Do kościoła nosiło się pęczek bazi wierzbowych wiązanych sznureczkiem lub wstążeczką i nazywało się je palmami. Kiedy palmy już zostały poświęcone w kościele, przynosiło się je do domu i wkładało się najczęściej za obrazy. Pozostawały tam przez cały rok aż do momentu nadejścia kolejnych. Wtedy to palmy wymieniało się na nowe, a starych nie można było wyrzucać tylko spalić je trzeba było w piecu. Te święcone palmy miały zabezpieczać przed chorobami. Po przyjściu z kościoła dziadek, babcia i inni domownicy jednego kotka połykali, co miało zapewnić im zdrowie.
Najczęściej spotykanymi potrawami świątecznymi była szynka gotowana i wędzona, zylc (galareta z posiekanego mięsa), wątrobianka, krwawô (salceson). Z ciast przede wszystkim babka i młodzewé (placek drożdżowy).
W poniedziałek do dzieci przychodził Zając z prezentami. W tym celu w niedzielę trzeba było przygotować dla niego gniazdo. Umieszczano je zazwyczaj w ogrodzie pod drzewem, w stodole lub w sieni.
Kiedyś w poniedziałki smagało się dziewczyny jałowcem. Było to tzw. „jałowcowe lanie”. Po jałowca, czyli kaszubskiego zielonego dyngusa, wychodziło się grupami na spacer już w Niedziele Palmową.
Pisanki wykonali uczniowie Szkoły Podstawowej w Nowej Wsi Przywidzkiej