Kaszuby to kraina etnograficzno-geograficzna Pomorza Wschodniego, historycznie – Pomorza Gdańskiego – zamieszkiwana przez Kaszubów – potomków dawnej ludności słowiańskiej. Zajmują one środkową część Pobrzeży Połud-niowobałtyckich: Mierzeję Helską, Pobrzeże Kaszubskie, Wybrzeże Słowińskie, Wysoczyznę Żarnowiecką, Wysoczyznę Damnicką i Pradolinę Łeby – Redy oraz środkowo-wschodnią część Pojezierza Pomorskiego zwaną Pojezierzem Południo-wobałtyckim: Pojezierze Kaszubskie, Pojezierze Bytowskie, Wysoczyznę Polanowską, Równinę Charzykowską oraz pół-nocne części Pojezierza Krajeńskiego i Równiny Tucholskiej (E. Klaman, S. Rzymowski, J. Skupowa, J. Szukalski, Kaszuby. Leksykon geograficzny, Gdańsk 2002, s. 57 - 58.: Zob. też: J. Mordawski, Geografia Kaszub, Gdańsk 2008, s. 45 – 62.).
Administracyjnie region Kaszub obejmuje powiaty pasa nadmorskiego, tj. powiat pucki, wejherowski, kartuski, kościerski, bytowski, gdański oraz część powiatu lęborskiego i chojnickiego, zamieszkującego przez ok. 500 tys. ludności kaszubskiej.
Środkową część Kaszub – zwaną Pojezierzem Kaszub-skim lub Szwajcarią Kaszubską – zajmuje powiat kartuski. Ze względu na walory turystyczno-krajoznawcze teren powiatu kartuskiego stanowi najpiękniejszą część Kaszub.
Pojezierze Kaszubskie jest najliczniej odwiedzanym rejonem Pojezierza Pomorskiego. Obok naturalnych walorów krajobrazowych przyczynia się do tego bliskość Trójmiasta oraz dawne tradycje letniskowe. W okresie Drugiej Rzeczy-pospolitej był to najbardziej atrakcyjny region pojezierny w za-chodniej części Polski. Teren Pojezierza wyróżnia się pagórkowatą rzeźbą – polodowcowe wzgórza morenowe osiągają tu najwyższe w północnej Polsce wysokości – Wieżyca – 329 m n.p.m.
Natomiast – jak słusznie informuje nas Geografia turystyki Polski (T. Lijewski, B. Mikułowski, J. Wyrzykowski, Geografia turystyki Polski, Warszawa 1992, s. 219.) – „stolicą regionu kaszubskiego są Kartuzy z ciekawym Muzeum Kaszubskim”.
2. Lokalizacja miasta Kartuzy
Kartuzy leżą na Wyżynie Pojezierza Kaszubskiego, 30 km na zachód od Gdańska, w pobliżu Wieżycy – największego wzniesienia na Pojezierzu Południowobałtyckim (329,6 m n.p.m.). Miasto rozłożyło się na falistym obszarze moreny dennej, której dno zajmują dwa jeziora rynnowe leżące 201,5 m n.p.m., zaś największe wzniesienie – Wzgórze Wolności – leży na wysokości 201 m n.p.m.
( Archiwum Muzeum Kaszubskiego im. Franciszka Tredera w Kartuzach (dalej AMK Kartuzy), Akta Muzeum Kaszubskiego im. F. Tredera w Kartuzach, nr 31, Kurkowe Bractwo Strzeleckie w Kartuzach 1920-1939.).
Miasto położone jest w centralnej części Pojezierza Kaszubskiego, na wysoczyźnie morenowej nad pięcioma jeziorami: Karczemnym, Klasztornym Małym, Klasztornym Dużym, Mielonko i Cichym. Kartuzy zamieszkuje 15,8 tys. mieszkańców (E. Klaman, S. Rzymowski, J. Skupowa, J. Szukalski, op. cit., s. 54.).
