Obchody X lecia odzyskania Pomorza przez Polskę odbywały się w lutym 1930 r. w Toruniu. Na uroczystości przybył również ówczesny Prezydent RP Ignacy Mościcki. Prof. Ignacy Mościcki w dniu 16 lutego przybył do Torunia. W mieście odbyła się m. in. uroczystość złożenia hołdu jednemu z cichych bohaterów walczących o niepodległość Polski śp. plutonowemu Pająkowskiego. Pomnik w dowód pamięci i wdzięczności wystawił Związek Podoficerów Rezerwy Koła Toruń. Natomiast poświęcenia pomnika dokonał ks. Ignacy Stryszyk, ówczesny kapelan 8. szpitala okręgowego w Toruniu. (Księga pamiątkowa X lecia Pomorza, Toruń 1930, s. 92).
Gdy wybuchła druga wojna światowa ks. kapelan dostał się do niewoli hitlerowskiej. Znalazł się w oflagu, a gdy go stamtąd zwolniono w początku października, tej samej nocy został aresztowany i osadzony w więzieniu starogardzkim.
Jak wynika z Protokołu z przesłuchania świadka przez Sąd Grodzki w Kartuzach w dniu 18 kwietnia 1946 r. (Szpęgawsk. Z martyrologii mieszkańców Kociewia, Gdynia 1959, s. 208 – 209), ks. Ignacy Stryszyk zeznawał przed trybunałem: (M. Podgóreczny, Albert Forster. Gauleiter i oskarżony, Gdańsk 1977, s. 298 – 299):
Najgorsze tortury przechodzili księża w swoich celach. Gdy oprawcy przybyli do mojej, powiedziałem im, że byłem kapelanem wojskowym i muszę być traktowany jak jeniec wojenny. Wyśmiali mnie, opluli twarz, zaczęło się katowanie.
Następnego dnia po południu wyprowadzono wszystkich duchownych na podwórze więzienne. Gdy staliśmy tam, wywołano księdza Kuchenbeckera, proboszcza z pobliskiego Bobowa. Wyłączono go spośród nas i zaprowadzono do wartowni. Po długiej chwili – upłynął może kwadrans, a może pół godziny – powrócił do nas, ale gdyśmy go zobaczyli, jęk przerażenia wydarł się z wszystkich piersi, bowiem cała jego twarz tonęła we krwi.
Później klucznicy, między innymi Reszke, który był świadkiem tortur, opowiadali, że księdzu próbowano wyciąć swastykę na czole.
Następnie zaprowadzono nas do dwóch autobusów i przewieziono do willi Marczaka przy ulicy Gimnazjalnej, gdzie mieścił się Selbstschutz. Tam poznał mnie jeden z policjantów i zwrócił się do przywódcy morderców, Fasta, mówiąc mu, że jestem jeńcem wojennym i że nie wolno mnie rozstrzelać. Fast odpowiedział, że tutaj tylko on wydaje rozkazy. Powstała kłótnia, w czasie której kazano mi to wyjść z autobusu, to znów wejść z powrotem. W końcu zaprowadzono mnie do gmachu Selbstschutzu, gdzie był jakiś oficer, który powiedział: „No, człowieku, miałeś szczęście”.
Autobusy odjechały, a mnie odprowadzono z powrotem do więzienia. Od klucznika Reszke dowiedziałem się, że te dwa autobusy, które wywiozły duchownych, wróciły i przywiozły trzewiki, płaszcze i ubrania księży.
Tylko ja sam ocalałem spośród wszystkich konfratrów. Następnie wywieziono mnie do Stutthofu, później do Oranienburga i do Dachau. Stamtąd, zakutego w kajdany, przewieziono mnie do gestapo w Gdańsku.
Trzykrotnie mnie przesłuchiwano i pytano, czy chcę funkcjonować jako kapłan. Podano mi jednak takie warunki, na które nie mogłem się zgodzić. Do końca wojny byłem uznawany jako jeniec wojenny.
Przewodniczący Trybunału zapytał księdza, jakie propozycje czyniono mu proponując zwolnienie ?
Powiedziano mi, że mogę otrzymać każdą parafię, jaką sobie życzę, ale muszę zobowiązać się zniszczyć w tej parafii wszystko co polskie, wszystkie napisy i rzeczy, które przypominają polskość w kościele, na cmentarzu, w plebanii. Ponadto zaznaczono, że jako proboszcz muszę znać swych parafian, e będą mnie od czasu do czasu odwiedzać i będę musiał demaskować tych, którzy czują się Polakami.
