Entuzjazm scenarzysty jest całkowicie uzasadniony po obserwacji kilkunastu pierwszych scen zrealizowanych w Widrynach, Łężanach i Galinach na Warmii.
- Chcieliśmy ten film robić na Kaszubach, ale okazało się, że Kaszuby są zbyt nowoczesne, pałace są zaadoptowane na hotele i pensjonaty. Nie ma tam takich wielkich, pięknych powierzchni, pustych jak tu. Stąd emocjonalne Kaszuby przenosimy na Warmię i Mazury – mówi współproducentka filmu, Olga Bieniek.
Zdjęcia wychodzą piękne. Towarzyszy im wspaniała pogoda. Tłum statystów zachowuje się bardzo udanie. Wszystkiemu towarzyszą okrzyki i dialogi w języku kaszubskim. Pierwotnie język miał zaistnieć w niewielkiej ilości. Przede wszystkim jeden z głównych bohaterów Bazyli Miotke grany przez Janusza Gajosa miał częściowo mówić po kaszubsku. Teraz już wiadomo, że po kaszubsku gra co najmniej dziesięciu aktorów. Oprócz Gajosa są to na pewno: Diana Zamojska, Jakub Krawczyk, Robert Ninkiewicz, Michał Kowalski, Marcin Kwaśny, Mariusz Jakus, Sebastian Fabijański i Justyna Bartoszewicz. Nad stroną językową czuwa Eugeniusz Pryczkowski z Banina.
Z tej samej miejscowości jest też Marianna Zydek grająca jedną z głównych ról Marity von Krauss. Studiuje na ostatnim roku łódzkiej filmówki. Jest bardzo uzdolniona, dlatego postawił na nią reżyser filmu Filip Bajon, który jest profesorem tej uczelni.
W „Kamerdynerze” wśród wielu innych zagrają także: Daniel Olbrychski, Adam Woronowicz, Anna Radwan, Łukasz Simlat, Jan Nowicki, Łukasz Nowicki, Janusz Chabior, Kamilla Baar, Sławomir Orzechowski, Borys Szyc i Michał Bronk. Ten ostatni jest rodowitym Kaszubą z Gowidlina, choć jego rola związana jest bardziej z pruską arystokracją, a więc z obszarem języka niemieckiego. Oprócz niego w filmie od początku występuje kilkunastu stałych statystów z Kaszub. Wszyscy posługują się piękną kaszubszczyzną.
- To jest coś niesamowitego zagrać w takim filmie - podkreśla jeden z nich Józef Belgrau, na co dzień dyrektor podstawówki w Borkowie i nauczyciel języka kaszubskiego. - Ten film będzie wielką nobilitacją języka kaszubskiego i Kaszub w ogóle - zgodnie dodają Kornelia i Jarosław Brzozowscy oraz pozostali statyści z Kaszub, dla których spotykanie się na planie z tak wybitnymi osobistościami filmu, jak Janusz Gajos czy Filip Bajon jest wyjątkowym doświadczeniem. Oni także są bardzo zadowoleni z postawy Kaszubów.
- Nie bałem się nowego wyzwania, bo losy Kaszubów przed pierwszą wojną światową, w latach II Rzeczpospolitej, II wojny światowej i wejście Rosjan w 1945 r. to kawał historii, który mnie samego interesuje - dopowiada reżyser.
Film ma trwać dwie i pół godziny. Na ekrany wejdzie dopiero za półtora roku. Wcześniej będzie zaprezentowany na najbardziej prestiżowych festiwalach filmowych świata.
Jan Dosz
http://szwajcaria-kaszubska.pl/item/953-saga-o-kaszubach-w-czesci-po-kaszubsku#sigProGalleria9365c12d0b