O urodzie miasta decydują jednak jeziora Klasztorne i Karczemne, na przesmyku których przed wiekami usytuował swą siedzibę zakon kartuzów. Mimo odosobnienia, sprowa-dzony zakon – przez bez mała pięć wieków istnienia na ziemi kartuskiej – siłą rzeczy musiał wywierać pewien wpływ na postawę miejscowej ludności kaszubskiej. Sprowadzony na te ziemie w XIV w. zakon utworzył klasztor „Raj Maryi” i powodował utrwalanie wpływów kościoła katolickiego wśród miejscowej ludności. Gotycki klasztor kartuzów z XIV/XV w. jest jednym z niewielu świadectw obecności tego zakonu na ziemiach polskich (Leksykon Świętych, T. 1, Kraków 1996, s. 257.). Różne bywały losy tej ziemi kartuskiej i jej
mieszkańców, ale siła wiary w Boga była tu nieprzejednana i trwa po dzień dzisiejszy. Mimo akcji germanizacyjnej prowadzonej przez zakon krzyżacki, a później przez państwo pruskie, Kaszubi potrafili obronić się przed wynarodowieniem i przetrwać czasy dla nich niekorzystne. Dotyczy to również naszej historii najnowszej, okresu drugiej wojny światowej, a później okresu PRL, kiedy to zdecydowana większość Kaszubów nie poddała się polityce rządów prowadzących walkę z Kościołem i wiarą katolicką.
Po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. przez państwo polskie, Kaszuby i Kartuzy stały się dla Polaków terenem dziewiczych badań, a pozostałości po zakonie kartuzów stanowiły nie lada atrakcję. Interesowało się nimi wielu historyków, reporterów i znanych pisarzy.
Jakże urzekająco o Kartuzach, małym miasteczku na Kaszubach, napisała w 1925 r. w swym reportażu jedna ze znanych polskich pisarek, autorka „Roty” Maria Dąbrowska:
„ ... Kartuzy, od dwóch lat dopiero miasto, a przedtem poklasztorna osada – są stolicą tej okolicy, którą Niemcy nazwali pretensjonalnie: Kaszubską Szwajcarią.
W Kartuzach jest malutki, lecz bardzo stary park, omszony i rzucający jakby cień na całe miasteczko. Około tego parku nieco pochyło stąpają uliczki na przemian ciemne lub skąpane na ukos w słońcu jak inspekty.
Jedną z nich idzie się po stopniach i ta jest najweselsza, taka nagrzana i tyle zieloności z niej spływa.
W Kartuzach domki są owinięte w bluszcz i w fiołkowe klematisy. Rynek jest płaski i pusty, ze swym rozsądnym kościołem ewangelickim, z rzędami równych drzew, ze sklepikami naokoło. Gdy otworzyć drzwi do sklepiku, donośny dzwonek przywołuje właściciela z głębi mieszkania, a gdy kto mocniej zamknie drzwi – to słychać na całe miasto.
W nowoczesnym szykownym hotelu „Kaszubski Dwór” mała orkiestra gra co dzień przy obiedzie modne tańce i wyjące rosyjskie romanse, a na drugim końcu miasta zupełnie inny stoi w staroświeckiej uliczce stary „Hotel Pomorski”. Za drobną szybką holenderskich okien we wszystkich salkach parteru, spoza każdych zamkniętych drzwi słychać donośne i niepewne gawędy pijaków. Uliczne, kontemplacyjne życie małego miasteczka tu doświadcza przy słodkim i gorzkim piwie swych niewyszukanych radości.
Pewnie, mocno, zażywanie rozsiadły się białe mury tej gospody pod swym czerwonym dachem, a w barze i restauracji rozpierają się olbrzymie staroświeckie kanapy, kryte czarnym włosiem, piękne, okrągłe stoły i mahoniowe krzesła. Zaś na ścianie wiszą dwa majstersztyki – płasko rzeźbione w korku krajobrazy.
Mniejsza o rzeźby w korku – ale jeżeli chodzi o antyki, to można tu znaleźć naprawdę ładne rzeczy w każdej wiejskiej oberży. Wszędzie tu one są i świadczą swym trwaniem na odwiecznym miejscu, że ziemia ta, niegdyś tak pełna posępnych wydarzeń, w ostatniej dobie nie przeszła żadnej rewolucji gospodarczej. Przy zewnętrznej, technicznej, tak wysokiej kulturze, przy wielkim zdemokratyzowaniu – są to zarazem pod wielu względami zaścianki przedstuletnie.
Gdy mówimy o antykach, to prawdziwa dawność jest nie w mieście – ale czai się i trwa nieco za jego murami, na prawo od parku, na południowej stronie.
