Razem 20 ludzi. Oddział ten przeznaczony był do obsadzenia dwóch pociągów pancernych w rejonie Kartuz. ( Nie były to pociągi „pancerne”, ale zwykłe pociągi, na których warsztaty portowe umocowały działa nie mające łóż, kół i przyrządów celowniczych (tylko morskie przyrządy celownicze). Dzięki temu działa mogły poruszać się wzdłuż torów. Platformy z działami były prowizorycznie zabezpieczone przed bezpośrednim ogniem piechoty nieprzyjaciela.)
Uzbrojenie artyleryjskie pociągów 2 działa okrętowe francuskie 75 mm (z morskimi przyrządami celowniczymi) i pewną ilość amunicji oddział otrzymał z Kadry Floty.
Wyruszono z Oksywia dnia 26 sierpnia w nocy specjalnym pociągiem. Przyjazd do Kartuz 27 sierpnia rano, gdzie obaj oficerowie otrzymali od dowódcy obrony tego rejonu zadania bojowe. Tegoż dnia cały oddział został podzielony na dwie części po 9 ludzi pod komendą jednego oficera i załadowany na dwa oddzielne pociągi pancerne, złożone z maszyny i jednej prowizorycznie opancerzonej lory, jako stanowisko ogniowe dla działa oraz jednego wagonu krytego, jako pomieszczenie dla obsługi działonu, amunicji i ekwipunku obsady.
Dowódca i oficer pierwszego pociągu – por. Budzyński.
Dowódca i oficer ogniowy drugiego pociągu – por. Rupp.
Pociąg nr 1 miał operować wzdłuż linii kolejowej Kartuzy – Żukowo Wschodnie – Stara Piła, pociąg nr 2 miał operować wzdłuż linii kolejowej Kartuzy – Somonino.
Zadania bojowe obu pociągów obserwacja, dozorowanie i likwidowanie drobnych oddziałów i grup nieprzyjaciela, uzbrojonych w ckm, małe działka piechoty i kb, usadowionych na granicy polsko - gdańskiej i przenikających na terytorium polskie z lasów i wzgórz przygranicznych – często na motocyklach i rowerach.
Czas od 27 sierpnia do 1 września poświęcono przejechaniu obu tras pociągów celem zorientowania się w terenie, przeszkoleniu obsług dział oraz przeprowadzeniu krótkich zwiadów terenowych szczególnie na odcinkach tras w pobliżu granicy.
Dnia 1 września oba pociągi rozpoczęły akcję ogniową.
Pociąg nr 1 na trasie od Kartuz do Żukowa nie napotykał na nieprzyjaciela, natomiast każdego dnia od 1 do 4 września napotykano grupy nieprzyjaciela na odcinku Żukowo Wschodnie – Stara Piła. Te drobne oddziały nieprzyjaciela często ostrzeliwały pociąg z broni maszynowej i szrapnelami działek piechoty, na co odpowiadano ogniem.
Pewnego dnia, po ostrzelaniu takiej grupy nieprzyjaciela, własny patrol wysadzony z pociągu zaatakował jedną z grup nieprzyjaciela (2 września patrol z pociągu zaatakował nieprzyjacielski patrol, idący z Glińcza w kierunku mostu kolejowego.), która wycofała sie, pozostawiając jako zdobycz karabiny, rowery, lornetki, maski gazowe i inne drobiazgi. Innym razem kpr. Słupski, który był bardzo dobrym celowniczym, zestrzelił pociskiem działowym nieprzyjacielskiego strzelca, usadowionego z lkm na słupie telefonicznym.
Strzelając z Żukowa Wschodniego unieszkodliwiono stanowisko ckm nieprzyjaciela, ukryte tuz za rogiem jednej ze stodół. Własny ogień kładziono zawsze na cele bezpośrednio zaobserwowane. Tylko kilka razy strzelano na podstawie obserwacji spoza pociągu, przy czym łączono pociąg krótką linią telefoniczną z punktem obserwacyjnym.
Akcja pociągu nr 1 trwała do wieczora 4 września. Duże usługi informacyjne oddawał personel Straży Granicznej w Starej Pile, który – dobrze obeznany z terenem – miał stale dokładne wiadomości o ruchach nieprzyjaciela.
Straty w ludziach i sprzęcie – żadne.
Szczegóły działalności bojowej obu pociągów nie są mi osobiście znane, gdyż nie byłem tam, a dane powyższe, dotyczące działalności pociągu nr 1, podaję na podstawie wspomnień kan. Teodora Brandtkego, który był zamkowym działa tego pociągu. O ile chodzi o akcję pociągu nr 2 (por. Rupp), kan. Brandtke podaje tylko jeden epizod, a mianowicie 4 września pociąg ten znalazł się na trasie Kartuzy – Somonino pod silnym ogniem artylerii nieprzyjaciela. Na pomoc podjechał znajdujący się w tym czasie w Kartuzach pociąg nr 1 (por. Budzyński), który jednak nie mógł wykorzystać swych możliwości ogniowych, gdyż pociąg nr 2 stał wówczas w dość głębokim wąwozie i pociąg nr 1, strzelając przez niego, mógłby go razić swoim ogniem. Na przedpolu okopana już była własna piechota.
