Relacja z kampanii wrześniowej 1939 r. w Polsce
Część I
Nazwisko i imię Wasilewski Roman
Stopień wojskowy kapitan
Stosunek do służby wojskowej służba stała
Rodzaj broni piechota
Przydział w IX 1939 r. Baon ON Kartuzy
(dowódca kompanii)
Obecny przydział 22 baon piechoty
Data spisania relacji 26 – 30 listopada 1945 r
Rozkazy i meldunki szeregowe zostały przeze mnie zniszczone w chwili dostania się do niewoli.
a) Pierwsze opracowanie działań wrześniowych z Wybrzeża nastąpiło w grudniu 1939 r. w Obozie Jeńców Prenzlau i znajduje się u kapitana Mariana Mordawskiego względnie ppłk. Ignacego Szpunara.
b) Drugie nastąpiło w Obozie Jeńców Murnau w 1943 r. już w formie książki, którą ma wydać por. prof. Sęczkowski
c) Trzecie zostało opracowane i wygłoszone dla wszystkich pp generałów będących w obozie Murmau 1944 r., przez ppłk. Stanisława Brodowskiego.
Część II Mobilizacja
1. Kompania Kartuskiego Baonu ON (a 3 plut. strzel. + 1 plut. ckm)
Dowódca kompanii – kpt. sł. st. Roman Wasilewski
Dowódca I plut. ppor. rez. Florian Jaworski
Dowódca II plut. ppor. rez. Zbigniew Troszkalski
Dowódca III plut. ppor. rez. Henryk Szatkowski
Dowódca plut. ckm ppor. rez. Zbigniew Szczęsny
Ogólny stan liczebny 5 oficer. 205 szereg.
Uzbrojenie nowe z mag. mob”.
Wyposażenie nowe zaopatrzenie na miejscu (magazyn baonu)
Mobilizacja rozpoczyna się dnia 24 sierpnia 1939 r. o godz. 3.00.
Na rozkaz Szefa Sztabu Głównego (depesza) i telefoniczny rozkaz dowódcy Morskiej Brygady ON Gdynia ppłk. Stanisława Brodowskiego kompania mobilizuje się w związku baonowym bez przeszkód i w zupełnym spokoju. Rejon „mob” kompanii Kartuzy (Szkoła Powszechna), stan moralny i fizyczny komp. – b. dobry.
Dnia 25 sierpnia 1939 r. po ukończeniu mobilizacji kompania przechodzi z rejonu Szkoły Powszechnej na Wzgórze Wolności.
Od 26 - 31 sierpnia 1939 r. kompania kopie okopy na linii jezior Prokowo - Cegielnia- Ręboszewo.
B. Działania wojenne
Dnia 1 września 1939
Kompania jako odwód baonu na Wzgórzu Wolności.
Zadanie: być gotową do działania na miejscowość Prokowo (odcinek 2 kompanii) i na Cegielnie - Chmielno ( odcinek 3 kompanii)
Miejsce postoju dowódcy baonu: zachodni skraj miejscowości Kartuzy.
Nieprzyjaciel o godz. 4. 48. pierwsze strzały artyleryjski na stacji kolejowej Kokoszki i miejscowości Żukowo. Gęste patrole nieprzyjaciela (cyklistów i piesze) przekraczają granicę w rejonie Żukowa i posuwają się na miejscowość Przodkowo (oddziały gdańskie).
O godz. 9.00 dowódca kompanii otrzymuje rozkaz od dowódcy baonu, by załadować kompanię na autobusy i wyruszyć w kierunku miejscowości Prokowo, z zadaniem wyrzucenia nieprzyjaciela, a po wykonaniu zadania powrócić do swego miejsca postoju (Wzgórze Wolności) pozostawiając w miejscowości Żukowo pluton Straży Granicznej a w elektrowni Rutki – pluton Z.S. jako ubezpieczenie!
Zadanie wykonano i sytuację przywrócono.
Dnia 2 września 1939
Około godz. 19.00 dowódca kompanii otrzymał rozkaz od dowódcy baonu wysłać 1 plut + 1 ckm na stacje kolejową Somonino (płd od miejscowości Kartuzy) z zadaniem: ubezpieczenia stacji kolejowej Somonino i prowadzić rozpoznanie w kierunku miejscowości Kościerzyna (wysłałem pluton III )
W nocy nadeszły meldunki o patrolach nieprzyjaciela z kierunków Kościerzyna – Wieżyca na miejscowość Goręczyno – Somonino.
