Cz. I
Grajski Stanisław
Kpt. sł. stałej
Rodzaj broni piechota
Przydział w IX 1939 r. 4 Morski Baon Strzelców
Zajmował stanowisko dowódca 3 kompanii
Obecny przydział 5 Kresowy Baon ckm
Data spisania relacji 24 listopad 1945 r.
Dokumentów dotyczących opisywanego okresu wydarzeń nie posiadam. Posiadam krótki opis działań 3 kompanii 4 MBS zrobiony w listopadzie 1939 r. w obozie jenieckim. Brałem udział w przygotowaniu opisu walk 4 MBS w 1944 r. Posiada go kpt. Marian Mordawski – dowódca baonu. Również opis walk Obrony Wybrzeża prawdopodobnie posiada kpt. dypl. Wacław Tym – oficer operacyjny sztabu, który zbierał dane do opisu w czasie niewoli.
Cz II Mob. A 3 komp. 4 MBS
Skład 3 plutony strzeleckie o etatach z 1939 r.
Obsada Dowódca komp kpt. Stanisław Grajski
Dowódca I plut. ppor. rez. Perkowski
Dowódca II plut. ppor rez. Wojciech Stodulski
Dowódca III plut. ppor. rez. Nogaj
Uzbrojenie 9 r.k.m. - reszta kb., bez sekcji granatników
Tabor całkowity wg etatów z 1939 r.
Oddział mobilizował się w dniu 24 sierpnia od godz. 4 do 24.
Miejsce mobilizacji Miejskie Gimnazjum w Kartuzach
Mobilizowałem osobiście. Magazyn mob. w Kartuzach
Stan moralny i fizyczny oddziału dobry.
B.
Kompania otrzymała zadanie od dowódcy baonu w Kartuzach
Zadanie Bronić przejścia między jeziorami Łapalickie i Białe, a za tym zamknąć kierunek z Rzeszy przez Gowidlino, Sierakowice, Kartuzy.
Dozorować odcinek od miejscowości Chmielno włącznie do miejscowości Ręboszewo włącznie.
Wymarsz 25 sierpnia godz. 17 na odcinek
Wzmocnienie kompanii Na kierunku Gowidlino, Sierakowice, Kartuzy działa plutonu wzmocnienia Straży Granicznej i Komisariat Straży Granicznej w Sierakowicach.
W dniu 26 sierpnia 39 r. zameldowały się plutony
pluton ckm. + pluton moździerzy + pluton dział ppanc. ( 2 dz. stare franc, wz. 70).
Wiadomość o nieprzyjacielu Obserwacja z pasa przygranicznego przeprowadzana przez Straż Graniczną stwierdziła, żę kompanie niemieckie obsadzają granicę umacniając ją pracami ziemnymi.
Sąsiedzi na prawo (półn.) 2 komp. 4 MBS z podobnym zadaniem. Lewe skrzydło wolne.
Na kierunku Kościerzyna – Kartuzy dozoruje 1 komp. 4 MBS będąc jednocześnie odwodem baonu Na kierunku Kartuzy – Żukowo – Gdańsk dozory plut. wzmocnienia i obsada Komisariatu Straży Granicznej Kartuzy.
Zamiar Gros oddziału bronić nakazanego odcinka
1. Rozpoznawać i opróżniać plutonem wzmocnienia Straży Granicznej i Komisariatu Straży Granicznej w Sierakowicach kierunek Gowidlino– Sierakowice – Łapalice
2. Dozować i rozpoznawać odcinek od miejscowości Chmielno włącznie do miejscowości Ręboszewo włącznie jednym plutonem strzeleckim.
3. Nawiązać łączność z Komisariatem Straży Granicznej z miejscowości Sulęczyno.
Ugrupowanie
2 plutony strzeleckie + pluton niem + plut. moździerzy + plut dz. ppanc. na stanowiskach w rejonie Cegielnia Łapalice (stoki zach.).