Tam to, gdy miniemy plac i figurę świętego Brunona, ujrzymy, jak leży przed nami spód zieleni stary kościół dawnego klasztoru kartuzów. Leży, bo żaden chyba gmach na świecie nie daje tak dziwnego wrażenia – że to jakieś żywe i niespożyte ciało spoczywa na murawie. Kościół jest długi i niski, a jego mury zrobione są z cegły. Cegła z biegiem wieków staje się ciemna jak zastygła posoka albo brunatna jak stary razowiec, albo jasna, różowa, cielista. Taka jasna jest tutaj właśnie; a nad starym, gotyckim murem barokowy, łamany dach miedziany jest tak wygięty jak wielkie, zielone wieko trumny.
Klasztor powstał tu w XIV wieku z fundacji Jana z Rusoczyna (pod Gdańskiem), który mu ofiarował niejedną wieś – także i Gdynię nad morzem.
Klasztor był niemiecki. Niemieccy mnisi, sprowadzeni z Czech, nadali dzikiej puszczy, w której osiedli, sentymentalne imię Ogród Marii.
Bogaci gdańszczanie budowali im eremy, zdobili kościół. Tak było jeszcze za ostatnich książąt pomorskich. ...
... Z wielkich zabudowań klasztornych została tylko jedna, nieszeroka ulica i nią właśnie zbliżamy się do furty w murze.
Bo mur jest z jednej strony uliczki, a z drugiej stare zwiędłe, chude domki z ziemnego głazu. I to jest najpiękniejszy kartuski zaułek, pełny niebieskiego cienia i złocistego słońca, pełny astrów i nasturcji na siwej ścianie i w malutkim oknie – pełny jeziora, które wygląda spomiędzy domów szafirową źrenicą i klęska drobną falą wzdłuż brzegu, okrytego na zakręcie wspaniałym, bukowym lasem.
W prostym kościele o gwiaździstym sklepieniu, opartym końcami łuków na pyskach dziworaków – jest z prawej strony piękny, barokowy ołtarz z 1680 roku.
Czarny marmur stał się tu lekkim, alabaster świetlistym, figury świętych są pełne czaru, a na samym szczycie stoi niemal w podskoku radosna, lekkomyślna, wzniośle młodzieńcza i natchniona postać Chrystusa.
W prezbiterium ściana jest wybita złocistym i zielonym kurdybanem w motywy zwierząt i roślin.
A w drugim końcu świątyni pod brunatną rzeźbą chóru na poślednim już na zawsze dawny wielki ołtarz. Pochodzi z najstarszych, gotyckich czasów klasztoru. Wszystko, co się za nim dzieje, jest wyrzeźbione w dwa rzędy – i wszyscy święci trzymają w rękach swe słowa na wstędze napisane.
Wszystko jest naiwne, złocone, polichromowane i tak szalenie wzruszające jak wszystko, co jest dziecinne.
Na tym niepoczesnym miejscu pod chórem, przy tym gotyckim ołtarzyku, i tu tylko jedynie, chce się naprawdę uklęknąć i o coś bardzo upragnionego do zatroskanych, kolorowych świętych pomodlić i za coś bardzo dobrego podziękować.
Lecz czymś, co napełnia tumultem ekstatycznych i namiętnych przeżyć tę surową nawę – czymś, co w niej najbardziej żyje i tętni, są stalle.
Rzeźbione w czarnym dębie z rozmachem i niepohamowaną fantazją – są podobne do oliwskich i są pewno gdańskiej roboty.
Jak dużo rzeczy utaiło się na długie wieki, na długie jeszcze wieki w tych ławach z drzewa!
Święci i zakonnicy doświadczają tam wszystkich swych pokus i wszystkich cudownych przygód – anioły i maszkarony łączą główne ornamenty swymi twarzami, pełnymi sprzecznych uczuć, wzniosłych, kapryśnych, złośliwych i miłosiernych na przemiany. Ornament roślinny zrobi bok ław, a na oparcie nawet na brzegi pulpitów powyskakiwały modlące się, leżące, śpiące mnichy. Cała w murach i dzikich borach zamknięta epopeja ekstazy, ascezy, doświadczeń mistycznych i świętobliwych obrzędów – wybiegła tu na rzezaną powierzchnię drzewa.
