Prze słuńcu swiéca ani łapa widu nie daje.
Jak świeca przy słońcu zgaśnie.
Gdy spotkaliśmy się w Sokolni, wydała mi się jeszcze bardziej filigranowa niż wtedy, gdy zobaczyłem ją trzy tygodnie wcześniej na tartanowej bieżni boiska przy szkole . Ma dopiero 17 lat, a już jest znana kibicom lekkiej atletyki, nie tylko w Kościerzynie. Weronika Lizakowska osiągnęła w tym roku największy sukces, zdobyciem tytułu mistrzyni Polski młodziczek w biegu na 1 500 m, co stało się w Radomiu.
Czym jest czas, że tak szybko mija,
kim jest człowiek w tym czasie,
może tylko chwilą, a może wiecznością ?
Nie pamiętam jak długo siedzieliśmy z Waldkiem, prawie nie dowierzając miejscu w którym znaleźliśmy się październikowego przedpołudnia 1979 roku. Byliśmy na sławnym antycznym Stadionie Olimpijskim w Atenach. Na nim odbyły się pierwsze Igrzyska Olimpijskie ery nowożytnej. Wiedziony pasją a zapewne i misją, francuski baron Pierre de Coubertin spełnił dzieło swojego życia i w roku 1896 wskrzesił, po piętnastu wiekach przerwy światowe igrzyska, przenosząc je z Olimpii do Aten. Otworzył światu oczy na powrót sportowej rywalizacji, pokój i piękno sportu. Inny francuski dominikanin Didon nadał jej powszechnie znaną maksymę: citius, altius, fortius.
Jeszcze nie dowierzasz swoim stopom,
Jeszcze sprawdzasz oklaski
Kiedy nagle twój hymn narodowy
Łączy cię z całym światem.
Jerzy Horodyński – Etiudy olimpijskie
Prawdopodobnie już jesienią tego roku w Gdyni rozpoczyna funkcjonowanie nowy klub fitness sygnowany marką Tiger Gym. Będzie to największe z funkcjonujących w mieście miejsc przeznaczonych dla fanów siłowni i fitness. Uroczystego otwarcie klub dokona oczywiście sam Dariusz Tiger Michalczewski.
Leszek Zblewski
Był w wielkim sporcie.
Leszek Zblewski jest mistrzem Europy seniorów + 35 w biegach na 1500 i 5000 m. Ponadto jest mistrzem tej kategorii w pięcioboju klasycznym.
Andrzej Wroński (ur. 8 października1965 w Kartuzach) – polski zapaśnik, dwukrotny mistrz olimpijski. Reprezentował GLKS Morena Żukowo (1976-1984), startował w stylu klasycznym, w kategorii ciężkiej (do 100 kg, po zmianie podziału na kategorie do 97 kg).
Wszystkie uczelnie na świecie szczycą się swoimi absolwentami, a szczególnie tymi, którzy pozostają w zobowiązaniu do wartości wyniesionych ze swojej Alma Mater. Swoim życiem, pracą i działalnością utrwalają jej dobre imię w życiu społecznym. Przysparzają jej sławy na drodze naukowej, administracyjnej, politycznej, lub artystycznej. Z pewnością do takich absolwentów należy dr inż. Tadeusz Fiszbach. Poznałem go w Oslo, w roku 1998. Później spotykaliśmy się okazjonalnie na różnych obchodach rocznicowych i patriotycznych.
Nie bez powodu budzi zainteresowanie swoją osobą i wykonywanym zawodem. Urodził się w roku 1915 w Detroit w USA, gdzie znaleźli się jego rodzice z bardzo romantycznych powodów. Tam również przyszło na świat trójka jego rodzeństwa. Po siedmiu latach pobytu i pracy państwo Piotr i Kamila Dutkowie z gromadka małych dzieci wracają do Polski. Osiedlają się w Otorowie w Wielkopolsce, w połowie drogi między Szamotułami a Pniewami, na zakupionym gospodarstwie rolnym. Po ukończeniu szkoły powszechnej Tadeusz rozpoczyna naukę zawodu rzeźniczego u znanego mistrza tego fachu Benedykta Raczkowskiego w Pniewach. W roku 1936 uzyskuje papiery czeladnicze i niedługo potem zostaje wcielony do 25 Pułku Ułanów celem odbycia służby wojskowej. Od marca 1939 roku, aż do wybuchu wojny, stacjonuje w Bydgoszczy i stąd wyrusza na front warszawski. Bronił Cytadeli, Łomianek, Żyrardowa i Puszczy Kampinoskiej. Wzięty do niewoli otrzymuje w miejsce nazwiska numer obozowy 3608, pracuje kilka lat w zakładach chemicznych Bayer. Tam pod koniec pobytu, spotyka piękną dziewczynę o imieniu Irena, która przyjechała z transportem warszawiaków schwytanych w łapance. Wzajemne uczucie doprowadza wkrótce do ślubu na nieprzyjaznej ziemi, w niemieckim kościele. Od tamtego dnia minęło już 64 lata, a szczęście małżeńskie trwa nadal. Po zakończeniu wojny, trzykołowym samochodem Tempo, Tadeusz i Irena wracają do kraju. Emocjonująca podróż, przez kilka stref granicznych, trwała trzy dni. W Gdańsku-Wrzeszczu Tadeusz otwiera zakład wędliniarsko – rzeźniczy z chłodnią i masarnią z pełnym wyposażeniem. Zawsze o tym marzył i to marzenie teraz stało się faktem. W 1958 roku zdaje egzamin mistrzowski w Izbie Rzemieślniczej w Gdańsku. Zakład dobrze prosperuje, wytwarzając dziennie prawie tonę znakomitych wędlin, według przedwojennych receptur. Wyroby miały duże powodzenie u mieszkańców Trójmiasta. Nie spodobało się to ówczesnej władzy, nieprzychylnej prywatnej inicjatywie. Ciągłe kontrole, uprzykrzania na każdym kroku, coraz wyższe podatki i domiary finansowe, doprowadzają właściciela do zniechęcenia i zamknięcia firmy. ...
Odwiedza nas 897 gości oraz 0 użytkowników.