Pluton I dozór lewego odcinka kompanii. Miejsce postoju plutonu miejscowość Zawory
Przy tym na rozkaz dowódcy Obrony Wybrzeża pluton II + 1 ckm + 2 dz. ppanc. został wyrzucony na grzbiet Garcz - Bukowinki zach. miejscowość Łapalice. Pod naporem ma odejść na przygotowane stanowiska w rejonie cegielni Łapalice.
Łączność z Komisariatami Straży Granicznej i dowódcą baonu telefoniczna przy pomocy linii stałych.
Plutony przystąpiły do prac ziemnych wg. moich wskazówek. Zakwaterowanie w pobliskich domach. W dniu 26 sierpnia zostały opracowane prace ziemne, sieć drutów, plany ogni, przeciwuderzenia, ewakuacja i zaopatrzenie. Zostały omówione zadania z każdym dowódcą plutonu i drużynowymi.
Do 31 sierpnia 39 r. kompania i przydzielone plutony wykonały
- rowy strzeleckie dla stojącego i łączników
- płot kolczasty przed II plutonem i III na całym odcinku między jeziorami
- rów ppanc. (szer. 4 m, głęb. 3 m) 300 metrów odcinka przed stanowiskami III plutonu.
Do zabarykadowania dróg były użyte drzewa z pobliskich lasów.
Druty kolczaste były dostarczane z Gdyni. Zaznaczałem, że po zmobilizowaniu brała udział ochotniczo ludność cywilna z okolicznych wiosek, a nawet i Kartuz przy pracach polowych, a zwłaszcza przy kopaniu rowu ppanc., który na całej projektowanej przeze mnie długości nie został wykonany. Do 31 sierpnia i nocy na 1 września poza patrolami ludzie kwaterowali na normalnych kwaterach. Żywność była dowożona do poszczególnych plutonów z mojego miejsca postoju Cegielnia – Łapalice.
1 września 39 r. Wydarzenia.
- Około godziny 3 kampania została zaalarmowana i odeszła na stanowiska bojowe.
? Około godziny 5 słychać kilka wybuchów armatnich z kierunku Żukowo. Jak później dowódca baonu podał do wiadomości, to pociski padły na dworzec kolejowy Żukowo. Zniszczeń nie było. Została tylko zabita kobieta z dzieckiem. Patrole niemieckie przekroczyły granicę z kierunku Gdańska.
- Około godz. 10 stwierdziłem 63 samoloty niemieckie w przelocie nad swoim odcinkiem w kierunku Gdynia. Wkrótce powracały lecz nie w szyku zwartym, a w pojedynczych grupach. Jeden starał się prawdopodobnie przeprowadzić obserwację, gdyż lot był niski wzdłuż szosy na Łapalice – Sierakowice.
- W tym samym czasie dowódca plutonu wzmocnienia Straży Granicznej ppor. Witkowski, zameldował, że nieprzyjaciel przekroczył granicę na szosie Gowidlino – granica. Został jednak odrzucony poza granicę. Jeden z żołnierzy jego plutonu został zabity przy opuszczaniu (zamykaniu) zapory granicznej na szosie (punkt przejściowy w czasie pokoju), gdyż nieprzyjaciel ją otworzył i próbował zniszczyć.
Podałem ten wypadek do wiadomości kompanii jako piękny przykład śmierci, który jest jednym z dowodów, że na naruszeniu granicy nie zgadzamy się.
- Również i w drugim miejscu nieprzyjaciel przekroczył granicę. Został również odrzucony (miejsca nie pamiętam).
- W godzinach wieczornych dowódca plutonu melduje, że pod naporem wszedł do miejscowości Sierakowice.
- W godzinach południowych słychać kanonadę artylerii ciężkiej z kierunku Gdańsk. To pancernik Schleswig - Holsztein bombardował nasze Westerplatte.
W godzinach południowych na rozkaz dowódcy baonu odszedł III pluton na kierunek Żukowo (Dzierżążno).