I oto przez małe drzwi, żegnani smutną dłonią dębowego Boga Ojca ze stalli celebransów, wychodzimy na jasne powietrze. Mijamy ostatni erem, jaki zachował się do dziś. Mały, srogi budynek ciemnopurpurowy obrastają teraz malwy i georginie, a słońce rozgrzewa jego skostniałą starość. ...” (M. Dąbrowska, Jarzębinowa ziemia, W: Dzieło najżywsze z żywych. Antologia reportażu o Ziemiach Zachodnich i Północnych z lat 1919 - 1939, Poznań 1981, s. 119 – 122.: Na temat walorów turystycznych zob.: J. Smoleński, Morze i Pomorze, Jerozolima 1945.).
3. Określenie nazw: Kaszubi – Kaszuby (Cassubia)
Terytorium leżące pomiędzy dolną Odrą i dolną Wisłą, Morzem Bałtyckim, Wartą i Notecią to obszar styku morza z lądem, obszar na którym ścierały się dwa wielkie światy i przenikały się dwie wielkie kultury – niemiecka i słowiańska. Kaszubi stanowiący małą cząstkę Słowiańszczyzny, od wieków trwają pomiędzy nimi, ale i w nich, żyjąc w stałym zagrożeniu ze strony obu tych nacji – niemieckiej i polskiej. Przez wieki Kaszubi korzystali też z ich dorobków cywilizacyjnych i kulturowych, przyswajając sobie i wchłaniając je w taki sposób, że nie zatracili swej odrębności i własnej tożsamości (Z. Szultka, Kaszubi w społeczności Pomorza. Główne linie rozwoju, W: Pomorze – mała ojczyzna..., s. 47.). Tak więc Kaszubi – jak i inne społeczności pogranicza – czerpali pewne wzorce naśladowania od mieszkających z nimi Polaków i Niemców. Od tych ostatnich brali wszystko, co było takiego brania warte: dyscyplinę, poszanowanie prawa i instytucji, a przede wszystkim pracę. Właśnie praca była – i jest nadal – dla Kaszubów miarą patriotyzmu. Ora et labora – módl się i pracuj – to hasło do dzisiaj jest wpojonym, naturalnym i oczywistym obowiązkiem każdego Kaszuby. To właśnie dzięki temu obowiązkowi przetrwali w polskości wbrew procesom germanizacyjnym, a często i wbrew zakusom polskiej władzy – Polaków spoza Kaszub. Kaszubi przetrwali – bo byli lepsi – zorganizowani, nieprzejednani i solidarni. Trwanie na tej nieurodzajnej, piaszczystej – ale własnej ziemi przodków – nauczyło ich samodzielności w myśleniu i działaniu, zamknięcia się w sobie, wyzbycia się tego, co należy odrzucić – tego co jest niegodne i złe. Do dzisiaj więc Kaszubi potrafią dawać, brać – ale również odrzucać (N. Maczulis, Muzeum Kaszubskie..., s. 5.).
Pomimo wielu prób nie udało się jak dotychczas przekonywująco objaśnić etymologii i znaczenia nazwy Kaszubi – ludu – i Kaszuby – terytorium. Powstała hipoteza, że nazwa ta jest archaiczna, tak jak Lucicy, Wieleci czy Chorwaci i została wykształcona przez Słowian na określenie plemion słowiańskich osiadłych na tych terenach pomorskich w okresie wędrówek ludów czyli w V-VII w. Jest jednak zagadką, dlaczego ta nazwa w źródłach pisanych pojawiła się dopiero w połowie XIII w., skoro znana była w wielu ówczesnych miastach, a nawet w dalekim Rzymie. Co spowodowało, że się w ogóle pojawiła i rozprzestrzeniła się na tym rozległym terenie i trwa do dzisiaj?
Odpowiedzi udzielają nam papieskie i zachodniopomorskie źródła dyplomatyczne, które wiążą się z zakonami domini-kanów i franciszkanów. Mieli oni bezpośredni kontakt z miesz-kańcami tych terenów i wydobyli ich nazwę na światło dzienne. Nazwa oznaczała zarówno ludzi – Kaszubów – jak i teren ich zamieszkania – Kaszuby.
