Szlaki turystyczne

Znajdziesz tu informacje na temat miejsc, które są ciekawe do odwiedzenia. Prezentacja wizualizacji i zdjęć oraz opisów szlaków pieszych, rowerowych i Nordic Walking.

niedziela, 01 lipiec 2018 00:00

Płatek róży białej Niepublikowany rękopis jeńca wojennego spisany w latach 1940 – 1945 w Stalagu II B Hammerstein (Czarne) IV

Autor: 
Oceń ten artykuł
(1 głos)

1942 rok

10 VIII

Odczuwam bóle w okolicy kręgosłupa, nie wiem czy to pozostałość po kontuzji czy następstwo ciężkiej pracy. Od dłuższego czasu ordynuje w infirmerie nowy toubu (lekarz (w gwarze)), Rajnold Bulleu, postawny, starszy pan o siwej czuprynie, Commandant (stopień wojskowy odpowiadający majorowi) służby zawodowej. Ma opinię człowieka bardzo militaire (służbowego), może pamięta czasy świetności armii, zwraca uwagę na wygląd i zachowanie swoich pacjentów. Nie dziwię się. Oficerowi zawodowemu trudno akceptować to towarzystwo w obozie, nie mające już nic wspólnego z wojskiem. Nieliczna, jest grupa takich jak Henri, Xavier czy Veron pamiętających o swoim statusie. Zapisuję się do lekarza.

15 VIII

Wizyta u lekarza. Wyczyszczony, pozapinany, wchodząc oddaję honory jak w wojsku. Badanie i pytania. Co robiłem przed wojna, jak znalazłem się we Francji, jaki miałem przydział, gdzie i w jakich okolicznościach zostałem ranny i wiele innych. Odpowiadam zgodnie z rzeczywistością z jednym wyjątkiem, podtrzymuje mój fikcyjny status sanitariusza.
– Les douler, ceci la suite les contusions (Bóle są konsekwencją kontuzji.) – mówi Commandant. Potem niespodziewane pytanie. – Veux tu travailler ici comme infirmier? (Czy chcesz pracować tutaj jako sanitariusz?)
Namyślam się, mam sekundę na odpowiedź. – Qui mom Commandant. (tak)
Teraz wieczorem mam wątpliwości. Czy mogłem przyjąć propozycję Commandant nie mówiąc prawdy? A dlaczego stało się inaczej? Czy działał instynkt samozachowawczy, czy strach przed ciężką pracą? Przepraszam, o czym zamierzasz pisać przyjacielu?

18 VIII

Dziś mija siedemsetny dzień za drutami.

20 VIII

Kranken Revir, (Izba chorych) czyli Infirmerie umieszczono w typowym baraku tylko lepiej wyposażonym. Jest sufit, posadzka z drewna, ogrzewanie piecowe. Trzy duże sale dla chorych, duży pokój do przyjęć i opatrunków, pokoje dla lekarzy i małe pomieszczenia dla sanitariuszy, w każdym jedna prycza dwupoziomowa. Słoma w siennikach, dwa koce i prześcieradło. Warunki luksusowe. Pierwszy raz od blisko dwóch lat mogę zdjąć mundur przed spaniem. Zwykle robiłem to po spaniu, przed myciem.

25 VIII

Infirmerie jest pierwszym punktem hospitalizacji chorych z obozu lub wracających z Komando. Chorzy z wyraźnymi objawami poważnych chorób są kierowani tego samego dnia do szpitala. Inni pozostają na leczeniu lub obserwacji w infirmerie. Często są to ludzie w stanie skrajnego wyczerpania, wymagający przede wszystkim odpoczynku. Pracuje tu dwóch sanitariuszy: George i Maurice. Zastąpiłem trzeciego, który wyjechał z transportem nieuleczalnie chorych do Francji.
Szefem naszym jest Philippe Tourner, sergent, (sierżant) z pochodzenia Belg. Oprócz R. Bulleu, pracuje tutaj młody lekarz Marc Cheron.