Ks. prałat Ignacy Stryszyk urodził się 30 stycznia 1899 r. w Lutowie, pow. sępoleński. Do szkoły średniej uczęszczał w Tucholi, Debrznie i Nakle. W 1917 r. został zaciągnięty do armii niemieckiej trafiając później do niewoli amerykańskiej. W latach 1920 - 22 uczył się w Szkole Podchorążych Piechoty w Warszawie. We wrześniu 1922 r. podjął studia teologiczne w Pelplinie, które ukończył święceniami kapłańskimi w 1926 r.. Przez kolejne pół roku pracował jako wikariusz w Cekcynie, a następnie był administratorem w Wielkim Garcu. Potem przez 1,5 roku pracował jako wikariusz w parafii NMP w Toruniu. W styczniu 1929 r. został mianowany wikariuszem w parafii św. Jakuba w Toruniu, a od 1 stycznia 1930 r. został kapelanem Wojsk Polskich w Toruniu. Od 1 października 1931 r. do wybuchu drugiej wojny światowej pracował jako administrator w parafii wojskowej w Starogardzie Gdańskim w stopniu majora.
Z chwilą wybuchu drugiej wojny światowej został mianowany szefem duszpasterstwa IV Dywizji Piechoty WP.
To właśnie mianowanie, awans, uratował go w późniejszych latach od śmierci. Gdy w dniu 20 września 1939 r. został aresztowany, jako jeniec wojenny osadzony w Żyrardowie, potem w Nienburgu nad Wezerą. Osadzony jako jeniec wojenny, oficer, ksiądz kapelan mjr Wojska Polskiego, a nie jako zwykły cywilny duszpasterz, kapłan. Jeńcy wojenni, oficerowie i żołnierze WP podlegali w okresie wojny ustawom prawa międzynarodowego - Konwencji Genewskiej i Haskiej i musieli być internowani w niemieckich obozach oficerskich podlegających władzy Wehrmachtu. Oficerów, jak i podoficerów i żołnierzy, nie wolno było rozstrzeliwać, zmuszać do pracy fizycznej, aresztować, przekazywać w ręce gestapo, trzeba było im płacić pensję w stosunku do stopnia oficerskiego oraz ich wyżywić. Zabronione były też w stosunku do nich szykany.
W tym celu należało utworzyć sieć Oflagów (Offizierlager) i Stalagów (Stammlager) dla podoficerów i żołnierzy. Tworzono je podobnie jak w okresie pierwszej wojny światowej w pobliżu jednostek wojskowych albo na poligonach wojskowych Wehrmachtu. Lokowano tam żołnierzy i oficerów z wszystkich armii europejskich i Stanów Zjednoczonych.
fot. 2. 25 lecie kapłaństwa ks. Ignacego Stryszyka
/info. za P H.Malinowską - Na zdjęciu u góry piąty z lewej strony stoi Ks.Ludwik Niemczycki, na dole trzeci od lewej strony siedzi ks.Lubinski. W 2 rzędzie od lewej, czwarty to ks. Armatowski./
Ks. kapelan, mjr Ignacy Stryszyk przebywał w więzieniu w Żyrardowie, Nienburgu, w Starogardzie Gdańskim, a następnie w obozach koncentracyjnych w Stutthofie, Oranienburgu-Sachsenhausen, Dachau, a następnie przewieziony do więzienia gestapo w Gdańsku. Od 3 maja 1941 r. pod nadzorem gestapo zamieszkał na ojcowiźnie u brata Rafała Stryszyka w Wilkowie należącej do parafii Wałdowo (Ks. B. St. Patoleta, Kościół katolicki w powiecie sępoleńskim w okresie II wojny światowej, Pelplin 1994, s. 147 – 148:, Ks. P. Lipkowski, Ksiądz Ignacy Stryszyk, W Raju Maryi, nr 43/maj 2011, s. 8 – 9).
Po zakończeniu drugiej wojny światowej, ks. Ignacy Stryszyk w sierpniu 1945 r. został najpierw administratorem parafii kartuskiej, a w 1947 r. proboszczem i dziekanem kartuskim. 27 czerwca 1951 r. papież Pius XII mianował ks. Stryszyka z okazji 25 lecia kapłaństwa swym tajnym szambelanem. Ks. szambelan służył papieżowi przez tydzień w roku podczas oficjalnych uroczystości, co oznaczało jego honorowe wyróżnienie w hierarchii kościelnej. Był jedynym kapłanem kartuskim, który otrzymał tak wysokie wyróżnienie od papieża. I był też ostatnim, gdyż obecny papież Franciszek zniósł to wyróżnienie w 2013 r..
Bruno Dompke, znany kartuski redaktor i mój znakomity i ceniony starszy Kolega „po fachu”, w „Głosie Kaszub” z dnia 13 - 14 marca 1993 r. napisał artykuł Ze starego albumu, poświęcony ks. Stryszykowi, z którym przyjaźniła się jego rodzina, a on sam znał księdza osobiście.