Tę nazwę etniczną zakon dominikanów wprowadził do swej i papieskiej kancelarii, nadał jej urzędową i międzyna-rodową rangę. Archaiczność tej nazwy pozwala przyjąć, że ukształtowała się ona już w okresie wędrówek ludów i nie była wymysłem dominikanów, którzy określili także jej zasięg terytorialny. W latach 70-tych XIII w. utworzyli oni jednostkę terytorialną tzw. „kontratę kaszubską” ciągnącą się od Tczewa i Gdańska, po Gryfię (Greifswald) i Pozdawilk (Pasewalk) na zachodzie. Dla dominikanów w XIII-XIV w. nazwa Kaszuby wiązała się z Pomorzem Zachodnim, co nie jest dziwne, gdy zważymy, że książęta wschodniopomorscy nie tytułowali się w tym okresie książętami Kaszub lub Kaszubów.
Inaczej rzecz się miała z książętami Pomorza Zachod-niego. W tym okresie tytulatura miała bardzo ważne znaczenie polityczne. W 1181 r. książę pomorski Bogusław I składając hołd lenny cesarzowi Fryderykowi I Barbarossie nazwany został Herzog von Slavien – księciem Słowian.
Pierwszym księciem używającym tej nazwy był Barnim I, który w latach 1249 – 1253 posiadał pieczęć z tytułem „dux Slavorum et Cassubie” – książę Slawii i Kaszub.
W przypadku nazwy Cassubie mamy do czynienia z ana-logią jak z nazwą Slawia, która wywodzi się od nazwy własnej ludu i była pojęciem geograficznym, odnoszącym się do całego obszaru zamieszkałego przez Słowian. Niemcy z Za-chodu określali ich Wendami. Gdy książęta Pomorza Zachodniego w pocz. XII w. rozciągnęli swą władzę na zachód od Odry, wówczas nazwali się książętami Slawii lub książętami Słowian – dux Slavorum, gdyż teren na wschód od Odry zwany był ówcześnie Pomorzem, czyli ziemią przy morzu. Taką to nazwę nadali mu nie tubylcy, ale sąsiedzi – Polanie i Kujawianie. Nazwa Pomorze była jednak nazwą geograficzną, a nie plemienną – etniczną. Taka była nazwa Kaszuby, do pocz. XIII w. pomijaną w źródłach, być może dlatego, że w wyższych sferach społecznych przyjęły się nazwy ogólne – Słowianie i Pomorze, a od niej Pomorzanie na określenie ludzi mieszkających przy morzu. Dopiero, gdy zaistniała potrzeba precyzyjnego określenia terytoriów, wydo-byto na światło dzienne nazwę Kaszuby. (Z. Szultka, Kaszubi w społeczności Pomorza...,: W: Pomorze – mała ojczyzna..., s. 47-51.), pierwszy raz występującą w bulli papieża Grzegorza IX z dnia 19 marca 1238 r. (Zob. szczegóły analizy na ten temat: G. Labuda, Kaszubi i ich dzieje, Gdańsk 1996, s. 132 i n.) W tym dokumencie papież nazwał księcia Bogusława I dux Cassubie – księciem Kaszubów (J. Spors, Pochodzenie nazwy Kaszuby w znaczeniu politycznym, W: Kaszuby, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk – Łódź 1988, s. 12.).
Nazwa Kaszuby (Szerzej na temat nazwy Kaszuby i jej zasięgu terytorialnego zob.: G. Labuda, Kaszubi i ich dzieje..., s. 204 i n.) wywodzi się z Meklemburgii, ale w drugiej połowie XIII w. była już synonimem księstwa zachodnio-pomorskiego, zaś od 1288 r. przylgnęła na stałe do wschodnich, przedodrzańskich terytoriów państwa Bogusława IV.
W innym źródle Johann von Mecklenburg i Nicolaus Werle określeni zostali jako Domina Cassubiae – Panujący na Kaszubach. Książęta pomorscy nazwali siebie „Panami Wendów (Słowian) i Kaszubów”. Książęta pomorscy Barnim I i Bogusław I nosili w 1267 i 1291 r. tytuły – dux Slavorum et Cassubiae – książąt Słowian i Kaszub (S. Melchert, Stolp und die Kaschubenfrage. Zur einer slavischen Volksgruppe in der Siedlungsentwicklung an der Stolpe, „Zeszyty Kulickie” Nr 1 1999, s. 243 - 244.: tenże, Die Kaschuben westlich und östlich des Zarnowitzer Sees und Brüggemanns Úbersetzung der Kirchentexte in Schmolsin, (artykuł na prawach rękopisu w posiadaniu autora), Krokowa 2003, s. 4 - 5.: Zob. też: Kaszubi, dzieje i kultura, Gdańsk – Wejherowo 1992, s. 8 - 11.). W niemieckim kalendarzu gotajskim Gothaer Hofkalender król Prus tytułowany był „Herzog der Wenden und Kassuben” „książę Słowian i Kaszubów” (S. Melchert, Die Kaschuben..., s. 5.).