Wieczorem 4 września, w toku odwrotu Kaszubskiego Batalionu ON znad Raduni, dowódcy obu pociągów wraz z obsługą opuścili je, po zdemontowaniu dział (zabraniu zamków i zniszczeniu przyrządów celowniczych). Resztę amunicji załadowano na auto ciężarowe i wraz z baonem rozpoczęto odwrót na północ. W nocy auto zepsuło się. Wkrótce postarano sie o inne, na które obsługa przeniosła z dość dużej odległości wszystką amunicję z zepsutego auta i rozpoczęto dalszy marsz na Koleczkowo – Głodowo – Chylonię – Oksywie.
6 września cały oddział w komplecie dałączył do baterii w Dębogórzu, przywożąc około 120 granatów i tyleż zapalników.
Dzięki działalności tych dwóch pociągów, 2 bateria była w akcji już od początku kampanii wrześniowej.
2 września bateria zajęła stanowiska ogniowe na północnym skraju Dębogórza, z kierunkiem ognia na zachód. Okopano i zamaskowano baterię oraz przygotowano schrony dla obsługi.
Pas działania baterii
lewy skraj – Wąwóz Zagórski i wzgórza na południe od niego.
prawy skraj – szosa Reda – Wejherowo.
Punkt obserwacyjny baterii na skraju lasu nad miejscowością Kazimierz, na zachód od leśnictwa Dębowa Góra.
Dozór nr 1 – kościół w Redzie,
Dozór nr 2 – jeden z budynków na lotnisku w Rumii,
Dozór nr 3 – kościół w Rumii.
8 września w południe kpr. pchr. Kosiński wraz z pieszym patrolem telefonicznym (1 + 3) – razem 5 ludzi – odkomenderowany został jako łącznik do ppłk. Sołodkowskiego, dowódcy grupy piechoty w Rumii.
Już od 7 września dochodziły silne odgłosy walki i ognia artylerii nieprzyjaciela od północy i zachodu, gdzie nieprzyjaciel, prąc naprzód, przebijał się przez nasze umocnione stanowiska. W nocy z 8 na 9 września wysunięte baterie nieprzyjaciela z kierunku Reszki – Zbychowo ostrzeliwały ogniem dalekonośnym skraj lasu Reda – Zagórze i drogę Zagórze – Reda oraz samą Redę. Na północny zachód i północ od Kępy Oksywskiej oddziały nieprzyjaciela parły ku morzu.
9 września
Około godz. 16 – 17 bateria otrzymała rozkaz otwarcia ognia na wyłaniające się już na skraju lasów od strony Redy drobne grupki nieprzyjaciela. Ogień, kierowany na cele w rejonie dozoru nr 1 i nr 2 przez por. Budzyńskiego z punktu obserwacyjnego, trwał bez przerwy do około godz. 20. Po krótkim wstrzelaniu się do kilku punktów w rejonie obu dozorów, około godz. 17 rozpoczęto ostrzeliwanie różnych celów, a mianowicie wąwozu otwierającego się od strony Wejherowa na Redę – Ciechocino, rozwidlenia dróg wybiegających z tego wąwozu na Redę i Ciechocino, na tor kolejowy Reda – Ciechocino i szosę Reda – Biała Rzeka, gdzie pojawiały się już drobne oddziały i pojazdy mechaniczne nieprzyjaciela, do którego oddano po 5 strzałów na działo. Obserwacja stwierdziła skuteczność kładzionych ogni i straty w małych kolumnach pojazdów mechanicznych nieprzyjaciela, które, nie wytrzymując naszego ognia, cofnęły się.
Ostrzeliwano również wzgórza i skraj lasu wzdłuż linii kolejowej Reda – Rumia, na których, według wiadomości z dowództwa dyonu, zaczęły się już osadzać oddziały nieprzyjaciela, siejące ogniem broni maszynowej na Janowo – Rumię i Białą Rzekę oraz trzymające pod ogniem szosę Janowo – Biała Rzeka, wzdłuż której posuwały sie nasze samochody i oddział piechoty zdążający ku Białej Rzece.
Przez pewien czas kładziono silny ogień zaporowy na odcinek szosy między Redą i Białą Rzeką oraz na skraj lasu przebiegający wzdłuż tego odcinka szosy. Z kierunków tych szły do natarcia na Białą Rzekę oddziały nieprzyjaciela, które też, po zaciętej naszej obronie, Białą Rzekę zajęły. Ogień przerwano około godz. 20. Na tym zakończył się pierwszy dzień akcji ogniowej baterii.
