Wiosna tego roku była szczególnie kapryśna. W inne lata 8 kwietnia słonko starało się jakoś swym ciepłem nas mieszkańców wybrzeża natchnąć nadzieją, że to już, że niedługo – a będzie po przednówku, będą nowalijki .. kwiaty .. radość .. Ale kwiecień 1957 roku jakoś nie zdradzał takich zamiarów ; był mokry i zimny. To też, gdy w pociągu spotkali się ci, co do Kartuz zdążali, początkowo jakby ulegli psychozie aury. Nasrożyli się w kątach wagonowego przedziału i milczeli. Niewielu ich było – sześciu. Zamienili wprawdzie kilka konwencjonalnych słów między sobą na przywitanie, ale zaraz ulegli miarowemu stukaniu wolno wspinającemu się z Gdyni do Osowej pociągowi. Dopiero – kiedyśmy mijali Żukowo, Piętów Tóna nie wytrzymał .. „ to tu wiecie panowie – tu niedaleko siostry Ptach prowadzą swój artystyczny warsztat hafciarski. Wartoby i do nich zajrzeć w tak zacnym gronie” ..
Ostatnio prasa zrobiła im ładną reklamę, wtrącił Lech Bądkowski. Kaszubszczyzna staje się jakby modna.
Brak nam jednak wspólnego frontu działania, wtrącił Bernard Szczęsny. Praca skonsolidowana dałaby więcej szans tej ziemi, która tak uparcie broniła polskości nad Bałtykiem, szczególnie w okresie ostatniej wojny.
Słusznie nam, którzy już zajmujemy się sprawą Kaszub, potrzeba wspólnego jakiegoś nurtu, jednolitego frontu działania, scalonego wysiłku. W takim układzie będzie można włączyć region kaszubski w nową, realną rzeczywistość. Dziś lud jest rozbity. Brak mu idei, kierunku i wiary we wzniosłe jutro... Tak rozumował dr Andrzej Bukowski.
I zaczęło się... Dojechaliśmy do Kartuz. Tu w siedzibie Kaszubskiego Muzeum Regionalnego dyskutowano już w pełnym gronie, przy czym wybór placówki, w której rozpoczęto rozmowy na temat roli i funkcji Kaszub w obecnej rzeczywistości był jakimś określonym symbolem zamiarów, które każdy z nas w swym sercu tam wiózł.
Mówili wszyscy. Ciasny gabinet dyrektora muzeum wiernie oddawał atmosferę i nastroje, w jakich znalazły się Kaszuby w pierwszym dziesięcioleciu PRL. Natomiast zapał, szczerość a przede wszystkim wiara, z jaką wyrażano swoje poglądy i stanowiska, napawały dumą a zarazem odsłaniały szeroką drogę naszych dążeń, jaką torował nam nowy ustrój PRL.
Ludzie zebrani w tym gabinecie nie oddychali już tą aurą z ósmego kwietnia 1957 roku, ale jakąś inną, nową. Wybiegali myślami i sercem daleko wiele lat naprzód... Widzieli nie tylko Kaszuby, ale całe, wielkie zintegrowane Pomorze w dumnym pochodzie, w służbie wielkiej idei, której na imię: Pomorze i Kaszuby w morskiej służbie Polski Socjalistycznej. Trzeba zakasać rękawy do pełniejszej pracy! W pracę należy włożyć nie tylko ręce, ale i serce!
Postanowiono zaktywizować wszystkich mieszkańców Kaszub i Pomorza do tak zaszczytnego dzieła. Środkiem w osiąganiu tak wzniosłego celu miało zostać powołane stowarzyszenie kulturalno społeczne pod nazwą „ ZRZESZENIE KASZUBSKIE” lub ZRZESZENIE PRZYJACIÓŁ KULTURY KASZUBSKIEJ” .
Rozdzielono prace. Jedni zajęli się sprawą poszerzania kręgu ludzi potrzebnych i chętnych do urzeczywistnienia dzieła. Drudzy zaczęli opracowywać składniki statutu a inni zajęli się sprawami organizacyjnymi, kulturalnymi i formami działania...
. . . .
Kiedyśmy wracali z Kartuz, spojrzeliśmy na tę kaszubską krainę, o której jeszcze przed chwilą tak długo dyskutowaliśmy.
Była nam bliższa, choć jeszcze smugi śniegu gdzieniegdzie ją ziębiły… Nawet słońce chylące się za Szymbarskie Wzgórza, jakby uśmiechało się do nas, dziękując za podjęte postanowienia....
Chyba to był początek . . . . .
+/ O ile mnie pamięć nie zawodzi na zebraniu w dniu 8. IV. 1957 r. w Muzeum Regionalnym w Kartuzach obecni byli: Dr A(ndrzej) Bukowski, L(ech) Bądkowski, A. (nie A ale Feliks Marszałkowski, Wł(adysław) Kirstein, L(eon) Ropel, Fr(anciszek) Treder, B(ernard) Szczęsny i P(aweł) Szefka.
Źródło:
Muzeum Kaszubskie im. F. Tredera w Kartuzach
Kim był więc Paweł Szefka ?