W XIV w. coraz częściej określano ludzi i osoby pochodzące z Pomorza Zachodniego – Kaszubami. We wspomnianych już źródłach dyplomatycznych, papieskich, zachodniopomorskich, wschodniopomorskich, wielkopolskich, krzyżackich i innych, od XIII do XVI w. nazwę Kaszuby odnoszono do Pomorza między dolną Odrą po rzekę Łebę (Z. Szultka, Kaszubi w społeczności Pomorza... s. 53).
W okresie późniejszym nazwa Kaszuby została prze-niesiona na Prusy Zachodnie i związana była z dynastią książąt Pomorza Gdańskiego – nazywaną kaszubską – zapoczątkowaną prawdopodobnie na przełomie X i XI w., gdy to pierwszy jej przedstawiciel i przypuszczalny założyciel Gdańska miał przyjąć chrzest z rąk św. Wojciecha. Z tej dynastii na trwałe w historii Pomorza i Polski zapisali się Świętopełk II Wielki oraz Mściwoj II, który w 1282 r. podpisał z księciem Wielkopolski Przemysławem II układ w Kępnie. Na mocy tego układu w 1295 r. Przemysław II koronował się na pierwszego po okresie rozbicia dzielnicowego króla Polski, rozpoczynając tym samym proces jednoczenia państwa polskiego.
Ostatecznie ludność osiadłą nad wypływającą spod Miechucina rzeką Łebą na Pomorzu Zachodnim, która posługiwała się językiem podobnym do polskiego określono mianem Kaszubów (N. Maczulis, Kartuzy – z dziejów miasta..., s. 8.: Zob. szerzej na ten temat: Kaszubi, dzieje i kultura..., s. 8 -10.).
Trudno też jest dzisiaj określić, skąd pochodzi sama nazwa Kaszuba. Być może – co jest raczej mało prawdopodobne – pochodzi ona od słowa „Kaszebe” – gatunku trawy, który rośnie na błotach nad brzegami Bałtyku. Jakkolwiek jest to prawdopodobne, to brak jest potwierdzenia tezy w wielości istniejących dzisiaj dialektów kaszubskich. Na dzień dzisiejszy jest ich aż 76 odmian.
Inne źródła natomiast podają, iż nazwa Kaszuba pochodzi od „spódnicowych fałd”, które nazywane były potocznie „casz hubi ” – co po słowiańsku znaczyć miało „połóż się w fałdach”. Ostatnio językoznawcy utożsamiają to słowo ze słownictwem litewskim i rosyjskim. Z tymi bowiem językami jest spokrew-nione kaszubskie słowo „Kuzeb” – co oznacza z kolei szczep, plemię, natomiast słowo „Kaszeb” oznacza naczynie z kory drzewnej. Fakt, że Kaszubi nie utworzyli własnego państwa utrudnia w wielkiej mierze rekonstrukcję ich dziejów. Są one bowiem wtopione w dzieje Pomorza, Polski i Niemiec. Przeszłości ludu kaszubskiego nie tworzyły wielkie wydarzenia i wybitni wodzowie. Jednak informacje znajdujące się w różnych źródłach tworzą interesujący obraz przeszłości (Kaszubi – dzieje i kultura..., s. 10.), czekający na pewno jeszcze na swego badacza.
Tak więc Kaszuby to nazwa regionu Polski północnej związanego z ludem zamieszkującym na tych ziemiach od wieków, który doświadczył licznych krzywd i przeszedł czasy ciężkich prób. Jednak jako wspólnota – naród – wyszedł z nich obronną ręką. Ducha i otuchy dodawała mu chroniona przez wieki wiara katolicka, poszanowanie prawa wspólnoty, rodzima solidarność oraz wiara w utrzymanie polskości. Przez lata niewoli Kaszubi potrafili zachować jedność w działaniu, zachować swój odrębny język, co było wynikiem uporu, żelaznej konsekwencji w działaniu, ale skutkiem nie była walka o wolność, ale trwanie w polskości. To ta właśnie wiara katolicka stała się dla Kaszubów „polską wiarą”, która w okresie zaboru pruskiego i panowania niemieckiego stanowiła ważny oręż w walce z protestanckim zaborcą.
