Obrzędy sobótkowe i Noc Świętojańska
Czerwiec jest miesiącem, w którym przypada czas na pierwsze sianokosy. Mówi o tym przysłowie kaszubskie:
„Na Jana
zabierz są do sana”,
a w dniu rozpoczęcia koszenia łąk kosiarze skręcali z siana powróz i przewiązywali nim przewodnika przez ramię. Dziewczęta natomiast z siana plotły warkocze, które później zdobiły ramiona kosiarzy. Uwieńczeniem pracy było przeniesienie do domu bukietu z polnych kwiatów. Na Kaszubach trawę z łąk sprzątano dwukrotnie. Pierwszy raz po dniu św. Jana, zaś drugi raz po dniu św. Michała (W. Błaszkowski, Tradycyjna ludowa kultura materialna Kaszub i Kociewia, W: Kultura i sztuka, Gdańsk 1965, s. 84.).
W okresie świętojańskim będącym kulminacją przesilenia letniego (co roku 23 na 24 czerwca) nawarstwiają się na Kaszubach zwyczaje i obrzędy, a ich szczytem jest do dzisiaj obchodzone święto Sobótki (W. Odyniec, op. cit. s. 49 - 50.: B. Stelmachowska, op. cit., s. 171.).
Sobótka albo „kupalnocka” to święto słońca, nic więc dziwnego, że chociaż uświęcona przez Kościół zachowała dużo prastarych pierwiastków. Łyse Góry to nie tylko miejsca sabatów czarownic, to również miejsca przeznaczone na misteria związane z kultem słońca – być może dlatego, że było z nich bliżej z ziemi do nieba (W. Odyniec, op. cit., s. 46.). Jest to starodawny obrzędowy obyczaj na Kaszubach.
„Już dawno, bardzo dawno posążki bożków porąbano – pisał w Chełmnie Florian Ceynowa w „Nadwiślaninie” z dnia 30 kwietnia 1851 r. – popalono, lub w bezdennym morzu potopiono, a na ich miejsce wystawiono ołtarze Jedynego Boga. Jednak nie tak lekko dał się duch narodu czyli narodowości odmienić, bo po dziś dzień wiele zwyczajów i zabaw z czasów przedchrześcijańskich tak w miastach, jak i na wsiach znajdujemy. Z tych zabytków jest najważniejszym obchodzenie Świętojanek czyli Sobótek(...) (Opis Sobótki zob.: Świętojanki czyli Sobótki, „Kaszebe” nr 13 z dnia 1 – 15 lipca 1958.).
Jest to noc, w której mocują się dzień z nocą, dobro ze złem, kłamstwo z prawdą, to też noc zbiorowego sądu, na którym gromadziła się cała osada kaszubska. Nad wodą wśród lasu na wzgórzu układano trzy stosy z jałowca. Przygotowywano wieniec kwiatów i zeszłoroczną sobótkową głownię. Sobótkę prowadził starzec – najmędrszy i najczcigodniejszy. On zapalał głownią środkowy stos z wieńcem. Ta chwila była uroczystym otwarciem obrzędu. Po tym wszyscy wyznawali publicznie swoje winy, a ci, których pokrzywdzono, przebaczali. Sądził ogień i to on wyznaczał pokutę.
Była to noc pojednania i powszechnej zgody lub noc wyklęcia ze społeczności tych, którzy nie chcieli stanąć przed sądem. Była to też noc wielkiej, jedynej możliwości uchwycenia szczęścia i realizacji marzeń. To tej właśnie nocy na jedną godzinę rozkwitał kwiat paproci. Kto był sprawiedliwy, oparł się pokusom i miał odwagę – mógł go znaleźć (R. Ostrowska, I. Trojanowska, Bedeker kaszubski, Gdańsk 1978, s. 395 – 396.).
W wierzeniach Kaszubów – kwiat paproci kwitnie niesamowicie – jakby szklane oko patrzało, bo dostępu do niego bronią ciernie i przeszkadza zły duch. Ukazuje się pod postaciami zwierząt, jako wędrowiec, który zadaje pytania. Jeśli się na nie odpowie, nie osiągnie się paproci, a więc szczęścia. Nie wolno też oglądać się za siebie, ani rozmawiać, choćby straszne głosy wołały i wzywały przeraźliwie.
Dziwne rzeczy dzieją się też na rozstajnych drogach. Stawia się tam trzy brony związane nicią konopną i ustawia je kolcami do góry. Czyni się tak dlatego, by okrakiem Czarownice jadące na miotłach musiały przesunąć się przez te gwoździe. Kto chciał je zobaczyć, musiał usadowić się pod bronami i czekać na nie od chwili zapalenia sobótki do północy. Wierzono, że zobaczy je na pewno, jednak nie wolno o tym nikomu mówić.
Ogień sobótkowy miał znaczenie oczyszczające, odganiał demony od obsianych pól. Młodzież dla oczyszczenia się od wszelkiego zła, trzykrotnie przeskakiwała dogasający się święty ogień. Resztki z ognia wykorzystywano do wzniecenia nowego - w domowych kominkach (L. Malicki, op. cit., s. 49.).
