Kaszubi łączą z wierzbowymi gałązkami wiele zwyczajów, wierzeń i obrzędów. Ks. J. Perszon uważa, że
„(...) Jest rzeczą zupełnie naturalną wykorzystanie tego, co święte, dla własnych, często prozaicznych spraw i potrzeb. Nie można jednak tych „praktycznych” wierzeń i czynności przeciwstawiać prawdziwej religii (...)[1].
Gałązki wierzbowe święcone w czasie liturgii wykorzystywane są w przeróżnych potrzebach. Według wierzeń ludowych posiadają one moc magiczną, ochronną i leczniczą. Umieszcza się je w całym domu, głównie za obrazami, w stodołach, na polach. Połknięcie bazi przez domowników chronić ma przed chorobą gardła i gorączką. W czasie burzy pali się gałązki wierzbowe wierząc, że powstały dym uchroni domostwo przed piorunami.
Niektórzy wykorzystują siekanie i sproszkowanie bazie do łączenia z ziarnem siewnym, co zapewnia z kolei dobre plony. Dodać należy, iż do dziś stanowią one ozdobę i dekorację domu. Po drugiej wojnie światowej na Kaszubach pojawiły się w domowym otoczeniu bardzo okazale. Zwyczaj ten został przyniesiony przez Polaków przybyłych z Wileńszczyzny[2].
W Kartuzach uważa się, że poświęcone w Niedzielę Palmową gałązki chronią przed chorobami przez cały rok . Służą one odo palenia w piecu, jeżeli występuje bardzo groźna burza. W Kartuzach i Sierakowicach uważa się, że gałązki palmowe mają chronić dom i domowników przed uderzeniem pioruna . Tak sądziła mama i stosowała ten zwyczaj . Gałązkę palmową przechowuje się, a kotki bazi zjada się – poprawia się zdrowie . Mają chronić od nieszczęść. Gałązki gwarantują urodzaj dla rolników przez cały rok, zaś dla mieszkańców, iż nie będzie biedy. Palmy wkłada się za obraz Matki Boskiej i przechowuje przez cały rok . W Kamienicy Królewskiej gm. Sierakowice uważa się, że połknięcie pączka wierzbowego z palmy wielkanocnej przynosi zdrowie. Aby dobytek nie uległ chorobie i zarazie podczas lata gospodarz wypędzał go pierwszy raz w pole na wiosnę z palmą w ręku . W Sierakowicach uważa się, że gałązki chronią przed złymi ludźmi i burzą. Wkłada się je w ramkę przeważnie koło drzwi .
W Klukowej Hucie gm. Stężyca kapłan spala poświęcone palmy, z których popiół posłuży do posypywania głów w Środę Popielcową. Wierni natomiast przynoszą gałązki do domu. Gdy jest burza to spala się je w ogniu, aby uniknąć uderzenia piorunem .
W Klukowej Hucie, gm. Stężyca, w Niedzielę Palmową w czasie Mszy św. grywane są dialogi o Męce i Śmierci Pańskej” .
Począwszy od poniedziałku, Wielki Tydzień jest czasem bezpośredniego przygotowania do świątecznych obchodów. Można uważać, że ten tydzień poświęca się na ciężką pracę dla pełnego uczestnictwa w męce Pana Jezusa. Jednakże wg hipotezy ks. J. Perszona, okres otwierający na Kaszubach Wielki Tydzień rozpoczynał pradawny okres wiosennych dni poświęconych zmarłym. W gospodarstwach rolnych w okresie Wielkiego Tygodnia wstrzymywano się od prac rolnych, by więcej czasu poświęcić na modlitwę. Zwyczaj ten wiązał się z jednak bardziej z występującym wówczas pogańskim motywem zaduszkowym niż z okresem Wielkiego Tygodnia. Od dziesiątek lat popularny staje się na Kaszubach nowy zwyczaj zanoszenia poświęconych w Niedzielę Palmową gałązek na groby zmarłych, aby i oni mieli swoje święto[3].
W Wielkim Tygodniu czyniono na Kaszubach generalne wiosenne porządki w chacie i zagrodzie, takie jak bielenie ścian, szorowanie podłóg, drzwi, sprzętu domowego, pranie firanek i bielizny, wietrzenie ubrań i pierzyn. W dawnych latach, jeżeli tylko dopisywała pogoda, kobiety i starsze dziewczyny szły do stawu, jeziora lub nad rzekę, aby przy pomocy kijanki prać bieliznę, którą następnie płukano, wyżymano, farbowano i krochmalono. Od Wielkiego Czwartku do rezurekcji milkły we wsi dzwony, a wokół kościoła rozlegał się trzy razy dziennie dźwięk „klekotek” i brzęk „ sznar” w rękach chłopców[4]. Wspomnieć jednak w tym miejscu należy, że u Słowian wschodnich Wielki Czwartek był dniem zadusznym[5].