2 września 39
– słychać strzały art. i kb. z kierunku Żukowa
- Dowódca plutonu Straży Granicznej Sierakowice melduje, że nieprzyjaciel naciera i prowadzi z nim walkę.
W godzinach wieczornych melduje, że pod naporem zostały opuszczone Sierakowice. Pluton wycofał się do miejscowości Miechucino. Na odcinku dozorowania spokój.
3 września 39
– Słychać odgłosy walk na kierunku Żukowo oraz na kierunku Kościerzyna.
- Dowódca baonu podał mi do wiadomości, że kampania 1 w walkach na południe od Kartuz.
- Dowódca plutonu wzmocnienia Sierakowice melduje, że nieprzyjaciel naciera wzdłuż drogi Miechucino na Łapalice. Utrzymuje z nim styczność ogniową, oporu stawić nie można z powodu słabych sił. Ocenia nieprzyjaciela na kompanię z ciężką bronią maszynową.
- W godzinach wieczornych pluton przeszedł przez moje stanowiska do dyspozycji dowódcy baonu.
- Nieprzyjaciel zajął Cieszenie – Reskowo.
- Prowadzę obserwację. Ogni moździerzy i ckm nie prowadzę ze względu na dużą odległość i by nie zdradzać stanowisk obronnych.
4 września 39
– Słychać walki z kierunku południowego - Kartuzy i Żukowo. Dowódca baonu zawiadamia o ciężkich walkach na tych kierunkach, i że nieprzyjaciel zbliża się do Kartuz. Ma przed sobą Brygadę Gdańską.
- Około godziny 17 otrzymuję rozkaz ściągnięcia kompanii i odejścia do miejscowości Grzybna – płc. Kartuzy.
Nieprzyjaciel przez cały dzień do moich stanowisk nie zbliża się, jak również nie rozpoznaje. Dopiero przy ściąganiu kompanii do cegielni Łapalice nieprzyjaciel z kierunku Łapalic otworzył ogień i wysunął patrole. Ckm na stanowisku zmusił go po kilku seriach do odejścia z powrotem do Łapalic.
Około godziny 19 byłem gotowy do odejścia. Tabor o godz. 18 odszedł z sierż. Kubickim drogą leśną na zach. od Kartuz do Prokowa, skąd zaś do Grzybna.
Reszta kompanii wzdłuż lizjery lasu do Prokowa, a następnie do Grzybna. Tu zastałem kompanię 2, którą dowódca kompanii ściągał z pobliskich wzgórz.
Około godz. 22 maszerowałem za baonem do miejscowości Kamień przez Szarłatę, Trzy Rzeki.
5 września 39
Około godziny 2 zanim zaczęło świtać znalazłem się wraz baonem w rejonie Kowalewo – Psalmy.
Skład kolumny był następujący pluton Straży Granicznej Sulęczyno, Straż Graniczna Kartuzy i Sierakowice. 1 kompania, tabor, 3 kompania, 2 kompania, plutony ckm były przy kompaniach
W tym czasie kompania 1 dochodziła do miejscowości Kamień Glinna.
Zostaje ostrzelana (jak się później okazało) przez naszą obsadę odcinka Kamień. Część ludzi z kompanii 1, taborów wraca w popłochu do tyłu. Zeznają, że zostali silnie ostrzelani przez Niemców z szosy za jeziorem Kamień. Upłynęło dobre 1 godziny i żadnych meldunków tak od dowódcy 1 kompanii, jak i oficerów Straży Granicznej. Wracają nadal pojedynczy ludzie potwierdzają, że zostali ostrzelani przez Niemców.
Zostaję wezwany wraz z dowódcą 2 kompanii do dowódcy baonu. Dowódca baonu postanawia się przebić. Dowiaduję się również, że przemarsz został uregulowany z dowódcą Wybrzeża w dniu 7 IX 39 w godzinach popołudniowych.