Nieprzyjaciel przez cały dzień silne zwyżki lotnicze w przelocie oraz rozpoznania na całym przedpolu.
Dnia 3 września 1939
O godz. 9.00 otrzymałem rozkaz od dowódcy baonu, by osobiście i jak najszybciej załadować na autobusy 1 pluton strzelców + 1 ckm. Wyjechać z zadaniem: zamknąć przejście na jez. Raduńskim (około 25 km na płd zach od miejscowości Kartuzy). W drodze między Kartuzami a Ręboszewem spotkałem wycofującą się Straż Graniczną z Sulęczyna, od której dowiedziałem się, że nieprzyjaciel zajął Sulęczyno i posuwa się w szybkim tempie na Kartuzy. Wycofujących skierowuję do Kartuz, a sam przyspieszam jazdę do zamknięcia nakazanego przejścia. Po zamknięciu przejścia (zajęciu stanowisk) oddziały rozpoznawcze nieprzyjaciela zostały zatrzymane. Po dłuższej obserwacji stwierdziłem, że nieprzyjaciel nie kieruje się na Kartuzy, a przesuwał swoje siły na południe w kierunku Kościerzyny, o czym natychmiast złożyłem meldunek dowódcy baonu, który bez zwłoki mój meldunek przedłożył telefoniczne do dowództwa Obrony Wybrzeża w Gdyni.
Około godz. 14.00 otrzymałem rozkaz od dowódcy baonu, by pozostawić pluton na stanowiskach (pod dowództwem dowódcy plutonu) a samemu wrócić do dowództwa baonu. Po przybyciu tam, dowódcy baonu zapoznali mnie z następującą sytuacją:
a) Nieprzyjaciel (oddziały gdańskie) zajęły Żukowo – Przodkowo, z tych kierunków dowódca baonu ubezpieczył się 1 plutonem wyciągniętym z 2 kompanii na północny wschód od miejscowości Grzybno, 1 plutonem wyciągniętym z 3 kompanii na południowy wschód od stacji kolejowej Dzierżążno.
b) dowódcy kompanii 2 i 3 meldują o silnym rozpoznaniu nieprzyjaciela na ich przedpolu.
c) w mieście Kartuzy starostwo i policja wyjechała, a pijani więźniowie i różne męty rozbijają sklepy i rabują. Wobec powyższego musiał wkroczyć ostatni pluton kompanii odwodowej do przywrócenia porządku i zabezpieczeniu mieszkańców.
d) Łączności z sąsiadami:
na północy (z mjr. Zauchą), na południu: (z baonem ON Kościerzyna) od kilku godzin nie ma. Natomiast z dowództwem Wybrzeża mam telefoniczną. W tej sytuacji dowódca baonu nakazał odtworzyć odwód przez ściągnięcie choć dwóch plutonów kompanii odwodowej z powrotem na Wzgórze Wolności, a porządek w Kartuzach i zamknięcie przejścia na jez. Raduńskim zastąpić oddziałami Straży Granicznej. Na noc pluton III ze stacji kolejowej Somonino ściągnąć na południowy skraj lasu Kartuzy.
Dnia 4 września 1939
Około godz. 8.00 od dowódcy baonu otrzymałem następujący rozkaz:
wysłać 1 pluton + 1 ckm do Ręboszewa z zadaniem: zamknięcie tego kierunku (płd zach), a samemu z ostatnim plutonem + 1 ckm obsadzić południowy skraj lasu Kartuzy i zamknąć kierunek Kartuzy – Somonino i objąć pod swoje rozkazy będący już tam III pluton. Po przybyciu na stanowisko otrzymałem ogień artylerii nieprzyjaciela z rejonu Wieżyca i około godz. 10.00 wyszło natarcie nieprzyjaciela z rejonu Somonino w dolinę rzeki Radunia, w sile jednego baonu, później drugiego baonu na kierunku Somonino – Kiełpino. Jednocześnie oddział cyklistów nieprzyjaciela (w sile 1 plutonu) pokazał się na drodze (zachodni skraj Goręczyna) w kierunku lasu Kartuzy. Słychać silną walkę w kierunku Ręboszewa.