28 VIII

Podstawowe zajęcia to mierzenie temperatury, podawanie leków, opatrunki, rzadziej zastrzyki w salach i w pokoju przyjęć. Każdy sanitariusz opiekuje się jedną salą. Mnie przypadła dermatologiczna, przeważnie oparzenia, les furoncle, (owrzodzenia) zakażenia, grzybice. Podstawowym surowcem materiałów opatrunkowych jest papier. Po poprzedniku odziedziczyłem pobieranie i umieszczanie między dwoma płytkami szklanymi plwocin podejrzanych o gruźlicę. Odpowiednio przygotowane płytki są wysyłane do naszego szpitala w celu zbadania pod mikroskopem.

30 VIII

Przy pomocy George i Maurice opanowałem opatrunki, a w przypadkach trudniejszych otrzymuję coup de main (pomoc).
Podniosły mnie na duchu słowa Georga, wypowiedziane przy którymś tam opatrunku.
– Wszystkiego nożna się nauczyć. Ja i Maurice nie jesteśmy sanitariuszami, nie mamy nic wspólnego z tym zawodem, a jak widzisz nie wyrzucili nas. Jak dobrze pójdzie tak dalej, wrócimy do domu przed końcem wojny.
– Życzę wam tego przyjaciele.

3 IX

Są dalsze konsekwencje ukrywania prawdy. Commandant Bulleu zarządza, abym nie tracił czasu i pobyt w infirmerie wykorzystał na naukę. Dr Cheron będzie mi pomocnym. Pierwszym krokiem dr Cheron jest propozycja wysłania karty pocztowej do Francji z prośbą o przysłanie odpowiedniego podręcznika. Wręczam dr Cheron dwie karty pocztowe z prośbą o wykorzystanie jednej dla korespondencji osobistej. Od dziś asystuję dr Cheron przy badaniu chorych przybyłych z obozu.

5 IX

Dr Cheron z całym oddaniem zajął się moją edukacją. Zażenowany wyjawiłem – en discretion (w zaufaniu) – całą prawdę i powody mego postępowania.
– To nie ma znaczenia, co było. – Odpowiada dr Cheron. – Jesteś młody, widzę u ciebie duże zainteresowanie tematem (tu się nie pomylił). A poza tym znajomość rozróżniania objawów rozmaitych chorób, a nawet umiejętność robienia zastrzyków może ci się przydać w życiu. Nie wiem, czy znasz jedną z definicji określających człowieka inteligentnego. – To ten, który wie wszystko o jednym i trochę o wszystkim. Korzystaj więc z możliwości poszerzania swego widnokręgu. I jeszcze jedno, pozbawiono nas nie tylko wolności, lecz też rodziny, przyjaciół, możliwości szerokiego kontaktu z ludźmi. Widzisz, w jakiej żyjemy tu izolacji. Słuchasz uważnie, zapewniam cię l'avantage et la plaisir sont des deux cotes. (korzyści i przyjemności są po obu stronach)

7 IX

– Choroby skóry są niekiedy bardzo trudne do leczenia, a przyczyną często jest brak higieny, o którą trudno w naszych warunkach przy braku mydła. Nie mamy też środków do leczenia. – Mówi Commandant Bulleu w czasie obchodu sali.

10 IX

Stan chorych przychodzących z Komando to jedna wielka rozpacz. Niektórzy o kulach własnej roboty. Opowiadają o wysiłku dojścia do stacji kolejowej, a potem do obozu. Wszyscy wynędzniali. Dr Cheron wszystkich bada dokładnie. Tych najbardziej słabych, kierowanych do szpitala, zawozimy na wózku ręcznym, nie dali by rady przejść przez ten piach.

14 IX

Nie mogę dociec przyczyn negatywnego stosunku mojego szefa Philippe Tourner do mojej osoby. Od początku okazuje swoją niechęć czy wręcz antypatię i to nawet w obecności Commandant. Uważam na każdy krok, aby uniknąć faux pas (fałszywego kroku), utrzymuję dystans jak w wojsku, każde polecenie czy uwagę kwituję służbowo oui, mom sergent (tak panie sierżancie) W spokojnym tutaj życiu jest to przysłowiowa łyżka dziegciu w beczce miodu. Na pocieszenie powtarzam słowa Xavier. – Będziesz szczęśliwy jak umiłujesz wszelkie kłopoty życia. – Ainci soit il. (Niech się tak stanie.)