W związku z tym dowódca baonu wydał następujący rozkaz
kompania 2 zabezpieczy kierunek Kamień, z resztą zbierze się w obok położonym lasku i zaczeka na dowódcę 3 kompanii. Miałem zebrać kompanię i tabor lekki kompanii i dołączyć do lasku. Wykonałem to jak najszybciej, gdyż dowódca baonu podkreślił, że zależy mu na czasie, zanim zacznie świtać. Dołączyłem wkrótce do lasku, gdzie miała być 2 kompania. Po drodze spotkałem dowódcę baonu. W lasku nie zastaliśmy 2 kompanii. Z tą częścią baonu rozpoczęliśmy marsz ubezpieczony na kierunek Leźno – Kielno. Po drodze nie spotkaliśmy nikogo. Wreszcie z miejscowości Kielno baon został skierowany do Bieszkowic, gdzie do 23.00 odpoczywał. Tu mniej więcej w tym samym czasie dowódca Obrony Wybrzeża dał nowy rozkaz dla baonu, który odszedł na nowe stanowiska na odcinek Szemud, Kamień, Sarnia Górna. Była godzina 24.00.
Pluton III kompanii nie powrócił. Został rozbity w walkach pod Kartuzami. Dowódca plutonu ppor. Nogaj został ciężko ranny. Kilku ludzi uciekło już z niewoli z Kartuz na odcinek kompanii Kamień w dniu 6 IX 39. Nazwisk nie pamiętam.
6 września 39
Do godziny 9 objąłem odcinek kompanii około 6 km. dług.. tj. od lasku dochodzącego do szosy na Kamień Szemud jako prawa granica, oraz Sarnia Góra jako lewa granica kompanii.
Sarnia Góra była wzmocniona przez resztki jakiegoś plutonu Straży Granicznej i jedno działko ppanc.. Cały odcinek był obsadzony przez 2 plutony strzeleckie, pluton ckm, 1 moździerz. Reszta przydzielonych oddziałów jeszcze w Kartuzach odeszła od kompanii. Resztę dnia kompania umacniała się, prowadziłem obserwację, patrolowałem przedpole. Nawiązałem łączność z baonem mjr. Zauchy. Mam styczność bezpośrednią z 2 kompanią.
7 września 39
Słaby ogień moździerzy na odcinek kompanii. Około godziny 14.00 1 motocykl został zestrzelony, który próbował przejechać szosą w kierunku na Szemud z Kielna. Motocykl, całe uzbrojenie oraz dokumenty zabitego odesłałem do dowódcy baonu. Był to żołnierz z Brygady Gdańskiej.
8 września 39
Przez cały dzień walka z nacierającym nieprzyjacielem. Silny ogień moździerzy. Odcinek kompanii utrzymany. Natomiast na styku mojego prawego skrzydła i lewego 2 kompanii udało się Niemcom wedrzeć prawie do naszych stanowisk (lasek od drogi Szemud – Kamień). Przeciwuderzenie wsparte moim ckmem ze stanowisk 1 plutonu ppor. Perkowskiego odrzuciło nieprzyjaciela aż za drogę. Straty 3 kompanii - 1 zabity.
Walki ucichły pod wieczór. Niemcy nie próbowali nacierać. Około godziny 20.00 zostałem powiadomiony przez mojego telefonistę, że do aparatu prosi mnie dowódca 2 kompanii. Dowódca 2 kompanii oświadczył mi, że wobec niejasnej sytuacji, braku dowódcy baonu lub adiutanta przy aparacie, wycofa się za swojego odcinka. Odpowiedziałem mu, że dla mnie jest sytuacja jasna, że ja bez rozkazu tego nie uczynię. W tym momencie nastąpiła przerwa w połączeniu.
9 września 39
Około godziny 1 w nocy przyniósł mi rozkaz do odwrotu ze stanowisk sierż. Keck.
Wydałem rozkaz zbiórki kompanii i zwijania linii telefonicznych. Około godziny 2.30 odszedłem szosą Kamień, leśnictwo Piekiełko do leśniczówki Stara Piła.