Skaczącym przez stos sobótkowy nie zawsze się to udawało. Był to znak, że w domu skaczącego jest czarownica. Według wierzeń – tego właśnie dnia – czarownice miały prawo wejścia po zachodzie słońca do domów. Gdy czarownica przeszła przez dom przyniosła nieszczęście – śmierć, chorobę, pożar. Ludność kaszubska broniła się przed czarownicami przez wystawienie gałązek klonu w zbożu, we wnętrzu chałupy, w obejściu lub na oknach
(B. Stelmanowska, op. cit., s. 171 - 172.).
W okresie zaboru pruskiego sobótki były czynnikiem budzenia świadomości narodowej Kaszubów i dlatego władze zabraniały ich obchodzenia pod pretekstem niebezpieczeństwa pożarów.
Znano różne świętojańskie wróżby i wierzenia: zbierano zioła lecznicze, wierzono w istnienie i siłę czarownic, opowiadano o kwiecie paproci, na drzwiach chlewów i stodół malowano smołą czarne krzyże, w chałupach zatykano pod belkami klonowe gałęzie, które miały chronić przed wszelką czartowską mocą, wkładano świeży kalmus (tatarak) do łóżek, co chroniło przed rozmnażaniem się owadów. Tak więc wieczór i noc w wigilię św. Jana uważano za czas wielkich tajemnic i nieczystych sił (Zob. na temat obrzędów, duchów, demonów i czarownic na Kaszubach : J. Samp, Kultura duchowa Kaszub. W: Kaszuby, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk – Łódź 1988, s.162 - 179.).
Za główne ośrodki czarownic uważano Staniszewo, Pierszczewo i Skorzewo położone na wzniesieniach zwanych na Kaszubach „Łysymi Górami”. Widywano je jadące w Noc Świętojańską na hulankę czartem, jak siedziały okrakiem na brzozowej miotle. Podczas jazdy otaczał je płomień, ale niektóre opuszczały kominy swych chat w postaci samego tylko płomienia. Sztukę czarodziejską przekazywały czarownice w tajemnicy córkom lub wnuczkom, tak jednak, aby nawet wierzenia otoczenie tego nie zauważyło (B. Grzędzicki, op. cit., s. 174 - 175.).
Według wierzenia ludu kaszubskiego Sobótki (Zob.: P. Szefka, Sobótka. Widowisko ludowe oparte na obrzędach, zwyczajach i obyczajach kaszubskich. Opracowane na podstawie materiałów zebranych w latach od 1930-1939, Gdańsk 1958, s. 1-14.) były dniem szczególnego działania złych duchów, demonów i czarownic. Stąd też wzięły się obrzędy zabezpieczające cały inwentarz przed ich wpływem. Pomocne w zabezpieczeniu inwentarza przed wpływem złych duchów, demonów i czarownic było zaznaczenie go święconą kredą przechowywana w domach od Trzech Króli, rysowanie na jego łbach kółek i znaków krzyża św.. Oznaczano też tym znakiem drzwi chlewów i progi obór. Działanie odstraszające miały też gałązki klonu, którymi zdobiono domy.
Dzień św. Jana - 24 czerwca - uważa się powszechnie za początek lata i bez obaw przed duchami wody można się kąpać w rzekach i jeziorach.
Punktem kulminacyjnym w pracy rolnika kaszubskiego były i są żniwa. Wiążę się z nimi praktyka religijna jaką jest udział we Mszy św. w intencji pomyślnych plonów.
Prognozę pogody na żniwa przepowiadały dzień 10 czerwca Siedmiu Braci Męczenników:
„Kiej na Setme Bracy śpiącech pado, będze padało setme niedzel”
(gdy na Siedmiu Braci Śpiących pada, będzie padało przez siedem tygodni).
Dzisiaj w Sobótki czyli wigilię - czczonego przez kościół - Św. Jana Chrzciciela w Kartuzach organizowane są zabawy przy ognisku na wolnym powietrzu. Tego dnia młodzi wróżą sobie przyszłość. Taka znaną wróżbą jest puszczanie na wodę (jezioro) wyplecionych przez dziewczyny wianków. Który wianek przepłynie i złapie go chłopiec, to wróży dziewczynie zamążpójście (4,10). Inny obyczaj to „ścinanie kani”, (5) lub skakanie przez ognisko (20).
Zwyczaj ścinania kani jest symbolem wszystkiego złego, które było na całym świecie. Przez ścięcie odchodzą złe duchy (31). Jest to legenda o wielkim ptaku oskarżonym o wszelkie zło, który zostaje oskarżony i ścięty.
(Zob.też: A. Kwaśniewska, T. Sadkowski, Kultura ludowa Kaszub i Pomorza, W: Pomorze – mała Ojczyzna..., s. 745.)
Sobótki i Noc Świętojańska są więc kolejnym przykładem obchodzenia przez ludność obrzędów lokalnych związanych nie tylko z wiarą katolicką, ale również mających swe podłoże i powiązania ze starą obrzędowością pogańską.