20 IX

Barak infirmerie znajduje się między dwoma szeregami drutów okalających obóz, w pasie kontrolowanego ruchu. Do właściwego obozu mogę przychodzić tylko między godziną szóstą (pobudka) a dziewiętnastą (apel), okazując zaświadczenie o pracy w infirmerie podpisane przez samego Oberarzt. Z tego powodu moje kontakty z Henri i Xavier ograniczają się do niedzielnego popołudnia. Urwały się rozmowy wieczorne po apelu.
W infirmerie nie ma „kuchenek”, nie ma „pitraszenia”, choć nie dałbym głowy, czy George i Maurice – rodowici Francuzi – nie gotują w wielkiej tajemnicy, w jakimś zakamarku. Muszą to robić z wielką ostrożnością, gdyż nasz barak stoi niedaleko wartowni. Infirmerie ma coś z klasztoru, idealna cisza o każdej porze dnia, żadnych głośnych rozmów, chodzenia itp. Pacjenci śpią dniem i nocą, szczęśliwi z możliwości nieograniczonego odpoczynku.

26 IX

Straciłem kontakt z L'Abbe Debrey, nie mogę przed godziną szóstą wejść na teren obozu. Dowiaduję się od Henri o przejściu L'Abbe do szpitala. Jest tam l’aumonier (kapelanem) szpitalnym i jednocześnie sanitariuszem na oddziale wewnętrznym. Badania bakteriologiczne plwocin w szpitalu wykazują czynną gruźlicę u wielu chorych. Odprowadzamy ich do szpitala na oddział zakaźny.

10 X

Przyszła kartka i paczka od Oskara. Wyjechał z całym transportem Belgów, których wreszcie zwolniono z obozu. Żegnając się, Oskar obiecał napisać. Takie słowa zwykle wypowiada się w takich okolicznościach, więc wkrótce zapomniałem o nich. Niesłusznie. Oskar przeprasza za skromność paczki, sami głodują.

15.X

Od dłuższego czasu podejrzewam niektórych pacjentów o przeciwdziałanie wysiłkom lekarza, zmierzającym do ich wyleczenia. Moje podejrzenia potwierdzają się. Lucien, jeden z chorych a la coeur sur la bouche (szczerze (dosłownie – z sercem na ustach)) przyznaje się do dobrowolnego oparzenia nogi. Nie mógł wytrzymać głodu i ciężkiej pracy na Komando i ten czyn uznał za jedyny ratunek. Teraz stara się, aby rana nie zagoiła się zbyt wcześnie, co pozwoli mu na dłuższy pobyt w infirmerie. Inni – jak sądzę – postępują podobnie, czemu się nie dziwię. Chcąc nakłonić Lucien do rozsądnego działania, tłumaczę mu zasady gry, o których nic nie wie.
– Zima, to nie okres masowych wyjazdów na Komando. Jest z zawodu nauczycielem, a więc może liczyć na pomoc resistans w znalezieniu zajęcie, w obozie. Łóżka w infirmerii nigdy nie stoją puste. Nie wypisuje się nikogo, o ile łóżko nie jest potrzebne dla następnego chorego.

17 X

Na oddziale chirurgicznym pracuje lekarz polski. Dowiedziałem się o tym odprowadzając chorych do szpitala.

22 X

Dzięki dobrej organizacji, zdołano ściągnąć do obozu sporo intelektualistów, organizatorów życia kulturalnego. Zorganizowano przy pomocy Czerwonego Krzyża orkiestrę Symfoniczną. W niedzielę byliśmy na kolejnym koncercie. Repertuar tym razem ambitny. V Symfonia Beethovena. Pierwszy rząd zajęli oficerowie z komendantury obozu. Pierwsze takty wywołały u Xavier radość. Nikt po koncercie nie oceniał wykonania, dla wszystkich była to najlepsza orkiestra świata. Pytam, Xavier, jaki był powód jego radości.
– Pierwsze takty V Symfonii, to sygnał wywoławczy stacji radiowej w Londynie, nadającej programy w kilku językach dla Europy. Nie zauważyłeś, jak dyrygent silnie zaakcentował te pierwsze takty? Radość ogarnęła mnie, gdy spojrzałem na oficerów niemieckich. Niemcy są muzykalnym narodem, oficerowie na pewno zrozumieli intencje dyrygenta. Znają ten sygnał.
– Skąd on wie to wszystko?