10 września
Bateria prowadziła ogień od wczesnego rana do wieczora. Ostrzeliwano rozmieszczone na skraju lasu, na wzgórzach wzdłuż toru kolejowego Rumia – Reda, gniazda ciężkiej broni maszynowej nieprzyjaciela, których ogień powodował poważne straty własnej piechoty. Ogień baterii był skuteczny, co stwierdzali liczni ranni, transportowani autami z pola walki na tyły (do punktów opatrunkowych i szpitali) przez Dębogórze, obok stanowiska baterii.
W ciągu całego dnia 10 września pod dozorem i ostrzałem baterii były również wyjścia z lasu wzdłuż szosy Reda – Gniewowo i wyjście szosy z Wejherowa na Redę oraz szosa Reda – Biała Rzeka i jej przedpole od strony Kępy Oksywskiej. Ogień przerwano około godz. 18.30.
... Skład organizacyjny MDAL w dniu 26 sierpnia 1939 r.
Dowództwo dywizjonu
Dowódca - mjr sł. st. Władysław Kański ...
1 bateria
Dowódca - kpt. mar. Józef Małkiewicz ...
2 bateria
Dowódca - por. sł. st. Eugeniusz Kloc ...
3 bateria
Dowódca - por. sł. st. Zygmunt Budzyński ...
Szczegóły działalności 1 i 2 batalionu w czasie od 1 do 19 września 1939 r. nie są mi znane.
... 26 sierpnia wieczorem, po odmarszu do Kartuz oddziału na pociągu, stan baterii wynosił 1 oficer sł. st., 1 podoficer sł. st., 5 podoficerów rez., 32 bombardierów i kanonierów – razem 39 ludzi, 3 armaty 75 mm, auto ciężarowe. Jeszcze przed odmarszem z baterii obsady pociągów, otrzymałem rozkaz dowódcy dywizjonu objęcia baterii od por. Budzyńskiego i doprowadzenia do końca jej organizacji.
Czas od 26 do 31 sierpnia przeszedł na kompletowaniu wyposażenia baterii w uzbrojenie, wyekwipowaniu obsady i na intensywnym doszkalaniu obsługi dział. ...
... 6 września dowództwo baterii przejął ode mnie por. Zygmunt Budzyński, który powrócił z Kartuz z pełnym stanem obsady, detaszowanym tam 26 sierpnia. Przybyli do baterii 2 oficerowie por. Budzyński i por. Rupp. kpr. nadterminowy Słupski, 2 kaprale rez., Marcinkiewicz i Śliwiński oraz 15 bombardierów i kanonierów – razem 20 ludzi. Przywieziono ponadto około 120 granatów i 120 zapalników.
Po włączeniu tego oddziału stan baterii wieczorem wynosił ... 61 ludzi, 3 armaty 75 mm, 1 auto ciężarowe. ...
... 8 września w nocy dowódca dyonu wydał baterii rozkaz pogotowia ogniowego. Po epizodzie walk pociągów w rejonie Kartuz, bateria weszła w druga fazę swej akcji bojowej, tym razem w pełnym składzie.
9 września juz od wczesnych godzin rannych nieprzyjaciel przeprowadzał na Dębogórze i całą Kępę naloty zwiadowcze i bombowe, nie wyrządzające jednak baterii żadnych strat. Około południa słychać było silny ogień artylerii nieprzyjaciela od zachodu i północnego zachodu.
... 10 września, jak w dniu 9 września, od wczesnego rana przechodziły na Dębogórze i całą Kępę naloty zwiadowcze i bombowe nieprzyjaciela. Dał się słyszeć ogień artylerii od strony północnej, gdzie nieprzyjaciel dotarł już do morza i odciął półwysep Hel oraz silnie rozpoznawał w kierunku Kępy, spychając nasze oddziały na południe od rzeki Reda. ...
... 18 września w godzinach rannych doszła wiadomość o przełamaniu obrony 1 MPS w lesie Pogórze.
... Straty baterii były dotkliwe w ludziach i sprzęcie artyleryjskim i z ogólnego stanu początkowego 61 ludzi w dniu 1 września, wynosiły
17 zabitych – 28 % początkowego stanu,
10 rannych – 16 % początkowego stanu,
7 zaginionych – 12 % początkowego stanu,
Razem 34 - 56 % początkowego stanu oraz 80 % strat w uzbrojeniu (strata 3 dział i uszkodzenie czwartego).
Biorąc pod uwagę niezwykle ciężkie warunki pracy baterii przez cały czas jej działalności bojowej ... uważam, że w tych ciężkich warunkach pracy bateria przez cały czas swej działalności bojowej rzetelnie wykonywała powierzone jej zadania bojowe i sumiennie spełniła swój żołnierski obowiązek
Źródło
Gdynia 1939. Relacje uczestników walk lądowych, Wstęp, wybór, komentarze W. Tym, A. Rzepniewski, Gdańsk 1979, s. 198 – 199, 331 – 332, 501 – 503.
Kępa Oksywska 1939. Relacje uczestników walk lądowych, Wstęp, wybór, komentarze W. Tym, A. Rzepniewski, Gdańsk 1985, s. 67 – 69, 104 – 107, 273 – 278, 315 - 318, 358 – 359, 479 - 481.