W Wielki Czwartek następowało też na Kaszubach malowanie jajek wielkanocnych. Symbol jajka jednak w dziejach ulegał przemianom. Już przedchrześcijańskie plemiona europejskie używały ich w kulcie zmarłych jako środka czyszczącego, leczniczego oraz przeciw demonom i czarom. Dlatego Kościół Katolicki przez długi okres przeciwstawiał się spożywaniu jajek w okresie Wielkanocy. Dopiero w XII w. zezwolił na ich spożywanie od Wielkiego Czwartku, ale pod warunkiem, że przed spożyciem zostaną nad nim odmówione specjalne modlitwy. Było to zrozumiałe ze względu na prastare święta pogańskie poświęcone zmarłym[6].
Do lat pięćdziesiątych obchody Wielkotygodniowe odbywały się rano. Umożliwiało to wiernym przystępowanie do Komunii Św. na czczo. Biorąc pod uwagę wzrastającą liczbę ludności pracującej zawodowo i chcąc umożliwić jej uczestnictwo w nabożeństwach oraz przyjmowanie Komunii Św. Kościół Katolicki dokonał zmian. Obecnie uroczystości odbywają się w godzinach wieczornych.
Do niedawna na Kaszubach panował zwyczaj mycia nóg w Wielki Czwartek przez całą rodzinę, przed pójściem do kościoła. Wierzono, iż takie oczyszczenie pozwala wziąć udział w służbie Boga. Obmycie nóg w tym dniu miało także bronić przed skaleczeniem się czy też ukąszeniem przez żmiję. Jest to pewien związek z czynem Jezusa zapisanym w Ewangelii.
Wielki Piątek jest dniem surowo przestrzeganego postu. Związany jest on z bólem i cierpieniem, jakich doznawał Jezus podczas męki i śmierci krzyżowej. Pokarmem dla rodziny staje się suchy chleb i czarna kawa (niektórzy do picia używają jedynie wody), na obiad podawane są ziemniaki, śledź i zsiadłe mleko. Tylko jeden posiłek w tym dniu dać może poczucie sytości. Wielki Piątek wypełnia się pracą przygotowującą cały dom na Jastrë czyli Wielkanoc[7].
Dawniej w Wielki Piątek od godz. 8.00 nie wykonywano żadnych prac. Gdy mieszkańcy Kaszub sami wypiekali chleb, w Wielki Piątek nie wolno było wykonywać nawet tej czynności [8].
Jeszcze w okresie zaboru pruskiego - w Wielki Piątek był zakaz wszelkich robót. Żandarmeria niemiecka nawet objeżdżała wsie sprawdzając dostosowanie się do zakazu. Dla Niemców – z reguły ewangelików - było to wielkie święto (Karfreitag). W całym Wielkim Tygodniu niebyłowiększych robót bo był Cichy Tydzień. Po zakończeniu pierwszej wojny światowej zwyczaj nie był przestrzegany i zanikł samoistnie[9].
W czasach współczesnych Wielki Piątek uważany jest za idealny czas na sadzenie krzewów, kwiatów i przesadzanie drzew owocowych. Niektórzy rolnicy uważają, że ziemniaki zasadzone w tym dniu, będą bardzo urodzajne. Wierzeniu temu towarzyszy przekonanie o wróżebnym charakterze pogody wielkopiątkowej - jeśli pada - rok będzie urodzajny[10].
W Wielki Piątek w kościele nie ma Mszy św.. Jest obrzęd liturgii słowa, adoracja krzyża i komunia św.. Po zakończeniu obrzędów wielkopiątkowych jest adoracja Najświętszego Sakramentu przy Grobie Pańskim, która trwa do późnych godzin nocnych (57).
W wielu parafiach całą noc z piątku na sobotę trwa czuwanie wiernych przy Grobie Pańskim. Wartę pełnią strażacy w pełnym rynsztunku. Przed drugą wojną światową w wielu miejscowościach w Polsce przy grobie stali prawdziwi żołnierze z karabinami[11].
Dzisiaj zaginął już na Kaszubach wielkopiątkowy zwyczaj smagania gałązką agrestu lub jałowca. Zwyczaj ten zawierał głęboką religijną treść. Bicie gałązkami tych krzewów miało jednoczyć z cierpiącym Chrystusem. Wypowiadano przy tym słowa „Płacze, bo dzis je Płaczeboga” lub „a za Boże rany”, co przypominało o współodpowiedzialności człowieka za mękę Zbawiciela i potrzebę udziału w odkupieniu.