2 XI

Wzrasta mój szacunek dla dr Cheron. Jego stosunek do chorych, troska o każdy drobiazg, nie oszczędzanie czasu, budzi podziw. Dla dr Charon medycyna (ściślej leczenie) to nie tylko zawód, powołanie, pasja, to coś więcej.

4 XI

Przyszła książka, Jean Rouviere: Precis d 'anatomie et dissection (Zarys anatomii i resekcji) wysłana przez Centre Etudiants Prisonniers (Centrum Pomocy Studentom Jeńcom), Lyon – 20 rue Fr.Garsin.

10 XI

Wizyta w obozie. Oddaję książkę pożyczoną od Xavier: Marcel Pagnol Le chateau de ma mere.
Mówię o mojej obecnej lekturze nieco trudniejszej. Pytam, jak ocalił swoje książki?
– Prosty przypadek, nie chciałem w czasie kontroli otworzyć mego chlebaka. Wachman krzyczał, ale ja również. Zwabiony awanturą oficer niemiecki zapytał poprawnie po francusku – co ukrywam? Odpowiedziałem – moją bibliotekę i otworzyłem chlebak. Oficer: i ty tych kilka książek nazywasz biblioteką?. Odpowiedziałem – tak, kilka w niektórych okolicznościach znaczy wszystko. Oficer zostawił mnie w spokoju, może był wykształcony, może wypowiedziałem słowa o relatywizmie pojęć z wielkim przekonaniem? Nie wiem.

15 XI

Poprawiła się moja kondycja. Wróciłem do formy z okresu pracy w piekarni, ustały bóle, wrócił sen, nie czuję zmęczenia wieczornego. Jak to jest? Duży wysiłek fizyczny, zwłaszcza o głodzie znieczula udręki psychiczne. Wracają i pęcznieją, gdy praca jest lekka a czasu wolnego dużo.

20 XI

Mam dobre światło, czytam Rouvier według wskazówek doktora. Czytam wolno, często zaglądam do słownika, dużo nowych słów. Przydałby się słownik tematyczny. Wyrazy, których nie znajduję w moim, tłumaczy mi doktor. Lektura, to podróż po nieznanych ziemiach. Czy mógłbym na przykład wyobrazić sobie wcześniej kostny układ dłoni? Ile tu kosteczek? Każda ma swoją nazwę. Doliczyłem się około dwudziestu, nie jestem pewien, czy nie pomyliłem się. Jak można, zdać egzamin z anatomii przy takiej ilości drobiazgów?

24 XI

Obozowe wiadomości z frontów. Amerykanie wylądowali w Afryce. Rosjanie powstrzymali ofensywę niemiecką na linii Wołgi.

27 XI

Dziś mija osiemsetny dzień za drutami
(brak dalszego tekstu)

Czytany 2150 razy
Norbert Maczulis

Zapraszam na stronę portalu Szwajcaria-Kaszubska.pl gdzie można przeczytać moje publikacje.

Dyrektor Muzeum Kaszubskiego w Kartuzach (do 30 kwietnia 2015), Norbert Maczulis

Mój profil na fb.com/norbert.maczulis

Skomentuj

Komentarz zostanie opublikowany po zatwierdzeniu przez redakcję.


Proszę rozwiązać proste zadanie (blokada antyspamowa):

Skocz do:

Polecamy

Zdjęcie z galerii

Ostatnie komentarze

Gościmy

Odwiedza nas 453 gości oraz 0 użytkowników.

Akademia Kaszubska

szwajcaria-kaszubska.pl