W tej sytuacji skierowałem 1 drużynę + 1 ckm do Kiełpina i rozkazałem dowódcy drużyny, by natychmiast po zajęciu stanowiska otworzył silny ogień i powstrzymał posuwającego się nieprzyjaciela w Kiełpinie. Do dowódcy baonu wysłałem meldunek o sytuacji i z powrotem o natychmiastowe wysłanie posiadanego plutonu cyklistów na posuwającego się oddziału cyklistów nieprzyjaciela i skierowaniu choćby jakiegoś plutonu do Kiełpina, gdyż na tym kierunku nieprzyjaciel ma najkrótszą odległość do uchwycenia lasu Kartuzy. Nieprzyjaciel po przekroczeniu rzeki Raduni zatrzymał swoje posuwanie się i okopuje się, podciąga swoje ckm i moździerze. Ogień artyleryjski trwa na miejscowość Kiełpino i południowy skraj lasu Kartuzy. Dowódca baonu nie mający żadnego odwrotu, wysłał jednak swój pluton cyklistów na zachód na miejscowość Goręczyno. Jedną drużynę z 2 kompanii kieruje na Kiełpino, a pluton 3 kompanii z Dzierżążna wycofuje do Kartuz. Około godz. 13.00 otrzymuje meldunek od dowódcy II plutonu z Ręboszewa, że nieprzyjaciel wdarł się do Ręboszewa, a pluton się cofa w walce po szosie Ręboszewo – Kartuzy. Nakazuję dowódcy II plutonu, by się oderwał od nieprzyjaciela i zajął stanowiska przy pierwszych zabudowaniach (płd zach) Kartuz i umożliwił wycofanie się III plutonu będącemu w walce z nieprzyjacielem na płd skraju lasu Kartuzy, który po przejściu lasu zajmie stanowiska przy południowych zabudowaniach Kartuz.
Około godz. 13.00 nieprzyjaciel wznowił swoje natarcie od południa prawym swoim skrzydłem i przez Kiełpino wdarł się do lasu Kartuzy, odcinając manewrujący już pluton 3 korpusu z Dzierzążna (dowódca plutonu ciężko ranny, a z całego plutonu przedarło się przez lasy tylko 2 strzelców).
Plutony II i III prowadziły zaciętą walkę w południowych i płd zach zabudowaniach Kartuz. Pluton I skierowuje skrajem lasu wzdłuż toru kolejowego przez stacje kolejową Kartuzy, do drogi Kartuzy – Grzybno, by tam zająć stanowiska i umożliwić wycofanie się plutonom II i III na Grzybno. W mieście Kartuzach rozpoczyna się strzelanina (tyły walczących plutonów) nakazuję więc plut. III wycofać się z terenu kol., a pluton II przez rynek w kierunku drogi do Grzybna. Pluton II dobiegając do rynku, otrzymuje ogień z okien najbliższych domów, padają ranni żołnierze. Ja w wąskiej uliczce zostaję osaczony przez kilkunastu młodych cywilów, którzy z odległości 10- 15 kroków strzelają do mnie z pistoletów. Są jednak tak zdenerwowani, że w pewnym momencie przerywają ogień i pozwalają mi wsiąść do czekającego na mnie samochodu i odjechać. Około godz. 16.30 cała kompania zebrała się na wzgórzu płc w Grzybnie przy drodze na Szarłatę. Po wycofaniu się 2 i 3 kompanii dowódca baonu nakazał zbiórkę w Szarłacie.
Straty kompanii, kilku zabitych, kilkunastu rannych i kilkunastu zaginionych – razem około 50 ludzi. Stan moralny b. dobry. Wyżywienie b. dobre. Około godz. 19.00 cały baon zbiera się w Szarłacie i dowódca baonu wydał rozkaz do marszu ubezpieczonego w kierunku Wejherowa.
Ugrupowanie baonu do marszu:
1. dowódca straży przedniej kpt. Roman Wasilewski
skład: 1 kompania + 1 pluton ckm + 1 pluton cyklistów Straży Granicznej.
Zadanie: przejść jak najszybciej (pod osłoną nocy) Szarłata – Kamień do lasu wejherowskiego, tam zatrzymać się, wydać śniadanie, a po nawiązaniu łączności z dowództwem Obrony Wybrzeża, dalszy marsz na Wejherowo. (ubezpieczenie boczne plutony cyklistów Straży Granicznej).