Dawniej istniał również zwyczaj zabierania gałązek z ogniska rozpalonego w Wielką Sobotę przed kościołem. Wykorzystywano je w czasie burzy w celu uchronienia przed piorunami. Wrzucano maleńki kawałek gałązki do palenisk i wierzono w jego moc ochronną. Znany jest też zwyczaj gaszenia ognia i rozpalania w piecu nowego przy użyciu tejże gałązki. Do dziś można spotkać wykorzystywanie popiołu i ognia. Węgielkiem robi się krzyż na drzwiach domu, obory, stodoły, który ma chronić przed złodziejami, chorobą, ogniem i złymi mocami. Niektórzy gospodarze popiołem zaznaczali krąg, aby uchronić swe gospodarstwo przed czarami. Obecnie w celu zabezpieczenia domu przed piorunem wkłada się głowienki ze świętego ognia pod dach każdego zabudowania[12].
W tym dniu ludzie młodzi bez względu na pogodę zażywali pierwszej kąpieli wierząc w wyleczenie wszelkich ran i wrzodów na skórze. Ponoć nikt z uczestników kąpieli po tym zabiegu nie chorował. Dzisiaj z Wielkosobotnich ceremonii wierni mogą zabrać ze sobą święconą wodę do domów.
W Wielką Sobotę rozpoczynają się przygotowania pokarmu do poświęcenia. Na Kaszubach zwyczaj ten jeszcze kilkadziesiąt lat temu nie był znany. Zaprowadzony został pod wpływem sąsiednich dzielnic i chętnie został przyjęty przez Kaszubów, którzy uznali go za swój - polski[13]. Do świątecznego koszyczka wkłada się po kawałeczku ze wszystkiego, co znajdzie się na świątecznym stole. Zwyczajem wkłada się jajka ugotowane - pięknie ozdobione zwane pisankami. Jajko jest symbolem życia, które w nas ma się na nowo odrodzić. Wieczorem natomiast, gdy jest już wszystko przygotowane na świąteczny poranek Zmartwychwstania, domownicy udają się na uroczystą liturgię Wigilii Paschalnej, której dopełnieniem jest Eucharystia wielkanocna.
W Wielką Sobotę w Kartuzach i powiecie zanosi się święconkę do Kościoła. Składa się ona z jajek, baranka, wędlin, mazurka, babki, soli, chleba, chrzanu (2,3,57). Jej skład jest praktycznie ten sam, co w innych gminach powiatu. Jest ona spożywana na śniadanie w pierwszy dzień Wielkanocy (57).
Chłopcy w wieku szkolnym i starsi przygotowują sobie już w Wielką Sobotę jałowcowe rózgi na dëguse (dyngus), a panny – odświętne stroje wiosenne. Czynią to szczególnie „obraznice” – to jest te, które w czasie procesji rezurekcyjnej i potem w czasie wszystkich procesji w roku nosiły chorągwie kościelne i feretrony[14].
Wiele praktyk, takich jak: nowego ognia, malowanie pisanek, porządkowanie domu i obejścia, przesadzanie i sadzanie krzewów i kwiatów jest znakiem odnowienia i odrodzenia się człowieka, jest przeniesieniem do codzienności tego wszystkiego, co jest dla niego najważniejsze, Zwyczaje ludowe wywierają ogromny wpływ na całą atmosferę tego okresu i pozwalają na głębokie przeżycie radosnych świąt.
[1] Ibidem , s. 16.
[2] L. Malicki, op. cit., s. 35.
[3] J. Perszon, Na brzegu życia..., 277.
[4] B. Grzędzicki, op. cit. , s. 172.
[5] J. Perszon, Na brzegu życia..., s. 278.
[6] Cz. Witkowski, Doroczne polskie obrzędy i zwyczaje ludowe, Kraków 1965, s. 42.
[7] J. Perszon, Na Jastra... , s. 26.
[8] Archiwum ZE IAiE UMK Toruń, Obrzędy doroczne, Dz. VI, Poz. 7 B, 1966/67.
[9] Ibidem, Obrzędy doroczne, Dz. VI, Poz. 3803, 1967.
[10] J. Perszon, Na brzegu życia..., s. 279.
[11] J. Perszon, Jastrë na Helu..., s. 46.
[12] J. Perszon, Na Jastrë.., s. 34-35.
[13] B. Stelmachowska, op. cit. , s. 122.
[14] B. Grzędzicki, op. cit. , s. 172.