Ignacy Gogolewski urodził się w roku 1931 w Ciechanowie. Był nieślubnym synem Heleny Zawada i ziemianina Piotra Gogolewskiego z Gogól, wsi oddalonej od moich rodzinnych Zawad o siedem kilometrów. Ojca widział tylko raz w życiu, gdy ten był już siwym, starszym panem. Zdziwił się , że podając synowi przykurczoną dłoń na powitanie, on jej nie ucałował. Nazwisko aktora było i jest tu znane od zawsze. Gdy czasem przejeżdżam przez Gogole, pokazuję współpodróżnikom podupadający dworek, należący niegdyś do rodziny aktora. Ignacy był wychowywany przez matkę i babkę, a nazwisko ojca przyjął dopiero w 1947 roku. Ubogie, trudne i tajemnicze dzieciństwo spędził nad czystą wtenczas Łydynią w Ciechanowie. Błądził po obrzeżach tego miasta, znał na pamięć szczegóły murów zamku Książąt Mazowieckich. Utrwalił sobie w pamięci Opinogórę Krasińskich, pobliski Przasnysz, Maków Mazowiecki, Pułtusk. Do dziś ich okolice , porównuje z najpiękniejszymi krajobrazami na świecie. W Otwocku, spędził drugą część młodości i tam uczył się w liceum. Z widocznymi cechami aktorskimi, ale z dziesiątkami kompleksów, podjął studia w Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie, którą ukończył w roku 1953. Te kompleksy, jak mówi teraz, nie obezwładniały go, a dopingowały do większej pracy nad sobą. Pierwszą rolę teatralne otrzymał w Teatrze Polskim, od razu w roli Gustawa-Konrada w Dziadach Mickiewicza, w reżyserii Aleksandra Bardiniego. Później były teatry; Dramatyczny i Narodowy w Warszawie, Śląski w Katowicach, Osterwy w Lublinie. Teatr pochłaniał go, był źródłem największych przeżyć, rozbudzał u widza emocje skłaniał do przemyśleń nad sobą. Wszechstronność aktorska pozwoliła mu znaleźć miejsce w teatrze, telewizji i filmie. Obdarzony dobrą aparycją, dbał o słowo, umiejętnie operował głosem, wrażliwością, potrafił zachować rytm w recytowanej poezji i prozie. Gogolewski umiał pokazać wewnętrzne rozdarcie człowieka w różnych sytuacjach życiowych. Wiedział o możliwości aktora tkwiącej w głosie, ruchu, spojrzeniu, wytworzeniu atmosfery iluzji. Grał najczęściej królów, władców i arystokratów. Miał niezawodne zdrowie, za które dziękował Bogu. Zawód aktora wymaga sił i zdrowia, zwłaszcza gdy propozycje filmowe sypały się, jak z rogu obfitości i on je przyjmował. Niekiedy do piątej nad ranem szlifował swoją rolę, a już o dziesiątej rano stawiał się świeży, wykąpany i ogolony do zdjęć w studio telewizyjnym. Wielu jego kolegów nie wytrzymywało tego tempa. Przedwcześnie odeszli do krainy cieni; Zbyszek Cybulski, Zdzisław Maklakiewicz, Mieczysław Stoor, Sławomir Voit, Mieczysław Czechowicz, Henryk Bąk, Wacław Ulewicz, Tadeusz Kalinowski.
Skala dokonań scenicznych Ignacego Gogolewskiego jest ogromna. Wystąpił jako aktor w utworach; Mickiewicza, Słowackiego, Wyspiańskiego, Zapolskiej, Krasińskiego, Dostojewskiego, Turgieniewa, Przybyszewskiego, Hugo, Moliera, Iwaszkiewicza, Reymonta, Czechowa, Fredro, Gogola. Wystąpił w pięćdziesięciu sztukach teatralnych, w sześćdziesięciu jeden sztukach telewizyjnych, trzydziestu sześciu filmach i siedmiu nagraniach płytowych. Zawsze stara się być aktorem twórczym, bo kamera bezlitośnie obnaża brak aktorskiej intuicji. Każde spojrzenie, intonacja, zrobiona pauza, powoduje niebywałą reakcję u widza.
Ignacy Gogolewski miał dotychczas niewielki kontakt z wiarą katolicką. Jednak kiedykolwiek znajdzie się w Ciechanowie, zawsze wstąpi do gotyckiej fary , gdzie jest ogromna chrzcielnica, przy której mały Ignaś otrzymał pierwszy sakrament chrztu. Ostatnią spowiedź w życiu odbył u ks. Bronisława Bozowskiego w Świdrze, gdy miał 17 lat. Potem, gdy był już znanym aktorem i ojcem córki Agnieszki, ten sam kapłan udzielił jej chrztu w roku 1959. Po latach Ignacy Gogolewski znowu jest widoczny na polskich scenach, jako aktor, reżyser i nauczyciel, wciąż odkrywający prawdę o aktorstwie i człowieku. Czasem pokaże się w programie telewizyjnym. Podlicza swoje burzliwe życie na scenie i w błysku prawdy w zawodzie aktora.
Tadeusz Gawlik