2. Kolumna główna: 2 kompania – tabor, 3 kompania
Położenie:
a) własne: baon bez łączności z dowództwem Wybrzeża i z sąsiadami stacja radiowa nie działa. Jedyna droga na Gdynię (wolna) jest Szarłata – Kamień- (w miejscowości Kamien ma być I Baon Gdyński)
b) nieprzyjaciela: Jest on w dużej przewadze, Kartuzy zostały zajęte przez oddziały dywizji gen. Tiedemana, a szosy na Gdynię odcięte przez Oddziały Gdańskie.
O godz. 20.00 baon rozpoczyna marsz.
Pluton cykl. jako rozpoznanie przed szpicą z zadaniem: dotrzeć do m. Kamień. Zameldować dowódcy I Gdyńskiego baonu (mjr. Zaucha) o marszu kartuskiego baonu, tam zaczekać, do nadejścia straży przedniej (meldunek na oś marszu). W czasie marszu, tuż przed jeziorem Kamień idąc za szpicą zauważyłem, że szpica skręciła z drogi w lewo. Natychmiast wysłałem gońca do dowódcy szpicy z rozkazem zatrzymania się. Po podjęciu do dowódcy szpicy i zapytaniu go dlaczego zmienił kierunek marszu, tenże odpowiedział mi, że tu skierował go cyklista i przed nim w odległości 200 m leży cały pluton cykl. (rozpoznawczy). Nakazałem dowódcy szpicy natychmiast wycofać się z powrotem na oś marszu i zatrzymać się aż do mojego przyjścia. Sam udałem się do plut. cykl. (rozpoznawczego) i na moje zapytanie, dlaczego zmienił oś marszu, dowódca plutonu odpowiedział mi, że na naszej drodze spotkał kolejarza, który z płaczem prosił go, by nie jechał na Kamień bo tam są już Niemcy, a skręcił na Szemud. Nie chcąc tracić czasu (na odnalezienie tego kolejarza) nakazałem dowódcy plutonu cykl. wrócić na oś marszu, dojechać do miejscowości Kamień, odnaleźć mjr. Zaucha i po zameldowaniu się (przysłać mi meldunek). Ja ze strażą przednią na drodze ( przy jeziorze będę czekać). Po pół godz. oczekiwania przyjechał cyklista i zameldował mi, że w Kamieniu nie ma żadnego wojska. Na podstawie tego meldunku i po porozumieniu się z dowódcą baonu, wydałem rozkaz dowódcy plutonu cykl., by natychmiast ruszył przez Kamień- drogą na las Kamień – Wejherowo.
Dnia 5 września 1939
Około godz. 3.00 straż przednia dochodzi do m. Kamień- szpica na drodze m. Kamień – las Kamień, a pluton cyklistów 100 m przed lasem Kamień. Z lasu rozpoczyna się silny ogień ckm i kb (zarys linii obronnej). Najdokuczliwszy był ogień boczny ckm zza jeziora Kamień na oś marszu i wzdłuż szosy Szemud – Kamień
Po zajęciu stanowiska przez szpicę podciągnąłem resztę kompanii – nakazując okopanie się. W tej sytuacji wysłałem meldunek do dowódcy baonu z wnioskiem o podciągnięcie 2 kompanii na moje prawe skrzydło i wspólnie uderzyć na las. Goniec wysłany z meldunkiem nie wraca wysyłam drugiego - nie wraca. Walka ogniowa trwa. Wysuwam się naprzód i stwierdzam, że pociski z ckm strzelających z prawego skraju lasu są skierowane na Kielno, gdzie jest nieprzyjaciel, domyślam się więc, że w lesie są oddziały własne i nakazuję przerwać ogień. Wysłane patrole stwierdzają, że rzeczywiście skraj lasu obsadza I Baon Gdyński. Na moje zapytanie jednego z oficerów z obsady lasu, dlaczego otworzył ogień wiedząc, że na przedpolu jest jeszcze kartuski baon, tenże mi odpowiedział, „My mamy wiadomość, że kartuski baon już od 3 dni jest w Gdyni, a na naszym przedpolu własnych oddziałów nie ma. Po tym przykrym incydencie baon przechodzi do folwarku Bieńkowice.
Straty: 2 strzelców b. ciężko rannych.
