W pewnej miejscowości powiatu kościerskiego (w oryg. Berent – N. M.), w czasach, gdy pomorscy książęta jeszcze rządzili na tym terytorium, mieszkał pewien szlachcic, młody rycerz, który był zaręczony z pewną bogatą i piękną dziewczyną. Narzeczona zmarła jednak nieoczekiwanie na ciężką chorobę. Jednak rycerz czuł się w obowiązku poślubić swoją zmarłą narzeczoną.
Gdy otrzymał nagłą informację o śmierci swej narzeczonej, postanowił tego wieczora udać się na zamek, który należał do jego narzeczonej. Znalazł ją w jej pokoju na łożu śmierci. Z zasmuconym sercem oświadczył jej, że chce się z nią ożenić.
W tym momencie zmarła narzeczona podniosła się i poprowadziła go, wznosząc się przez sufit, do wielkiej sali zamku, w którym było wystawionych wiele marmurowych figur. Tutaj trzykrotnie objęła figurę pewnego biskupa, która stała się żywa. Biskup zapytał pana młodego, czy on rzeczywiście chce poślubić swoją narzeczoną. Ten potwierdził to. Biskup objął każdą kamienną figurę trzykrotnie i uczynił je tym samym żyjącymi. Teraz mógł odbywać się dziwny ślub. Młodzieniec, widząc to wszystko i słysząc, upadł przestraszony jak nieżywy na podłogę. Po głębokim bezwładzie obudził się i znajdował się na wolnym placu przed bramą zamku. Nie zdecydował się już jednak przekraczać progupełnego tajemnic zamku.