W swym artykule wymienił zasługi ks. Stryszyka dla parafii kartuskiej, że wspomnę tylko uroczystości z października 1945 r., kiedy to Anna Dziewiątkowska odbudowała pomnik Matki Boskiej Królowej Korony Polskiej w Parku Miejskim. Odsyłam więc Państwa do tego artykułu.
Tym, którzy nie dotrą do tego źródła przypomnę tylko, że wiele się działo w Kartuzach, w mieście, które po drugiej wojnie było odarte z inteligencji i tak nielicznej, ale władze miejskie z Burmistrzem Feliksem Lewińskim robiły, co w ich mocy, aby zadośćuczynić zmarłym i tym przede wszystkim, którym udało się przeżyć. Trzeba pamiętać, że ks. Ignacy Stryszyk i Burmistrz Lewiński byli polską inteligencją z okresu przedwojennego. Pierwszy był w Starogardzie i Toruniu, a drugi w Kartuzach. Ale wiedzieli, że trzeba odbudować miasto i kościół. Tak więc przeprowadzony został remont dachu Kościoła Poklasztornego, obecnej Kolegiaty, odtworzona została Kapliczka św. Brunona, a w centralnym miejscu nowego, górnego cmentarza ustawiony został pomnik pomordowanych mieszkańców miasta. Ustawiony też został pomnik polskich żołnierzy z okresu wojny 1939 r..
Ks. Ignacy Stryszyk ufundował symboliczny pomnik dla swego poprzednika, proboszcza kartuskiego księdza dr. Leona Połomskiego na nowym, górnym cmentarzu kartuskim.
Grób ks. Połomskiego jest grobem symbolicznym, gdyż ks. zginął w obozie koncentracyjnym w Stutthofie dnia 3 sierpnia 1940 roku. Kartuski pomnik ks. proboszcza Połomskiego posiada piękną rzeźbą wyobrażającą głowę Chrystusa pomiędzy dwoma aniołkami. Jest wzruszający, nostalgiczny i skłaniający do refleksji. Aż prosi się o Ave Maria. Ale – myślę – że ks. dr Połomski poprzedził już nas w drodze do Wiecznej Szczęśliwości...
W tym też czasie, w listopadzie 1951 r. nastąpiło oficjalne przejęcie do parafii kartuskiej kościoła poewangelickiego na Rynku pw. św. Kazimierza. Dzisiaj jest to już odrębna parafia.
Z perspektywy czasu, w tamtym okresie miały miejsce jeszcze dwa ważne wydarzenia. Dziś historyczne...
Pierwsze to przybycie do Kartuz w dniu 20 kwietnia 1953 r. Ks. Prymasa Stefana Kardynała Wyszyńskiego, od którego ks. Stryszyk otrzymał później podziękowanie za wielce Chrystusowe przyjęcie go przez wiernych w Kartuzach.
Natomiast drugie wydarzenie, wówczas mało ważne, było prawie niedostrzegalne, niezauważalne, aż do czasu. W połowie czerwca 1953 r. przybył do Kartuz na spływ kajakowy, skromny, wówczas 33 letni duszpasterz akademicki z Krakowa. Nazywał się Karol Wojtyła.
Po kolejnych 25 latach, w 1978 r. okazało się, że został wybrany papieżem Janem Pawłem II. Dzisiaj jest Błogosławionym, a niebawem będzie Świętym. Dobrze, że ks. Ignacy Stryszyk przyjął go godnie… Bo, któż mógł wiedzieć, że szambelan papieski podejmował u siebie przyszłego papieża. Ale papież Jan Paweł II pamiętał.
Podczas pielgrzymki Kaszubów do Rzymu, już sędziwy Ojciec Święty pamiętał o pobycie w Kartuzach i mówił ze znanym nam swoistym humorem: Byłem w Kartuzach i spałem na plebanii, na stryszku u księdza Stryszyka.
Stanisław Cieszyński poinformował mnie o tym, że jest wnukiem siostry ks. Stryszyka Marty.
Ks. Stryszyk zmarł w 1963 r. jako proboszcz w Nowej Cerkwi k. Chojnic i tam został pochowany.
Natomiast siostra ks. Stryszyka Franciszka, która była przy nim, wstawiła się na początku II wojny światowej u Niemców w imieniu ks. Ignacego, który później mówił,” że życie zawdzięcza dzięki swojej siostrze Franciszce.”
Bardzo dziękuję Panu Stanisławowi Cieszyńskiemu za udostępnienie materiałów oraz fotografii z albumu rodzinnego.
fot. 3. Na pierwszym planie siedzi ks. biskup Kazimierz Józef Kowalski, za nim w środku stoi ks. I. Stryszyk
… z albumu rodzinnego.
Treść artykułu przesłałem do Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego, który zajmuje się zbieraniem informacji o księżach kapelanach WP, a o księdzu Stryszyku brak jest informacji.
Norbert Maczulis