Stan moralny – przygnębienie (żołnierze pochodzili z rejonu Kartuz, które już opuścili).
Stan fizyczny – przemęczenie.
O godz. 16.00 przyjechał do baonu (fol. Bienkowice) dowódca Wybrzeża płk Dąbek i zarządza odprawę wszystkich oficerów. Baon obejmuje mjr. Hochfeld, a dotychczasowy dowódca baonu odchodzi do organizowania pozycji obronnej Piła – Łężyce.
O godz. 23.00 baon wychodzi na pozycję i obejmuje odcinek Kamień – Szemud – Grzebieniec.
Ugrupowanie baonu: odcinek Kamień 3 kompania, odcinek Grzebieniec – 2 kompania, odwód - 1 kompania Miejsce postoju - przy jeziorku w lesie Kamień.
Dnia 6 września 1939
Walki na odcinku Kamień – Szemud.
Dnia 7 września 1939
O godz. 18.00 otrzymuję rozkaz od dowódcy baonu: przejście z 1 kompanią na lewy odcinek 3 kompanii (Kamień) i o godz. 19.30 uderzyć wzdłuż lewej strony szosy Szemud – Kamień i zająć pojedyncze domki (które obsadzał nieprzyjaciel), odciągnąć na siebie ogień i uwagę nieprzyjaciela. W tym czasie płk. Dąbek osobiście podciąga baon kpt. Wierzbowskiego (autobusami) z Gdyni. Baon ten przejdzie za jezioro Kamień – skąd przeprowadzi natarcie na Kielno. O godz. 20.30 po godzinnej walce 1 komp. nakazane przedmioty zdobywa lecz baon się spóźnia i natarcie na Kielno nie wychodzi. Nieprzyjaciel po silnym przygotowaniu artyleryjskim, przeciwnatarciem 1 kompanię z zajętych domków wyrzuca. O godz. 22.00 otrzymałem rozkaz już od płk Dąbka, by po raz drugi uderzyć i poprzednio nakazane domki zająć, gdyż baon już został podwieziony z Gdyni i wychodzi na postawę wyjściową. Po krótkiej walce 1 kompania znów nakazane domki zajmuje. Natarcie baonu jednak nie wychodzi. Nieprzyjaciel powtarza ogień artyleryjski i przeciwnatarciem odrzuca komp. i sam naciera na odcinek 3 kompanii, gdzie jednak zostaje zatrzymany. Dopiero rano dnia 8.IX.39 kpt. Wierzbowski rozpoczął natarcie bez powodzenia, ponosząc duże straty i sam zginął z adiutantem.
Straty 1 komp. 2 zabitych, 6 rannych
Stan moralny: przygnębienie (przewaga nieprzyjaciela, brak własnej artylerii)
Stan fizyczny – przemęczenie (brak snu)
Dnia 8 września 1939
O godz. 9.00 na skutek nocnego podsunięcia się nieprzyjaciela pod pozycje prawego skrzydła odcinka 3 kompanii (na wprost Szemuda) i zadawaniu 3 kompanii ciężkich strat otrzymałem rozkaz od dowódcy baonu: oczyścić przedpole, aż do miejscowości Szemud.
Po przejściu z miejsca postoju odwodu na odcinek 3 kompanii i po zorientowaniu się w sytuacji – o godz. 22.15 rozpocząłem natarcie. Po krótkim pierwszym skoku – plutony czołowe otrzymały bardzo silny ogień z pola, drzew i nieprzyjaciel zaczął się szybko wycofywać – plutony prą naprzód. Z Szemuda odzywają się ckm – ogień się wzmaga. Prawoskrzydłowy plut. II podbiega pod Szemud i tam zostaje zatrzymany silnym ogniem – pada ciężko ranny dowódca plutonu ppor. Zbigniew Troskolański (b. dzielny).
Lewoskrzydłowy pluton III - dowódca ppor. Henryk Szałkowski melduje, że większy oddział nieprzyjaciela zachodzi (krzakami) na jego lewe skrzydło. Na linii Szemud nieprzyjaciel silnie okopany plutony już dalej posunąć się nie mogą. Dałem rozkaz do pojedynczego wycofywania się. Nieprzyjaciel mając bliższą i na wyniosłych punktach obserwację (wieża kościelna i na drzewach) ogniem broni artylerii wprost ziął, zadając wycofującym się plutonom ciężkie straty. Przedpole zostało jednak oczyszczone i natarcie nieprzyjaciela na tym odcinku zostało zaniechane.