Dzisiaj Kaszubi zamieszkują tereny województwa pomorskiego. Polska jest dla Kaszubów państwem zamiesz-kania, a naród polski wspólnotą, z którą Kaszubi się utożsam-miają, nie rezygnując jednak ze swej odrębności. Ta podwójna identyfikacja jest charakterystyczna dla Kaszubów, tak jak i ich umiłowanie swej małej i dużej ojczyzny. Należy powiedzieć, że Polska jest dla Kaszuby ojczyzną, zaś Kaszuby – to mała ojczyzna albo ojcowizna.
Kaszubi jednak wystarczają sami sobie. Kwestia przyna-leżności politycznej ma dla nich drugorzędne znaczenie. Katolicyzm odgraniczał ich od Prus – Niemców – podczas gdy protestantyzm ich słowińskich pobratymców popchnął w ręce Niemców. Dopiero w momencie, gdy Prusy zagroziły ich katolickiej wierze, a z wiarą i ich językowi, Kaszubi poszukali kulturowego oparcia i politycznej ochrony u polskich sąsiadów – tak jak oni – katolickich i słowiańskich (D. Albrecht, Wprowadzenie, W: Pomorze – mała ojczyzna... , s. 19.).
Dzieje osadnictwa na terenach powiatu kartuskiego sięgają okresu prehistorycznego, natomiast od XIV w. znane są ze związku z zakonem kartuzów sprowadzonym z Pragi Czeskiej przez szlachcica kaszubskiego Jana z Rusocina. Przybysze – bracia zakonni – przy pomocy patrycjuszy gdańskich – w la-tach 1383 -1403 zbudowali najpierw klasztor zwany Rajem Maryi, później inne konieczne zabudowania zakonne. Z czasem wokół ich klasztoru powstały zabudowania osady przyklasztornej.
Pamiętać jednak należy o jednym bardzo ważnym fakcie historycznym. W chwili przybycia na ziemię kartuską zakonu kartuzów tereny Pomorza Gdańskiego nie należały do Polski. Prawowita dynastia książąt kaszubskich wtedy już wymarła, a prawo do sukcesji tych ziem przejęli Piastowie. Gdy król Polski Władysław Łokietek jednoczący kraj tłumił bunt wójta Alberta w Krakowie, Pomorze Gdańskie zagarnęli Branden-burczycy. Wówczas Łokietek poprosił sprzymierzeńca – zakon krzyżacki – który notabene sprowadzony został w 1226 r. do Polski przez Piasta Konrada Mazowieckiego – o pomoc i od-parcie sił brandenburskich. Podstępni Krzyżacy chętnie wyparli Brandenburczyków i w latach 1308 -1309 sami zajęli tereny Pomorza Gdańskiego, których – jak się niebawem miało okazać – nie zamierzali Polsce zwrócić. Nastąpiło to dopiero na skutek II pokoju toruńskiego w 1466 r. (Por. na ten temat G. Labuda, Zapiski kaszubskie, pomorskie..., s. 23.).
Dalsze losy Kaszub związane były z dziejami państwa polskiego. Kaszubi opowiadali się więc za Polską w okresie wojen polsko - krzyżackich oraz wojen polsko-szwedzkich. W tradycji tutejszej ludności upamiętnił się król Polski Jan III Sobieski, u boku którego chorągwie kaszubskie brały udział w walkach „z niewiernymi” także pod Wiedniem w 1683 r. (I. Trojanowska, Szwajcaria Kaszubska. Przewodnik, Gdańsk 1994, s. 7-8.: Zob. też: W. Odyniec, K. Ostrowski, Sobieski na Pomorzu. Prawda i legenda, Gdańsk 1983.). Sytuacja taka trwała do okresu I rozbioru państwa polskiego, kiedy to w 1772 r. ziemia kartuska została zajęta przez na-stępców i kontynuatorów zakonu krzyżackiego – Królestwo Prus.