Ponieważ liczyłem się, że krzyżówka dróg Bieszkowice – Koleczkowo – Kamień – leśn. Piekiełko może być obsadzona przez Niemców postanowiłem przebić się, gdyż o wyminięciu krzyżówki ze względu na silne podszycie lasu było niemożliwe. Za tym w odpowiednim ugrupowaniu i pogotowiu bojowym doszedłem do krzyżówki, gdzie spotkałem kompanię por. Jaroszewskiego z III MBS.
Dowiedziałem się od por. Jaroszewskiego, że ma rozkaz tak długo zostać na stanowiskach, aż nie zejdą ostatnie oddziały z przedpola.
Przy schodzeniu ze stanowisk kompania została ostrzelana z domków miejscowości Glinna i Kamień, jak również ze wzgórz z prawej strony, a więc rejonu stanowisk 2 kompanii. Noc i las nie spowodowały żadnych strat.
Około godziny 10.00 doszedłem do leśniczówki Stara Piła. Tu otrzymałem nowy następujący rozkaz „Zamknąć drogę na miejscowość Zagórze na rozwidleniu dróg do miejscowości Łężyce i Reszki. W Reszkach jest 2 kompania, w Łężycach 1 kompania. Zająłem stanowiska w częściowo przygotowanych okopach. Po ubezpieczeniu się nawiązałem łączność z dowódcą baonu, który był na północ od leśniczówki Stara Piła na drodze odchodzącej do miejscowości Łężyce. Przede mną nie ma nikogo.
Tu dowiedziałem się, że tabor TB2 został zniszczony w Bieszkowicach w dniu 8 IX 39 r. przez wypad plutonu niemieckiego. Tam zaginął sierż. Kubicki, gdyż do kompanii nie dołączył. Reszta dnia i noc przeszła spokojnie.
10 września 39 r.
O godzinie 15.00 zostały spędzone czujki, przy czy 1 żołnierz został b. ciężko ranny w twarz. Został wyewakuowany do miejsca postoju dowódcy baonu przez mój patrol sanitarny. Wkrótce nastąpiło uderzenie nieprzyjaciela w sile około 2 kompanii. Odległość od stanowisk około 300 – 100 m., gdyż w tym miejscu znajdowała się polana leśna między moimi stanowiskami a skrajem lasu, skąd nieprzyjaciel wyruszył do natarcia. Na mój rozkaz ckmy i kompania otwarła ogień. Skutek natychmiastowy. Nieprzyjaciel cofa się w głąb lasu. Kompania widzi zabitych. Po około 10 – 15 minutowej walce Niemcy w ogóle się wycofali. Natomiast otwarli ogień artylerii. Według mnie strzelał 1 dywizjon, w tym 1 bateria ciężka. Ogień trwał do 23.00 w nocy. Straty żadne, gdyż pociski padały przed stanowiska lub za stanowiska w las. Gdy się ściemniło wysłałem 3 patrole. Powróciły po pół godzinie. Przyniosły 3 lkm wz. 0515, kilkanaście kb., kilkanaście marek, kilka skrzynek z amunicją. Wszystko odesłałem do miejsca postoju dowódcy baonu. Przy spotkaniu się z dowódcą baonu w dniu 11 IX 39 r. kompania za tę walkę otrzymała pochwałę. Spotkałem to, podkreślam, gdyż stwierdziłem poprawienie się nastroju w kompanii. Od tej chwili na patrole chcieli iść wszyscy, na ogień artylerii w ogóle kampania nie reagowała. Noc przeszła spokojnie.
11 września 39 r.
Około godziny pierwszej przeszedł baon marynarzy przez stanowiska na wypad na miejscowość Reszki. Po godzinie powrócił z kilku zabitymi i rannymi. Jak się dowiedziałem od kom. ppor. dowódcy baonu, to wypad się nie udał, gdyż miejscowość Reszki były odratowane, obsadzone ckm i działkami ppanc.