Straty w komp.: 4 zabitych, 10 rannych (w tym ppor. Troskolański) i około 15 zaginionych.
Stan moralny: przygnębienie (słabość wobec nieprzyjaciela)
Stan fizyczny: przemęczenie (brak snu)
Dnia 9 września 1939
Dowódca baonu licząc się z natarciem nieprzyjaciela z nastaniem zmroku, o godz. 16.00 nakazał mi przejść z 1 kompanią z miejsca postoju odwodu do okopów i objąć odcinek Szemud. Na przedpolu wzmożony ruch patroli nieprzyjaciela. O godz. 23.00 usłyszałem nagłą i silną walkę na swoich tyłach w kierunku folwarku Bienkowice (miejsce postoju taboru baonu).
Dnia 10 września 1939
O godz. 1. 00 otrzymałem pisemny rozkaz od dowódcy baonu mjr. Hochfelda: wycofać się natychmiast wraz z 3 kompanią na miejscowość Piekiełka, gdzie miałem otrzymać dalszy rozkaz. W marszu na Piekiełka dowiedziałem się, że nieprzyjaciel w sile jednej kompanii lasami przeszedł do folwarku Bienkowice i rozbił cały tabor baonu płk. Dąbkowi, który w tym czasie tam był i udało mu się uciec. Jedna z kompanii gdyńskiego baonu będąc blisko folwarku Bienkowice, uderzyła na komp. nieprzyjaciela i zadała jej ciężkie straty, zabijając dowódcę i odbiła samochód płk. Dąbka. Po przymarszu do Piekiełka i krótkim odpoczynku – baon zajął odcinek Reszki – Piła – Łężyce. Ugrupowanie baonu Reszki – 2 kompanii Piła – 3 kompania, Łężyce – 1 kompania (wzmocnienie 2 plutonami Straży Granicznej).
Dnia 11 września 1939
Od rana rozpoznanie pozycji Łężyce przez lotnictwo i ogień artylerii nieprzyjaciela. Dowódca baonu telefonicznie zawiadomił mnie o spodziewanym natarciu nieprzyjaciela, że za mną km na wschód od m. Łeżyce (przy dróżce polnej) został podciągnięty z Gdyni 1 Baon do mojej dyspozycji, do którego mam natychmiast wysłać gońca i wydać mu odpowiednie rozkazy. Wysłany przeze mnie cyklista wymienionego baonu nie znalazł, wobec czego wysłałem oficera, który również wrócił meldując mi, że baonu nie ma. Około godz. 11.oo wyszło silne natarcie nieprzyjaciela, któremu udało się wedrzeć bardzo krótkim skokiem z lasu do zabudowań folwarcznych i ogrodów (lewe skrzydło odcinka). Powstrzymałem cofający się pluton Straży Granicznej, a ppor. Zbigniewowi Szczęsnemu nakazałem zmianę stanowiska 1 ckm i ogniem powstrzymywać wdzierającego się nieprzyjaciela. Ppor. Szczęsny po zmianie stanowiska osobiście otworzył ogień, a w czasie jego prowadzenia został zabity.
Nakazałem wycofanie się na skraj lasu Demptowo i zajęcie stanowisk. Tu przyszła reszta baonu i dowódca baonu nakazał mi trzymać skraj lasu, a w 15 min. po przejściu baonu wycofać się jako straż tylna na Grabówek. O godz. 22.00 dowódca baonu przeprowadził wypad z Grabówka na Łężyce – wypad się nie udaje i baon wraca na kwatery w Grabówku.
Straty dość duże w całym baonie.