Paweł Szefka, pedagog, etnograf i współzałożyciel Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego
Urodził się 21 lipca 1910 r. w Strzebielinie, w pow. wejherowskim. Mając 21 lat ukończył Seminarium Nauczycielskie w Wejherowie i podjął pracę w charakterze nauczyciela. W 1936 r. wspólnie z nauczycielem muzyki Zbigniewem Madejskim wydał Kaszubskie pieśni i tańce ludowe.
Przed wojną rozpoczął Państwowe Konserwatorium Muzyczne w Katowicach. Gdy wybuchła druga wojna światowa był komendantem Hufca Harcerskiego oraz zainicjował i współorganizował Wejherowską Ochotniczą Kompanię Harcerską. Liczyła ona 120 młodych żołnierzy, z których 20 poległo, a sam Szefka trafił do oficerskiego obozu jenieckiego – Oflagu II D Gross Born (Borne Sulinowo), w którym zorganizował konserwatorium, co umożliwiło mu kontynuowanie i ukończenie studiów muzycznych rozpoczętych eksternistycznie przed wojną. W oflagu spod jego pióra wyszedł szkic pierwszego kaszubskiego widowiska obrzędowego Sobótki, którego prapremiera odbyła się w 1950 r. w Starzynie.
Po wojnie Szefka ukończył Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Gdańsku (poprzedniczkę Uniwersytetu Gdańskiego) oraz Podyplomowe Studium Etnograficzne UMK w Toruniu. Przez całe życie, podobnie jak założyciel Muzeum Kaszubskiego w Kartuzach Franciszek Treder, zbierał materiały etnograficzne i pisał widowiska.
Pracował jako pedagog współpracując jednocześnie z Wojewódzkim Domem Twórczości Ludowej w Gdańsku i z Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej w Wejherowie.
Związał się z ruchem artystycznym i w latach 1957 – 1969 wydał pierwszy z 3 zeszytów Tańców kaszubskich, potem opublikował Gwiżdże (1957) i Sobótki (1958). W 1959 r. otrzymał Złoty Krzyż Zasługi, a w 1960 r. otrzymał nagrodę za widowisko Deguse na konkursie ogólnopolskim.
W 1979 r. wydał Ulubione pieśni dziecięce z Kaszub i Kociewia.
W 1982 r. opublikował Narzędzia i instrumenty muzyczne z Kaszub i Kociewia. Nie zdążył wydać Roku obrzędowego na Kaszubach.
Wyróżniony Medalem Stolema w 1982 r.
Materiał oparty na pracy: R. Ostrowskiej, I. Trojanowskiej, Bedeker kaszubski, Gdańsk 1978, s. 418 – 419 oraz T. Bolduana, Nowy bedeker kaszubski, Gdańsk 2002, s. 433 – 434.
Tyle Bedekery.
Ale to nie wszystko jest prawdą.
Od dawna zauważyłem, że miasto Kartuzy i Muzeum Kaszubskie zawsze traktowane jest w jakimś zafałszowanym świetle, jakoś marginalnie, prowincjonalnie. Także i w tym temacie. Czas więc na zmiany i ujawnianie faktów.
Wszędzie na Kaszubach, wg wielu autorów, działo się wiele, tylko nie w Kartuzach. A właśnie tu, w Kartuzach, działo się wiele, jak przystało na Stolicę Kaszub, o wiele więcej niż gdzieś indziej na Kaszubach, o wiele więcej niż się pisze, ale o tym nie chce się pamiętać. Dlatego postaram się to przypomnieć i odfałszować te historie i niedopowiedzenia.
Paweł Szefka często gościł u mojego poprzednika, Franciszka Tredera w Muzeum Kaszubskim w Kartuzach, z którym też współpracował. Zapewne uczył się od niego tajników etnografii, gdyż Treder był nie tylko teoretykiem, ale i praktykiem. Krótko mówiąc, był fachowcem.
Dzisiaj wszyscy, najczęściej ci, co nic nie zdziałali, są najmądrzejsi, wielcy mówcy, tzw. dyplomaci, tylko brak jest ludzi skromnych, słuchaczy… takich jak w Muzeum Kaszubskim, którzy działali i działają w ciszy.
Tę, jak i wiele innych ciekawych informacji, uzyskałem od Franciszka Brzezińskiego, który pracował w Muzeum Kaszubskim w latach 1950 – 1997. Mogę więc wypowiedzieć się w tym temacie, bo pracowałem z nim przez 8 lat.
W aktach Muzeum Kaszubskiego odnalazłem referat Pawła Szefki Folklor w placówkach kulturalno-oświatowych i amatorskich zespołach regionalnych wygłoszony na sesji popularno-naukowej w Gdańsku w dniu 28 września 1966 r. dot. folkloru i sztuki ludowej Pomorza Gdańskiego.
Na tej samej sesji Roman Heising w referacie Folklor muzyczny Pomorza pisał, że na terenie województwa gdańskiego pracowała ekipa pod kierunkiem P. Szefki i nagrała 1311 melodii (do 1966 r.). (F. Treder, Referaty, Z. 58/1).
Norbert Maczulis