Około godziny 10.00 otrzymałem rozkaz odejścia ze stanowisk, skąd kompania odmaszerowała drogą leśną do nadleśnictwa Deptowo – Chylonia. Tam zebrał się cały baon. około godziny 21.00.
Około godziny 23.00 wydzieliłem 1 drużynę i 1 działko ppanc. na wypad, który miał prowadzić mjr. Hochfeld i ppor. Jaworski. Resztę kompanii rozkwaterowałem w Chyloni, gdzie zarządziłem wypoczynek.
12 września 39
Około godziny 9.00 kompania została zaalarmowana i miała być przewieziona autobusami w kierunku Zagórze do natarcia na Rumię. Ponieważ autobusy przewoziły 1 i 2 kompanię oddałem się marszem pieszym naprzeciw. Po dojściu do miejscowości Cisowa, został wykonany nalot lotniczy na tę miejscowość. Kompania ukryła się w pobliskich rowach. Po nalocie rozpocząłem marsz i po dojściu na wysokość folwarku Janowo otrzymałem rozkaz od ppłk. dypl. Sołodkowskiego natarcia na Rumię jako kompania odwodowa za 1 kompanię. W czasie natarcia była kompania pod stałym ogniem bocznym ckm i artylerii z rejonu Zagórza. Po dojściu do Rumii dostałem ogień boczny z kierunku kościoła. W tym czasie widzę dowódcę kompanii 1 i dowódcę baonu prawoskrzydłowego mjr. Zagłobę Suweńskiego powracających z kierunku prawego bez oddziałów. Na zapytanie moje, jaka jest sytuacja na prawo, nie potrafili mi nic powiedzieć. Starałem się sam zorientować i utrzymać na doraźnie zajętych stanowiskach. Wobec zapalenia się Rumii w dymie i pożarze było niemożliwe utrzymanie się w samej Rumii. Odskoczyłem do tyłu do pobliskich domów. Tu, widzę z lewej strony wycofujące się oddziały, a z prawej strony znowu otrzymałem ogień z pobliskich domów. Wobec takiego położenia zdecydowałem się odejść do folwarku Janowo, pod takim samym ogniem jak i nacierałem. Po dojściu do folwarku Janowo zająłem stanowiska ogniowe w czasie którego, kompania została ostrzelana ogniem artyleryjskim, który trwał krótko. Straty kompani 2 ckm i 20 ludzi nie powróciło oraz dowódca I plutonu łączności. Była to ciężka przeprawa kompanii, gdyż zostałem po tym natarciu z 1 ckm i 80 ludźmi. W folwarku Janowo pozostałem na stanowiskach do godz. 5.00 dnia 13 IX 39. Natarcie i powrót trwało do zmroku.
13 września 39.
O godzinie 5.00 dostałem rozkaz odejścia do miejscowości Chylonia. Po dojściu do miejscowości Cisowa otrzymałem rozkaz od dowódcy baonu, że przechodzą jako czata na północny - zachód skraju miejscowości Cisowa. Tu po wydaniu rozkazów do zajęcia stanowisk wszedłem w styczność z nieprzyjacielem, który posuwał się drogą z Zagórza. Po godzinie stałej strzelaniny otrzymałem znowu rozkaz do odejścia przez Chylonię na Kępę Oksywską. Z Gdyni odeszła do tego czasu reszta oddziałów.
Około godziny 16.00 znalazłem się z kompanią w szpitalu Babi Dół, gdzie dołączyła reszta baonu. Czasowo kompania zajęła stanowiska nad morzem, gdyż podobno zaistniało jakieś zagrożenie desantu. Około godziny 20.00 otrzymał baon rozkaz przejścia na stanowiska obronne do miejscowości Pogórze.
14 września 39
Na tych stanowiskach baon pozostał cały dzień. Około godziny 11.00 kompania została ostrzelana kilku nawałami artyleryjskimi. Straty 1 celowniczy z rkmem. Około godziny 22.00 przeszedł baon w rejon południe Dębogórze. Podczas marszu kompania przeszła kilka nawał artyleryjskich bez strat. Z tego rejonu baon z rozkazem Dowódcy Obrony Wybrzeża ma wykonać wypad.