Stan moralny – zły (zupełny brak wsparcia własnej artyterii)
Stan fizyczny – zły (kompletne przemęczenie)
Dnia 12 września 1939
Rano po kilku zaledwie godzinnym odpoczynku na zupełnie niewygodnych kwaterach – alarm baonu zbiórka, załadowanie na autobusy i wyjazd w kierunku Rumii. W drodze silny nalot lotniczy z kilkudziesięciu metrowej wysokości baon już bombardowany. Baon się spieszył i doszedł marszem pod Rumię. Dowódca baonu otrzymuje od ppłk. Sałatkowskiego następujący rozkaz: nieprzyjaciel z Rumii w popłochu ucieka, baon bez zajmowania postawy wyjściowej, sięga uciekającego nieprzyjaciela. Dowódca baonu jakby nie wierzył w ucieczkę nieprzyjaciela z Rumii i wydał spokojnie swój rozkaz: baon naciera na miejscowość Rumię. Kompania trzecia wzdłuż szosy Gdynia – Rumia, kompania 1 z folwarku Janowo – Rumia (wieża kościelna) dowódca 1 kompanii po zajęciu postawy wyjściowej folwarku Janowo (gotowość sumiennie meldować), kompania 2 jako odwód za kompanię 3, w prawo od kompanii 1 naciera baon ochotniczy, a w lewo od kompanii 3 naciera baon ppłk. Szpunara. Na zapytanie dowódcy baonu ppłk. dypl. Sałatkowskiego, czy będzie wsparcie artylerii. tenże odpowiada, że cała artyleria jest już gotowa do wsparcia. Baon ruszył do natarcia i wyszedł na równinę przywitany od razu bardzo silnym ogniem artyleryjskim nieprzyjaciela. Pada dużo rannych, własnej artylerii nie słychać. Kompania przechodzi przez nawałę ognia artyleryjskiego nieprzyjaciela i dostała się pod boczne ognie ckm. Kompania 1 wdziera się do zabudowań miejscowości Rumii – walka w zabudowaniach. Natarcie sąsiadów na Rumię nie wyszło. Nieprzyjaciel przeciwuderzył jednym baonem i odrzucił już z zabudowań 1 kompanię. Artyleria nieprzyjaciela kładła zapory ogniowe na otwartą przestrzeń między miejscowością Rumia a folwarkiem Janowo – jedyną drogę cofania się 1 kompanii. Baon kartuski w natarciu na miejscowość Rumię poniósł dotkliwe straty, gdyż baon ochotniczy, który miał nacierać na prawym skrzydle, jeszcze przed wyruszeniem do natarcia cały się rozpłynął, a baon ppłk. Szpunara dowodzony przez kpt. Pochwałowskiego został rozbity przez nieprzyjaciela na pozycji wyjściowej. Tak, że nieprzyjaciel całą swą siłę ogniową skierował tylko na baon kartuski.
Około godz. 22 otrzymałem rozkaz od ppłk. dypl. Sałatkowskiego: obsadzić 1 kompanią miejscowość Demptowo i przepuścić wycofujące się oddziały z przedpola na Kępę Oksywską.
Dnia 13 września 1939 r.
Ok. godz. 9 na rozkaz ppłk. dypl. Sałatkowskiego kompania opuszcza miejscowość Demptowo i przechodzi na odcinek baonu – Obłuże Stare.
Dnia 14 września 1939 r.
Odcinek baonu – Obłuże Stare.
Dnia 15 września 1939 r.
O godz. 20 przejście baonu do Młyna Kaina, skąd baon wyruszył na wypad Kosakowo – Kazimierz. Pod miejscowością Kosakowo baon w kolumnie dostaje sie pod celny i silny ogień artyleryjski nieprzyjaciela, ponosząc ciężkie straty i wypad sie nie udaje. Dostaje się do niewoli ranny kpt. Marian Mordawski.
Dnia 16 września 1939 r.
Baon przechodzi do lasu Suchy Dwór pod rozkazy ppłk. Stanisława Brodowskiego – dowódcy morskiej brygady ON. Dowódca baonu mjr. Hochfeld, dowódca 2 kompanii kpt. Michał Pikuła i dowódca 3 kompanii kpt. Stanisław Grajski poszli na odprawę do dowódcy brygady, a ja z rozkazami dowódcy baonu zostałem w lesie przy baonie. Nieprzyjaciel otworzył ogień artyleryjski i pierwsze pociski raniły ciężko jednego oficera Straży Granicznej i zabiły dwóch pionierów. Jednocześnie przyszedł nalot i bombardowanie Suchego Dworu, pałacu, w którym odbywała się odprawa. W pałacu byli ranni: mjr. Szymansiewicz, mjr. Hochfeld, kpt. Pikuła i kpt. Grajski. Ppłk. Brodowski osobiście przybył do lasu i wydał mi rozkaz objęcia baonu i zajęcia linii obronnej Suchy Dwór – Młyn Kaina.
