy polegli. I znów kilku ukrywających się od tamtych dni kolegów. Wychudłych, słabych, ale z bronią. Ze swych kryjówek widzieli, jak Niemcy dobijali rannych, jak znęcali się nad jeńcami, których poddawali wymyślnym torturom. Nie przepuścili nawet sanitariuszkom.

   28 pułk majora Wygnańskiego dotarł pod wieczór wśród luźnych  walk pościgowych do Bretnig. Nacierający w drugim rzucie żołnierze 26 pułku podpułkownika Sosnory odnaleźli mnóstwo mogił swych towarzyszy poległych pod Kuckau. Lekarz dr Wiglusz był wstrząśnięty do głębi widokiem straszliwie zmasakrowanych zwłok młodziutkich sanitariuszek[3].

      

                                               *****

   Żołnierze 33 pułku majora Siginiewicza znaleźli znów ciała kilku kolegów, którzy w poprzednich walkach zostali zagarnięci przez Niemców. Sczerniałe rozkładające się już zwłoki umocowane były głową w dół na gałęziach drzew. Z Schoenbergu strzelały „nebelwerfery”. Piechota jeszcze raz rozwijała się do szturmu.

   Tak działo się w ten słoneczny pogodny dzień wtorku 8 maja 1945 roku w pięknych malowniczych Sudetach, gdy radiotelegrafiści Łamiącymi się z emocji głosami meldowali dowódcom o proklamowanej już w Waszyngtonie, Londynie i Paryżu kapitulacji Niemiec, o uroczystościach, przemówieniach i powszechnej radości. Tu, w terenie, na froncie wojsk marszałka Koniewa, Jeremienki i Malinowskiego, w pasie natarcia 2 armii WP generała Świerczewskiego, to wszystko jakoś się nie zgadzało. Nie potwierdzało[4].

                                                        *****

   W tym miejscu pozwolę sobie na osobistą dygresję.

   Dzisiaj żyjemy w Unii Europejskiej. Jesteśmy partnerami. Czy rzeczywiście? Wspomnijmy historię, i uczmy się z niej wg łacińskiej zasady „Historia magistra vita est”  - Historia jest nauczycielką życia.

   I o tym pamiętajmy, zawsze i wszędzie…

  


[1] J. Gerhard, Zwycięstwo. Berlin – 1945, t.  3, Warszawa 1968, s. 285.

[2] Ibidem, s. 353.

[3] Ibidem, s. 390 – 391.

[4] Ibidem, s. 401 – 402.

Czytany 3415 razy
Norbert Maczulis

Zapraszam na stronę portalu Szwajcaria-Kaszubska.pl gdzie można przeczytać moje publikacje.

Dyrektor Muzeum Kaszubskiego w Kartuzach (do 30 kwietnia 2015), Norbert Maczulis

Mój profil na fb.com/norbert.maczulis

Skomentuj

Komentarz zostanie opublikowany po zatwierdzeniu przez redakcję.


Proszę rozwiązać proste zadanie (blokada antyspamowa):

Skocz do:

Zdjęcie z galerii

Ostatnie komentarze

Gościmy

Odwiedza nas 122 gości oraz 0 użytkowników.

Akademia Kaszubska

szwajcaria-kaszubska.pl