15 września 39.
Z zajętej postawy wyjściowej zachodniego Dębogórza baon ruszył na stanowiska niemieckie. Tu zostały kompanie odrzucane silnym ogniem ckm i dział ppanc. Wypad nie udał się. Straty 1 ckm. Wypad odbył się około godziny 3 ciej w nocy. Po wypadzie zebrałem kompanię i około godziny 9.00 zająłem stanowiska na północnych wzgórzach Obłuże. Tam zebrały się 1 i 2 kompania.
16 IX 39
W godzinach popołudniowych baon przeszedł w rejon Suchy Dwór. Tu o zmroku i lekkim deszczu został wykonany nalot gdzie zostałem ranny i kontuzjowany. Przed odjazdem do szpitala zdałem kompanię ppor. Stodulskiemu. W dniu 19. 9. 39 w godzinach popołudniowych padła obrona Kępy Oksywskiej. Dowódca Obrony Wybrzeża pułkownik Dąbek Stanisław bronił jej do ostatecznych możliwości. Jak nastąpił koniec walk, będzie mógł opisać ppłk. Szpunar, dowódca 2 Pułku Strzelców Morskich.
Cz. III.
1) Trudności mobilizacyjnych nie miałem, pomimo to mobilizowałem dodatkowo pluton pionierów. Tu podkreślam zaradność kpr. pchor. Wróbel, dowódcy plutonu pionierów, który po otrzymaniu ode mnie wskazówek wywiązał się ze swojego zadania b. dobrze. Przy kontroli nie potrzebował dalszych wskazówek, a mobilizacje przeprowadzał zgodnie z przewidzianym czasem elaboratem mobilizacji plutonu.
2) Muszę podkreślić czyny kilku żołnierzy z plutonu III, którzy po dostaniu się do niewoli w Kartuzach zbiegli i w ubraniach cywilnych dołączyli do kompanii na odcinku Kamień.
3) Nie wiem dlaczego dowódca 1 kompanii i oficer Straży Granicznej nie meldowali natychmiast o ostrzelaniu przez własną obsadę przy miejscowości Kamień.
4) Przy działaniach na szerokich odcinkach i terenie zakrytym lepiej nie grupować taborów kompanijnych przy baonie. Gdyby dowódca baonu nie zarządził zgrupowania taboru w miejscowości Bieszkowice, nie zostałby zniszczony przez wypad plutonu niemieckiego.
5) Do dziś nie rozumiem organizacji natarcia na Rumię. Przecież nacierało 4 baony pod dowództwem ppłk. dypl. Soładkowskiego. Nie widziałem żadnego wsparcia jak i punktu ciężkości natarcia
6) Wypady nocne baonów w pierwszych dniach udawały się. Po 8 IX 39 wypad żaden nie udał się. Niemcy nauczyli się organizować na nowe.
7) Po zejściu na Kępę Oksywską obsada obrony była stale pod ogniem artylerii i lotnictwa niemieckiego, jak również lekkich jednostek morskich.
8) Z wyżywieniem i uzupełnieniem amunicji nie było trudności, gdyż były składy w Kadrze Floty, jak również na Kępie Oksywskiej. Oddziały odżywiały się i zaopatrywały tylko w nocy. Do ostatniej chwili w oddziałach widziałem chęć walki, mimo widocznej przewagi nieprzyjaciela i ogromnego wyczerpania fizycznego.
Uwaga
Szkiców nie dołączam, gdyż je zagubiłem. Z pamięci nie chcę odtwarzać terenu, gdyż mogą zajść poważne niedokładności. Natomiast z mapy 1100.000 sytuacja da się bardzo łatwo odtworzyć.
Źródło
Polish Institute and Sikorski Museum London, Archives Ref. No MAR. A II, 73i, SR 17901, f. 1 – 15.