Dnia 17 września 1939 r.
Walki Suchy Dwór – Młyn Kaina.
Dnia 18 września 1939 r.
O godz. 20 otrzymałem rozkaz od płk. Dąbka: przejść w rejon Obłuże Stare – skąd uderzyć na miejscowość Pogórze, tam zająć stanowiska i odciąć nieprzyjaciela wycofującego się z Młyna Kaina, na który uderzał ppłk. Szpunar. z lewego skrzydła, na które uderzał ppłk. Brodowski. Nieprzyjaciel jest tak silny, że wszystkie natarcia nie miały powodzenia, a ppłk. Brodowski został ciężko ranny.
Dnia 19 września 1939
Baon na stanowisku Obłuże Stare. Od świtu ogień artyleryjski z lądu i morza. Naloty lotnicze bez przerwy. Ciężko ranni proszą o pomoc. Wreszcie nieprzyjaciel rozpoczął natarcie. Mimo ognia nieprzyjaciel wdziera się do stanowisk. Siła ognia maleje. Dowódca Obrony Wybrzeża odebrał sobie życie. Walka się skończyła.
C. Zakończenie walk
Stan baonu 160 ludzi – zupełnie przemęczonych i dogłębnie przygnębionych. (przed walkami baon liczył prawie 1000 ludzi) – Stan oficerów 4 (1 kpt. st. sł., 1 por. rez. i 2 ppor. rez.). Decyzje zakończenia walki podjął po śmierci płk. Dąbka jako najstarszy ppłk Ignacy Szpunar.
Część trzecia Uwagi końcowe
1. Całą relację pisałem z pamięci za wyjątkiem dat, które udało mi się przechować przez okres niewoli.
2. W związku ze zmianą elaboratu „mob.” przydział nowych ludzi przez RKU Gdynia – tuż przed sama mobilizacją, ludzie się nie znali – ginęli i nieznano ich nazwisk. Znaczków tożsamości nie zdążono wybić (jeden komplet znaczków na cały baon).
3. Wszystkie instytucje państwowe w Kartuzach – wypłaciły swoim pracownikom 3 miesięczne pobory wraz z dodatkami, natomiast wojskowi nie otrzymali poborów nawet za miesiąc wrzesień 1939 (z braku rozkazu do wypłaty). Rodziny wojskowych były wyewakuowane w ostatniej chwili bez pieniędzy.
4. Pozycje obronne od Kartuz do Gdyni były z góry przewidziane – z braku jednak kredytów, dowódcy kompanii nie mogli z nimi się zapoznać. Skutek – walka własnych oddziałów, tj. baonu kartuskiego z 1 baonem gdyńskim w nocy z 4 na 5 września 1939 r. (Las Kamień).
5. Ani jedna pozycja obronna nie była przygotowana. Żadnych przeszkód drutowych ani przeciwczołgowych.
6. Żadnego wsparcia artylerii bo baterie nie miały koni i jak zajęły stanowiska jeszcze przed walką tak na tych stanowiskach stały do końca.
7. Całe zaopatrzenie z chwilą rozpoczęcia walki było oparte tylko na przebiegłościach osobistych dowódców kompanii, pomimo że o kilkanaście km na tyłach siedziała cała masa intendentów, a obok nich leżały całe kupy żywności – oddziałami walczącymi się nie interesowali.
8. Baonem wyrzuconych 40 km od Gdyni – nie interesowano się do tego stopnia, że przez 5 dni prowadzonych walk ani jeden oficer ze sztabu nie przyjechał, aby zapoznać się na miejscu z sytuacją i warunkami pracy dowódcy baonu.
9. Od dnia 1 do 19 września 1939 r. baon nie miał ani jednej nocy spokojnej – toteż nic dziwnego, że tak oficer, jak i szeregowiec byli przemęczeni do najwyższego stopnia.
10. Każdy oficer baonu myślał tylko o jednym, by spełnić swoje zadanie i wytrwać do końca przy żołnierzu – i tak się stało i zostało potwierdzone w wypowiedzi gen. dyw. Bortnowskiego już w niewoli.
Źródło:
Polish Institute and Sikorski Museum London,
Archives Ref. No Mar. A. II. 7/3 i., SR 17909, f. 1 – 11.